Check Mate by Kudzinsky Lyrics
To musi być zwrotka, która trafi na check formy
Check mate jak w szachach, ale jestem bez stronny
Proszę weź zejdź mi z drogi
Możesz rzucać mi kłody pod nogi ja i tak nie chce tej windy a schody i chce coś inaczej tu zrobić (ej)
Teraz nikt mnie nie słucha, bo nikt nie wie że istnieje
Jeszcze mnie zagłusza, ale cóz takie podziemie
Z myślą że nie zakopią pod ziemie lecę jak paralotnia
Chcesz słuchać to chodź więcej linii chcesz dobra
Widzę sporo tu szczegółów, które niszczą mnie od środka
To raczej nie wódy posmak, może to rum #bossman
Total spontan na raz myśli o ciągłym piciu to marazm czy prośba
Widzisz we mnie chama, ale to z Ciebie jest prostak
Nie da się tego opisać od tak życie mam na kartkach co dnia
I nie wiem czy to po prostu forma czy jednak jakieś przesłanie
Powoli wszystko określam tu wszystko jak norma i wiem jakie mam tu zadanie
Rozjebać to wszystko bez przekleństw follow up klasycznie dalej
Widziałeś Lśnienie Kubricka?
To skąd znasz Jacka co łycha, widziałeś Titanica może no tak myślałem no cisza
Chyba powoli ten Stan znika
I pare klasyków bym jeszcze wymienił i dopadnie mnie w końcu psychoza - chyba
Coraz częściej od ran blizna
To widzę więcej od lat przyznam
Nareszcie czuję ten vibe dzisiaj
To jeszcze nie jest ten hype wszystko idzie tu żółwim tempem
I To jeszcze nie ten stan bym przestał być obarczany tu byle błędem
Czuje bezsens jak Werter, choć niewiele tu jeszcze przeszedłem
To cele mam też więc proszę nie wmawiaj że to co słyszysz jest kiepskie
W tej nawijce brakuje formy a jaka jest forma w tym Twoim hejcie? racja?
Celne panche jak Van Damme i jade jak Colin Steel
Byś nie mógl powiedziec ze abstrakt tylko kozak styl
Ruszam z tym jak Bugatti na światłach, nie jestem tu obojętny
Raczej nie mam pecha i tak z zasady wiem już którędy mam iść
Bez obawy
Nawijka styl i co? gęsty ten rym
[Break]
Chyba mam dziś coś ponad tym nie powiesz mi ze jestem nie warty nic
Dalej mi brak szczęścia więc może już czas przestać
Tak bym pewnie myślał ale nie była pisana klęska (Oh)
Ale nie była pisana mi klęska
Póki co to nie bardzo bo dalej szał w tekstach
Nie będę Ci mówił tu nic o hajsie bo mnie nawet nie stać na miks master
To ma jakość jak QueQuality pokaże Ci git klasę a w przyszłości będzie widać wyniki
Kombinujemy z ziomkami oni stale robią te triki jak Deys
Bawię się czasem w te Jenge też, układam te kostke Rubika #Que
Czas mi nie zdarł z niej farb jeszcze wiesz (ej ej)
Dodaje w końcu życiu koloru jak zaczynam pisać kolejny wers
Nie mogę zmarnować szansy i wracać znów do problemów
Budzić się znowu w środku nocy i pytać sam siebie czemu
Nie działałem wtedy jak mogłem chciałem jak Neo spotkać wyrocznie?
Opanuj się chłopcze mówię sam sobie nie wiem czy skończę beng
Mimo że ludzie tu powiedzą mi
Bym przyszedł pózniej lub po prostu wyjdź
Ja się zastanawiam powoli czy mam śnić czy normalnie żyć
Stać w tyle pytać po ile ja po prostu nie chce
A grać koncert i brać, aaa dobra kończę
Check mate jak w szachach, ale jestem bez stronny
Proszę weź zejdź mi z drogi
Możesz rzucać mi kłody pod nogi ja i tak nie chce tej windy a schody i chce coś inaczej tu zrobić (ej)
Teraz nikt mnie nie słucha, bo nikt nie wie że istnieje
Jeszcze mnie zagłusza, ale cóz takie podziemie
Z myślą że nie zakopią pod ziemie lecę jak paralotnia
Chcesz słuchać to chodź więcej linii chcesz dobra
Widzę sporo tu szczegółów, które niszczą mnie od środka
To raczej nie wódy posmak, może to rum #bossman
Total spontan na raz myśli o ciągłym piciu to marazm czy prośba
Widzisz we mnie chama, ale to z Ciebie jest prostak
Nie da się tego opisać od tak życie mam na kartkach co dnia
I nie wiem czy to po prostu forma czy jednak jakieś przesłanie
Powoli wszystko określam tu wszystko jak norma i wiem jakie mam tu zadanie
Rozjebać to wszystko bez przekleństw follow up klasycznie dalej
Widziałeś Lśnienie Kubricka?
To skąd znasz Jacka co łycha, widziałeś Titanica może no tak myślałem no cisza
Chyba powoli ten Stan znika
I pare klasyków bym jeszcze wymienił i dopadnie mnie w końcu psychoza - chyba
Coraz częściej od ran blizna
To widzę więcej od lat przyznam
Nareszcie czuję ten vibe dzisiaj
To jeszcze nie jest ten hype wszystko idzie tu żółwim tempem
I To jeszcze nie ten stan bym przestał być obarczany tu byle błędem
Czuje bezsens jak Werter, choć niewiele tu jeszcze przeszedłem
To cele mam też więc proszę nie wmawiaj że to co słyszysz jest kiepskie
W tej nawijce brakuje formy a jaka jest forma w tym Twoim hejcie? racja?
Celne panche jak Van Damme i jade jak Colin Steel
Byś nie mógl powiedziec ze abstrakt tylko kozak styl
Ruszam z tym jak Bugatti na światłach, nie jestem tu obojętny
Raczej nie mam pecha i tak z zasady wiem już którędy mam iść
Bez obawy
Nawijka styl i co? gęsty ten rym
[Break]
Chyba mam dziś coś ponad tym nie powiesz mi ze jestem nie warty nic
Dalej mi brak szczęścia więc może już czas przestać
Tak bym pewnie myślał ale nie była pisana klęska (Oh)
Ale nie była pisana mi klęska
Póki co to nie bardzo bo dalej szał w tekstach
Nie będę Ci mówił tu nic o hajsie bo mnie nawet nie stać na miks master
To ma jakość jak QueQuality pokaże Ci git klasę a w przyszłości będzie widać wyniki
Kombinujemy z ziomkami oni stale robią te triki jak Deys
Bawię się czasem w te Jenge też, układam te kostke Rubika #Que
Czas mi nie zdarł z niej farb jeszcze wiesz (ej ej)
Dodaje w końcu życiu koloru jak zaczynam pisać kolejny wers
Nie mogę zmarnować szansy i wracać znów do problemów
Budzić się znowu w środku nocy i pytać sam siebie czemu
Nie działałem wtedy jak mogłem chciałem jak Neo spotkać wyrocznie?
Opanuj się chłopcze mówię sam sobie nie wiem czy skończę beng
Mimo że ludzie tu powiedzą mi
Bym przyszedł pózniej lub po prostu wyjdź
Ja się zastanawiam powoli czy mam śnić czy normalnie żyć
Stać w tyle pytać po ile ja po prostu nie chce
A grać koncert i brać, aaa dobra kończę