Getoboy by Kruku Lyrics
[Ref. x2]
Oto zwykły chłopak z getta
Taki sam jak ty, też z osiedla
Co dzień próbuje tu przetrwać
Na projektach, gdzie życie to spektakl
[Zwrotka 1]
Mam 12 lat i chowa mnie getto
Jestem sam, zostawił mnie tato Geppetto
Zimny świat pozwolił dostrzec nie jedno
Innych barw, które odsłoniły piękno
Tętno tych ulic, tępo życia na tej kuli
Gdzie często dla puli śmierć od noża lub kuli
Gdy jest mi źle, biegnę pokój do matuli
Mam potrzebę czułości lecz mama nie chce mnie tulić
Daj spokój, dziób stul i na siebie tu licz
Na bloku więcej miłości mam niż u nich
Blask w oku dostrzegłem u pięknej Uli
Choć raz w roku chcę zapomnieć co to ból i
Doznaję szoku jej rodzina moją ma za żuli
To boli, ale o mnie zbyt wiele mi nie mówi
Bogate dzieci w bluzach MADE IN USA
Wciąż śmieją się ze mnie, wyzywają od patusa
Ilekroć się postawię kończę w siniakach i guzach
Mówię o tym mamie, ją to raczej nie rusza
Ciągle chodzę zły i napięty jak kusza
Znowu muszę ukraść bo żołądek trawi susza
Się uda lub nie uda, sklepikara jedna, druga
Znają mnie tu wszyscy, dzielnicowy to suka
W domu dostaję w ciry za ten przestępczy wątek
Kabel znów przeszywa skórę, ból wciąż trawi żołądek
[Ref. x2]
Oto zwykły chłopak z getta
Taki sam jak ty, też z osiedla
Co dzień próbuje tu przetrwać
Na projektach, gdzie życie to spektakl
[Zwrotka 2]
Żyję sam w swojej strefie w nadziei, że będzie lepiej i
Co z tego, że pieprzoną biedę klepie
Wiem, tak żyje niejeden pod tym samym niebem
Zatem muszę być silny, nigdy nie zwątpić w siebie
Jak chodzi o naukę, to przychodzi ona z trudem
Budę omijam łukiem, bo z wieloma się nie lubię
Ciągłe pytania- Gdzie jest mama? Sam się gubię
To serio stresuje, tłumaczenie się jest głupie
Mam paru kolegów, w ciągłym biegu według reguł
Podwórko drugim domem, burdy, jumy tu to szczegół
Latem rowery na plaże, zimą petardy na śniegu
Naklejane tatuaże, pierwsze gaże w obiegu
Brak pewności, brak wewnętrznej wiary
Sprawia, że jestem cieniem, który do dziewczyn nieśmiały
Jednak ogarnia mnie radość i na skórze mam ciary
Wiedząc, że bez problemu mam względy u damy
Dla jednych jestem gnojem, zwykłym, szarym getto-boyem
Zamieszkującym projekt, to co moje, także twoje
Jedni kręcą dumachloje, inni łapią paranoje
Ja również mam przeboje lecz nie stoję- robię swoje
Choć czasem się boję, zazwyczaj noszę zbroję
Chęć do życia- bo to najlepszy lek na niepokoje
Oto zwykły chłopak z getta
Taki sam jak ty, też z osiedla
Co dzień próbuje tu przetrwać
Na projektach, gdzie życie to spektakl
[Zwrotka 1]
Mam 12 lat i chowa mnie getto
Jestem sam, zostawił mnie tato Geppetto
Zimny świat pozwolił dostrzec nie jedno
Innych barw, które odsłoniły piękno
Tętno tych ulic, tępo życia na tej kuli
Gdzie często dla puli śmierć od noża lub kuli
Gdy jest mi źle, biegnę pokój do matuli
Mam potrzebę czułości lecz mama nie chce mnie tulić
Daj spokój, dziób stul i na siebie tu licz
Na bloku więcej miłości mam niż u nich
Blask w oku dostrzegłem u pięknej Uli
Choć raz w roku chcę zapomnieć co to ból i
Doznaję szoku jej rodzina moją ma za żuli
To boli, ale o mnie zbyt wiele mi nie mówi
Bogate dzieci w bluzach MADE IN USA
Wciąż śmieją się ze mnie, wyzywają od patusa
Ilekroć się postawię kończę w siniakach i guzach
Mówię o tym mamie, ją to raczej nie rusza
Ciągle chodzę zły i napięty jak kusza
Znowu muszę ukraść bo żołądek trawi susza
Się uda lub nie uda, sklepikara jedna, druga
Znają mnie tu wszyscy, dzielnicowy to suka
W domu dostaję w ciry za ten przestępczy wątek
Kabel znów przeszywa skórę, ból wciąż trawi żołądek
[Ref. x2]
Oto zwykły chłopak z getta
Taki sam jak ty, też z osiedla
Co dzień próbuje tu przetrwać
Na projektach, gdzie życie to spektakl
[Zwrotka 2]
Żyję sam w swojej strefie w nadziei, że będzie lepiej i
Co z tego, że pieprzoną biedę klepie
Wiem, tak żyje niejeden pod tym samym niebem
Zatem muszę być silny, nigdy nie zwątpić w siebie
Jak chodzi o naukę, to przychodzi ona z trudem
Budę omijam łukiem, bo z wieloma się nie lubię
Ciągłe pytania- Gdzie jest mama? Sam się gubię
To serio stresuje, tłumaczenie się jest głupie
Mam paru kolegów, w ciągłym biegu według reguł
Podwórko drugim domem, burdy, jumy tu to szczegół
Latem rowery na plaże, zimą petardy na śniegu
Naklejane tatuaże, pierwsze gaże w obiegu
Brak pewności, brak wewnętrznej wiary
Sprawia, że jestem cieniem, który do dziewczyn nieśmiały
Jednak ogarnia mnie radość i na skórze mam ciary
Wiedząc, że bez problemu mam względy u damy
Dla jednych jestem gnojem, zwykłym, szarym getto-boyem
Zamieszkującym projekt, to co moje, także twoje
Jedni kręcą dumachloje, inni łapią paranoje
Ja również mam przeboje lecz nie stoję- robię swoje
Choć czasem się boję, zazwyczaj noszę zbroję
Chęć do życia- bo to najlepszy lek na niepokoje