KALETNICY by Konieczny Lyrics
[Intro]
Mam prośbę do Ciebie, ej
Mam prośbę do Ciebie, ej
[Zwrotka]
Weź zapytaj Boga czy ma na mnie plany bym kiedyś nie skończył kurwa na ulicy
Robię się oschły, ale jestem ciągle spłukany i muszę to przelać na bity
Zaczynam rozumieć, że muszę się garnąć do pracy, bo na farta nie ma co liczyć
Ludzie nie wróżą ci wcale najlepiej, zachodzą za skórę niczym kaletnicy
Ja pochodzę z miasta, gdzie na widok niebieskich świateł pracuje ślinianka
Nie chcę podzielić tych losów, bo jebanie innych to dla mnie nie frajda
Sam byłem kiedyś jebany, niezrozumiany tu byłem od malca
Dlatego teraz moi oponеnci są przy mnie jak silniki wankla – niewytrzymali
W głowach im ciągle się pali, Młody Koniеczny ze stali
Gdybym mógł dostałbym nagrodę Grammy, ale niestety to Polska nie Cali
Oni podchodzą no i dostają paraliż, nie moja wina że są tacy słabi
Szczerze to nie będzie z tej mąki chleba, ale to tak między nami, czaisz?
Oni niech się łudzą, że są dobrzy i tak, nie wiem kiedy się domyślą - mają styl ten sam
Kiedy zrobię kasę to policzy mój brat, bo żeby nie ufać innym już nauczył świat
Były takie czasy, kiedy czułem strach, ale zarzuciłem tabsy no i wszystko gra 😊
Teraz się rozpędzam jak Merc S Class, no a oponenci wolni jak Kurdystan
Nagrywam to wszystko po to by wzrastały krzywe, to wcale nie proste
W końcu powiedzą te, które mnie kiedyś olały, że w sumie to fajny ten Piotrek
To młody szczyl, ale ma w sobie ten styl, o który ciężko jest w Polsce
Jestem jak Midas, bo bity zamieniam w złoto, kiedy się tylko ich dotknę
Do nawijania mnie zmusiła wizja przegranej, bo nie chcę tak skończyć jak inni
Wokół raperzy, co wożą się Lambo na klipach i kradną me wersy na swoje hot16
Jeśli ty myślisz, że moje linijki ci nadadzą stylu to jesteś naiwny
Możesz skopiować mi cały kawałek, bo nigdy nie osiągniesz takiej charyzmy
(oh)
Na początku drogi to sam byłem słaby
Włożyłem pracę, mam pełne szuflady i nie chcę już płakać ja chcę być wygranym, ye
Nie tylko w reaperze zostawiam ślady
Czuję na scenie się poszukiwany a mimo to nie zakładam balaclavy
Mam prośbę do Ciebie, ej
Mam prośbę do Ciebie, ej
[Zwrotka]
Weź zapytaj Boga czy ma na mnie plany bym kiedyś nie skończył kurwa na ulicy
Robię się oschły, ale jestem ciągle spłukany i muszę to przelać na bity
Zaczynam rozumieć, że muszę się garnąć do pracy, bo na farta nie ma co liczyć
Ludzie nie wróżą ci wcale najlepiej, zachodzą za skórę niczym kaletnicy
Ja pochodzę z miasta, gdzie na widok niebieskich świateł pracuje ślinianka
Nie chcę podzielić tych losów, bo jebanie innych to dla mnie nie frajda
Sam byłem kiedyś jebany, niezrozumiany tu byłem od malca
Dlatego teraz moi oponеnci są przy mnie jak silniki wankla – niewytrzymali
W głowach im ciągle się pali, Młody Koniеczny ze stali
Gdybym mógł dostałbym nagrodę Grammy, ale niestety to Polska nie Cali
Oni podchodzą no i dostają paraliż, nie moja wina że są tacy słabi
Szczerze to nie będzie z tej mąki chleba, ale to tak między nami, czaisz?
Oni niech się łudzą, że są dobrzy i tak, nie wiem kiedy się domyślą - mają styl ten sam
Kiedy zrobię kasę to policzy mój brat, bo żeby nie ufać innym już nauczył świat
Były takie czasy, kiedy czułem strach, ale zarzuciłem tabsy no i wszystko gra 😊
Teraz się rozpędzam jak Merc S Class, no a oponenci wolni jak Kurdystan
Nagrywam to wszystko po to by wzrastały krzywe, to wcale nie proste
W końcu powiedzą te, które mnie kiedyś olały, że w sumie to fajny ten Piotrek
To młody szczyl, ale ma w sobie ten styl, o który ciężko jest w Polsce
Jestem jak Midas, bo bity zamieniam w złoto, kiedy się tylko ich dotknę
Do nawijania mnie zmusiła wizja przegranej, bo nie chcę tak skończyć jak inni
Wokół raperzy, co wożą się Lambo na klipach i kradną me wersy na swoje hot16
Jeśli ty myślisz, że moje linijki ci nadadzą stylu to jesteś naiwny
Możesz skopiować mi cały kawałek, bo nigdy nie osiągniesz takiej charyzmy
(oh)
Na początku drogi to sam byłem słaby
Włożyłem pracę, mam pełne szuflady i nie chcę już płakać ja chcę być wygranym, ye
Nie tylko w reaperze zostawiam ślady
Czuję na scenie się poszukiwany a mimo to nie zakładam balaclavy