W swojej skórze by Kubiszew x Zbylu Lyrics
[Zwrotka 1: Kubiszew]
Mam tu swoich ludzi i chuj w bandę napinaczy
Na równi z charakterem żadna poza nic nie znaczy
Nigdy nic wbrew sobie, a z pokusą się uporam
Ty weź zawiąż mi ręce i tak dziwkę tą pokonam
Dobrze wiem kim jestem te wartości niosę stąd
A każdy kto zapomniał, sam wprowadził się w błąd
Dziś mówię: "będzie dobrze", w mojej bani tak to idzie
Bo wole zostać ślepcem, niż mam czarno widzieć
Nie dam życiu czekać, skoro ono czeka na mnie
Nie postawie za nim kropki, skoro ono stawia na mnie
Na co dzień żyje życiem, nad którym panuje
Mowa tu o życiu, w którym nad sobą pracuje
Pójdę dalej drogą, za głosem który słyszę
I dam upust mojej ręce, która sama dzisiaj pisze
Chce dalej stawiać kroki i nie wypadać z toru
Bo zawsze w swojej skórze, czuje się jak w domu
[Zwrotka 2: Kobra]
Wokół kurwy z góry na dół, już nie wierzę raperom
Przewijałem to z Beszczelem, ile się zmieniło? Zero!
Tych jak ja plus Kubiszew w palcach jednej ręki zliczę
Wypierdalaj mi z tym kiczem na bazarek na stoliczek
Wkurwiony jestem? Piszę. Mam luz? piszę clubbing
Jak Rick Ross mam Lazy Flow, jak TEC9 karabin
W rapie ważne być sobą, w życiu być jak w swoich tekstach
Jeśli nie łapiesz ironii, wyjeb CD słuchać przestań
To skóra w której żyje jak Antonio plus Selena
To śmiech, płacz i miłość przed koncertem norma, trema
Jestem tylko człowiekiem, więc popełniam masę błędów
Ale nigdy się nie sprzedam i nie sprzedam swych kolegów
Trzymam się pewnych reguł, to dla ulic i podwórek
Co ukształtowały Kobrę, gdy jak tamci nie był bólem
Dziś zapraszam na górę, chłodzę czystą, jest ogórek
Nauczony życia w Polsce, dbam o bliskich i swą skórę
[Zwrotka 3: Czaper]
Życie to skurwiel napluje Ci w twarz i płynie dalej
Zostawi szyderczy uśmiech, Ty płacz, patrz na zegarek
Nie masz władzy nad czasem i często go przeklinasz
Ale zastanów się kurwa czy to jest jego wina przecież
Mam pod skórą bagaż, który mógłbym wszędzie zanieść
Tylko o to będę walczyć bo mi to zapada w pamięć
Daj mi bit żebym znowu mógł się poczuć
Jak wtedy, gdy pierwszy raz byłem pewien swoich kroków
Prawda z naszych oczów wylewała się strumieniem
Jak dziś na klasycznej wersji z dobrym połączeniem
Przeżyte chwile różne punkty na mapie
To wszystko siedzi nam pod skóra i czuć jak drapie
Chciałbym się pozbyć czasem pamięci złych
Ile trzeba żyć z tym do końca, żyć przede wszystkim
Wiele widziałeś więc nie wypadaj z toru
I w swojej skórze zawsze ziomuś, czuj się jak w domu
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Mam tu swoich ludzi i chuj w bandę napinaczy
Na równi z charakterem żadna poza nic nie znaczy
Nigdy nic wbrew sobie, a z pokusą się uporam
Ty weź zawiąż mi ręce i tak dziwkę tą pokonam
Dobrze wiem kim jestem te wartości niosę stąd
A każdy kto zapomniał, sam wprowadził się w błąd
Dziś mówię: "będzie dobrze", w mojej bani tak to idzie
Bo wole zostać ślepcem, niż mam czarno widzieć
Nie dam życiu czekać, skoro ono czeka na mnie
Nie postawie za nim kropki, skoro ono stawia na mnie
Na co dzień żyje życiem, nad którym panuje
Mowa tu o życiu, w którym nad sobą pracuje
Pójdę dalej drogą, za głosem który słyszę
I dam upust mojej ręce, która sama dzisiaj pisze
Chce dalej stawiać kroki i nie wypadać z toru
Bo zawsze w swojej skórze, czuje się jak w domu
[Zwrotka 2: Kobra]
Wokół kurwy z góry na dół, już nie wierzę raperom
Przewijałem to z Beszczelem, ile się zmieniło? Zero!
Tych jak ja plus Kubiszew w palcach jednej ręki zliczę
Wypierdalaj mi z tym kiczem na bazarek na stoliczek
Wkurwiony jestem? Piszę. Mam luz? piszę clubbing
Jak Rick Ross mam Lazy Flow, jak TEC9 karabin
W rapie ważne być sobą, w życiu być jak w swoich tekstach
Jeśli nie łapiesz ironii, wyjeb CD słuchać przestań
To skóra w której żyje jak Antonio plus Selena
To śmiech, płacz i miłość przed koncertem norma, trema
Jestem tylko człowiekiem, więc popełniam masę błędów
Ale nigdy się nie sprzedam i nie sprzedam swych kolegów
Trzymam się pewnych reguł, to dla ulic i podwórek
Co ukształtowały Kobrę, gdy jak tamci nie był bólem
Dziś zapraszam na górę, chłodzę czystą, jest ogórek
Nauczony życia w Polsce, dbam o bliskich i swą skórę
[Zwrotka 3: Czaper]
Życie to skurwiel napluje Ci w twarz i płynie dalej
Zostawi szyderczy uśmiech, Ty płacz, patrz na zegarek
Nie masz władzy nad czasem i często go przeklinasz
Ale zastanów się kurwa czy to jest jego wina przecież
Mam pod skórą bagaż, który mógłbym wszędzie zanieść
Tylko o to będę walczyć bo mi to zapada w pamięć
Daj mi bit żebym znowu mógł się poczuć
Jak wtedy, gdy pierwszy raz byłem pewien swoich kroków
Prawda z naszych oczów wylewała się strumieniem
Jak dziś na klasycznej wersji z dobrym połączeniem
Przeżyte chwile różne punkty na mapie
To wszystko siedzi nam pod skóra i czuć jak drapie
Chciałbym się pozbyć czasem pamięci złych
Ile trzeba żyć z tym do końca, żyć przede wszystkim
Wiele widziałeś więc nie wypadaj z toru
I w swojej skórze zawsze ziomuś, czuj się jak w domu
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]