Skarpa by Krasza Lyrics
[Zwrotka 1]
Kosmos, nie wiem na ile czuje, że dobra ta o czym nawijam
Poszło, pierwszy nielegal i legal, wierzę, że życie to chwila
Skarpa na której siedzę, się dziwie, że jeszcze mnie stąd nie zrzuciła
Sprawdzian czy na 4 łapy upadnę i z bólu będę się zwijał
Chce w życiu nawijać, tylko nawijać, rzucić to wszystko, co jest do tej pory
Nabrać pokory, albo ją mieć, chodzić po swoje i mieć swoje tory
Jak uzależniony od kreski
Nie chce na kresce się ciągnąć przez życie
Bo w końcu spierdolę się z góry i będzie na wasze
A tak miał cie obronić krzyk
Mówicie, że rap
A do tej pory nie zrobione złoto
Słowo, że ozłocę
Bo jestem raperem już ponad dekadę i to nie przypadek
Że trzymam tu totem
Haa
Mówili, że padnie
Haa
Mówili, że słabnie
Gdzie się nie zjawiam to było ma opcji
Że wyszedłem blady i bez twarzy;
[Refren x2]
Mówią mi jak żyć, mówią mi jak żyć
Nie chcę tego słuchać, więc zwyczajnie nie mów nic
Mówią mi gdzie iść, nie chcę nigdzie iść
Gdzieś mam swoją drogę już obraną na te dni
[Zwrotka 2]
Słowo się rzekło, wchodzę na piętro, robię muzykę
To moje piękno, serce Ci pękło, ja znowu piszę
Tu przyjaciele mówili, dzisiaj się zmienia jak to co wam piszę
Jak na tej skarpie siedziałem latami to kurwa się zmieniali w ciszę
Ale za usta, jak chcesz se poszczekaj
Załóż se kaganiec bo nie będę słuchał tej kurwy, co nagle się zmienia w człowieka
Jak byłem na dechach nie słyszałeś echa, na pewno się gdzieś odbiło
Dosyć udawania, że za swoich w ogień, coś ci w tym ziom nie wypaliło
Syn już czeka w domu
Mówią, że wiele osiągnąłem a taki gówniarz
Oliwier tu tata, jesteś istotą w mym życiu
Do której nie będzie porównań
Droga nie równa ale dam słowo
Że kiedyś ze sceny zawołam Cię do mnie
Puszczę w publikę mój synu twój wokal
Wtedy poczujesz, że tworzysz historię
Słowo się rzekło
Bo jestem raperem już ponad dekadę
Ja znowu piszę
Tylko nawijać
Załóż kaganiec
Byłem na dechach, nie słyszałeś echa
Robię muzykę
To moje piękno
Serce ci pękło
Ja znowu piszę
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Kosmos, nie wiem na ile czuje, że dobra ta o czym nawijam
Poszło, pierwszy nielegal i legal, wierzę, że życie to chwila
Skarpa na której siedzę, się dziwie, że jeszcze mnie stąd nie zrzuciła
Sprawdzian czy na 4 łapy upadnę i z bólu będę się zwijał
Chce w życiu nawijać, tylko nawijać, rzucić to wszystko, co jest do tej pory
Nabrać pokory, albo ją mieć, chodzić po swoje i mieć swoje tory
Jak uzależniony od kreski
Nie chce na kresce się ciągnąć przez życie
Bo w końcu spierdolę się z góry i będzie na wasze
A tak miał cie obronić krzyk
Mówicie, że rap
A do tej pory nie zrobione złoto
Słowo, że ozłocę
Bo jestem raperem już ponad dekadę i to nie przypadek
Że trzymam tu totem
Haa
Mówili, że padnie
Haa
Mówili, że słabnie
Gdzie się nie zjawiam to było ma opcji
Że wyszedłem blady i bez twarzy;
[Refren x2]
Mówią mi jak żyć, mówią mi jak żyć
Nie chcę tego słuchać, więc zwyczajnie nie mów nic
Mówią mi gdzie iść, nie chcę nigdzie iść
Gdzieś mam swoją drogę już obraną na te dni
[Zwrotka 2]
Słowo się rzekło, wchodzę na piętro, robię muzykę
To moje piękno, serce Ci pękło, ja znowu piszę
Tu przyjaciele mówili, dzisiaj się zmienia jak to co wam piszę
Jak na tej skarpie siedziałem latami to kurwa się zmieniali w ciszę
Ale za usta, jak chcesz se poszczekaj
Załóż se kaganiec bo nie będę słuchał tej kurwy, co nagle się zmienia w człowieka
Jak byłem na dechach nie słyszałeś echa, na pewno się gdzieś odbiło
Dosyć udawania, że za swoich w ogień, coś ci w tym ziom nie wypaliło
Syn już czeka w domu
Mówią, że wiele osiągnąłem a taki gówniarz
Oliwier tu tata, jesteś istotą w mym życiu
Do której nie będzie porównań
Droga nie równa ale dam słowo
Że kiedyś ze sceny zawołam Cię do mnie
Puszczę w publikę mój synu twój wokal
Wtedy poczujesz, że tworzysz historię
Słowo się rzekło
Bo jestem raperem już ponad dekadę
Ja znowu piszę
Tylko nawijać
Załóż kaganiec
Byłem na dechach, nie słyszałeś echa
Robię muzykę
To moje piękno
Serce ci pękło
Ja znowu piszę
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]