Pewien by Kenny Koach Lyrics
[Zwrotka 1]
Świat to przystanek - odjeżdża ktoś, ktoś przyjeżdża
Bliżej serca, dalej serca - nie mamy na to wpływu
Albo mamy i nie chcemy wkręcać
Znajomości tak ulotne jak to powietrze
Które mnie otacza paląc peta
Przed klatką na wietrze znowu mam kaca
Czuję, że wracam do tamtych miejsc, które były ważne
A odeszły tak po prostu przez moją głupią wyobraźnię
Ambicje spadły, spadło wszystko, byłem nisko
Dziś liczę na wszystko, bo liczę na siebie
Siebie muszę być pewien
Byłem pewien paru spraw, ale jakoś teraz nie ma to znaczenia
Było minęło, przeszło odeszło, dziś nawet nie musimy mówić sobie siema
Chodź lepiej się witać, nie lubię się żegnać, nie chodzę do kościoła
Bo mówię sobie "jestem bogiem", choć nie przyszedłem was tu oczarować
W życiu bywa ciężko bardzo, no co ty nie powiesz
Czułem się tak samotny, że szczerze nie mogłem gadać nawet z bogiem
Kumple od melanżu spoko, przecież japa się cieszy
Ale co, gdy puszcza wszystko i zostajesz sam niestety
[Zwrotka 2]
W życiu ważne pieniądze, odwaga, honor i kobiety jeszcze
Dla mnie najważniejsza mama, bo nigdy nie chodziło nam o to pierwsze
Jak miejsce, to tylko pierwsze, nie schodzę ze sceny, chcę jeszcze
Ciągle pędzę o pędze tu myśli, każdy każdy chce hajs swój wreszcie
A jak hajs testem czy życie to dla nas coś więcej
Niż papier, który przysłania oczy doszczętnie
I przez to nie wiesz, kim jesteś
Tępe suki, zimne dranie, kłamstwa, żale
Wieczne chlanie to nasze życie, wciąż takie same
Choć niby zmiana goni zmianę
Ja mam już wyjebane, cecha znajomości to to, że są nie trwałe
Szczególnie, gdy przyjaźń to wielki balet i tylko starty same
Kłótnie przez kobiety o kobiety albo z kobietami
Tylko czemu to czasem zabija, skoro tak się kochamy
Nie chcemy być sami, wciąż ludzi spotykamy non stop
I ufamy czasem im tylko dlatego, że jebać samotność
A ja tak nie chce, patrz komu ufasz
Wolę już ciszę niż mam tych kłamców słuchaćTekst i adnotacje na Rap Genius Polska
Świat to przystanek - odjeżdża ktoś, ktoś przyjeżdża
Bliżej serca, dalej serca - nie mamy na to wpływu
Albo mamy i nie chcemy wkręcać
Znajomości tak ulotne jak to powietrze
Które mnie otacza paląc peta
Przed klatką na wietrze znowu mam kaca
Czuję, że wracam do tamtych miejsc, które były ważne
A odeszły tak po prostu przez moją głupią wyobraźnię
Ambicje spadły, spadło wszystko, byłem nisko
Dziś liczę na wszystko, bo liczę na siebie
Siebie muszę być pewien
Byłem pewien paru spraw, ale jakoś teraz nie ma to znaczenia
Było minęło, przeszło odeszło, dziś nawet nie musimy mówić sobie siema
Chodź lepiej się witać, nie lubię się żegnać, nie chodzę do kościoła
Bo mówię sobie "jestem bogiem", choć nie przyszedłem was tu oczarować
W życiu bywa ciężko bardzo, no co ty nie powiesz
Czułem się tak samotny, że szczerze nie mogłem gadać nawet z bogiem
Kumple od melanżu spoko, przecież japa się cieszy
Ale co, gdy puszcza wszystko i zostajesz sam niestety
[Zwrotka 2]
W życiu ważne pieniądze, odwaga, honor i kobiety jeszcze
Dla mnie najważniejsza mama, bo nigdy nie chodziło nam o to pierwsze
Jak miejsce, to tylko pierwsze, nie schodzę ze sceny, chcę jeszcze
Ciągle pędzę o pędze tu myśli, każdy każdy chce hajs swój wreszcie
A jak hajs testem czy życie to dla nas coś więcej
Niż papier, który przysłania oczy doszczętnie
I przez to nie wiesz, kim jesteś
Tępe suki, zimne dranie, kłamstwa, żale
Wieczne chlanie to nasze życie, wciąż takie same
Choć niby zmiana goni zmianę
Ja mam już wyjebane, cecha znajomości to to, że są nie trwałe
Szczególnie, gdy przyjaźń to wielki balet i tylko starty same
Kłótnie przez kobiety o kobiety albo z kobietami
Tylko czemu to czasem zabija, skoro tak się kochamy
Nie chcemy być sami, wciąż ludzi spotykamy non stop
I ufamy czasem im tylko dlatego, że jebać samotność
A ja tak nie chce, patrz komu ufasz
Wolę już ciszę niż mam tych kłamców słuchaćTekst i adnotacje na Rap Genius Polska