Inherent Vice by Koza Lyrics
(Dzisiaj nauczyłem się, że każda postać na świecie nazywa się Jan)
[Refren: Koza]
Podobno was obraża ten ton, no nas też
Słowem sobie zbudowałem dom, a ty ssiesz
Nowy Holmes, wszyscy moi ludzie robią jazz
Take it slow, chcieliby tłumnie przebić mój defence
[1 Zwrotka: Koza]
Chcą zrobić na mnie szturm, przygotowują sznur
Najprawdopodobniej słucha tego Maciej Stuhr
Nowy ruch jak Fluxus, chciałbyś taki luz tłuku
Gdy ja za robienie susów zgarniam parę stów
Przyjmuję hegemonię, ty wyglądasz jak portier
Uważają o mnie, to co uznam za wygodne
Wywróżyłem im spotkanie z anestezjologiem
Stawiam się na jedną kartę i wychodzi poker
I wychodzi totem, jakbym miał koronę z planet
Wszystko mi idzie zgodnie z planem, jak jebany trapez
Zawsze płacą mi za zamieszanie w swoim ilorazie
Nie będziesz Clintem Eastwoodem jak założysz gajer
Tak właśnie robię 'skkrt' na wasze aspiracje
Synu, za ten styl powinni mi płacić tantiem
W pierworodnych synach i niesłodzonej kawie
[2 Zwrotka: Ozzie]
Żeby nagrać na tym bicie musiałbym obejrzeć throne
Rozmazane kolory, tak jak [?] white
Twój ulubiony raper chciałby wbić się na nasz chat, ale nie ma wstępu
Zbieram pengę za występy
Poszukuje nas Spike, wypijam sobie sprite i nie myślę o przyszłości
W koszuli z lat osiemdziesiątych czuję się tak jak w Inherent Vice
Kiedy jadę furą w nocy przez bemowo
Jebać Telepizzę bo mają niedobre ciasto i nie dają mi darmowych sosów
Ja se zbieram sos zbyt łatwo
Mordo znów nadchodzi lato
[Refren: Koza]
Podobno was obraża ten ton, no nas też
Słowem sobie zbudowałem dom, a ty ssiesz
Nowy Holmes, wszyscy moi ludzie robią jazz
Take it slow, chcieliby tłumni przebić mój defence
[3 Zwrotka: Koza]
Spróbuj to powiedzieć jeszcze bardziej beznamiętnie
Moje wkłady w handel sztruksem zostają znamienne
Wykrzyczałem się i słusznie, teraz czas na tubę
Ujarany haszem jestem nowym Morfeuszem
Poczuj się jak w moim życiu jakiś nieistotny tytuł
Wyruszyłem poza zdania nieokryte tajemnicą
Musiała umrdeć Kasandra żeby wrócił do mnie przychód
Nęka niefinalna farsa mnie tak tańczę przy księżycu
Sypiam non stop chyba przez fleks
Uprawiasz bez zabezpieczeń seks ze swoją best friend
Biorąc to za trap life ale to nie mój interes
W końcu to nie moja wada zostaję inherent
[Refren: Koza]
Podobno was obraża ten ton, no nas też
Słowem sobie zbudowałem dom, a ty ssiesz
Nowy Holmes, wszyscy moi ludzie robią jazz
Take it slow, chcieliby tłumnie przebić mój defence
[1 Zwrotka: Koza]
Chcą zrobić na mnie szturm, przygotowują sznur
Najprawdopodobniej słucha tego Maciej Stuhr
Nowy ruch jak Fluxus, chciałbyś taki luz tłuku
Gdy ja za robienie susów zgarniam parę stów
Przyjmuję hegemonię, ty wyglądasz jak portier
Uważają o mnie, to co uznam za wygodne
Wywróżyłem im spotkanie z anestezjologiem
Stawiam się na jedną kartę i wychodzi poker
I wychodzi totem, jakbym miał koronę z planet
Wszystko mi idzie zgodnie z planem, jak jebany trapez
Zawsze płacą mi za zamieszanie w swoim ilorazie
Nie będziesz Clintem Eastwoodem jak założysz gajer
Tak właśnie robię 'skkrt' na wasze aspiracje
Synu, za ten styl powinni mi płacić tantiem
W pierworodnych synach i niesłodzonej kawie
[2 Zwrotka: Ozzie]
Żeby nagrać na tym bicie musiałbym obejrzeć throne
Rozmazane kolory, tak jak [?] white
Twój ulubiony raper chciałby wbić się na nasz chat, ale nie ma wstępu
Zbieram pengę za występy
Poszukuje nas Spike, wypijam sobie sprite i nie myślę o przyszłości
W koszuli z lat osiemdziesiątych czuję się tak jak w Inherent Vice
Kiedy jadę furą w nocy przez bemowo
Jebać Telepizzę bo mają niedobre ciasto i nie dają mi darmowych sosów
Ja se zbieram sos zbyt łatwo
Mordo znów nadchodzi lato
[Refren: Koza]
Podobno was obraża ten ton, no nas też
Słowem sobie zbudowałem dom, a ty ssiesz
Nowy Holmes, wszyscy moi ludzie robią jazz
Take it slow, chcieliby tłumni przebić mój defence
[3 Zwrotka: Koza]
Spróbuj to powiedzieć jeszcze bardziej beznamiętnie
Moje wkłady w handel sztruksem zostają znamienne
Wykrzyczałem się i słusznie, teraz czas na tubę
Ujarany haszem jestem nowym Morfeuszem
Poczuj się jak w moim życiu jakiś nieistotny tytuł
Wyruszyłem poza zdania nieokryte tajemnicą
Musiała umrdeć Kasandra żeby wrócił do mnie przychód
Nęka niefinalna farsa mnie tak tańczę przy księżycu
Sypiam non stop chyba przez fleks
Uprawiasz bez zabezpieczeń seks ze swoją best friend
Biorąc to za trap life ale to nie mój interes
W końcu to nie moja wada zostaję inherent