Dzieciak by Kemoi Lyrics
[Intro]
Dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Refren x2]
Nie wiem za kogo mnie macie ale tracę zasięg bo jebie mnie to
Ja dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Wiem o tym życiu niewiele, niesie mnie natchnienie i mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Zwrotka]
Już nie batoniki w rękach, za to ładuje w siebie dzisiaj tu inny syf
Za cholerę nie chcę przegrać i udawać na fotach jak oni dorosłych
Myślą o mnie ten dzieciak, Ci co porzucili marzenia dla byle roboty
I pytają gdzie przekaz, ustabilizowani a szukają tu podpory
Ze mną nieliczni to na nich liczę
Zaufanie mnie nie zniszczy bo ma granicę
Może tylko są mi bliscy bo stale picie
A może nie i są jak blizny na całe życie
Dalej nie wiem nic, do tego przyzwyczajony nawinę, że git
Do tego osaczony, daj dopaminę w mig albo dawaj plik
Niczego po za tym nie potrzeba dziś, takie nic
Chce cieszyć się z małych rzeczy nie zadowalać niczym
Nie są gotowi na sukcesy, płoszy ich fala krytyki
Wygodne schematy zabierają szanse na szczyty
Tylko przynoszą straty, sam komfort nie robi różnicy
Przenigdy nie chcę już działać wbrew sobie nawet jeśli dla moich mord
Wierze, że to nas nie podzieli, za to podzielimy powoli tort
Spróbuję go, dzieciak i front, niech uciekają
Ja idę pod prąd, po lepsze jutro!
[Refren x4]
Nie wiem za kogo mnie macie ale tracę zasięg bo jebie mnie to
Ja dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Wiem o tym życiu niewiele, niesie mnie natchnienie i mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Outro]
Dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "jak to?" Sam siebie pytam jak coś (pytam "jak to?")
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
Dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Refren x2]
Nie wiem za kogo mnie macie ale tracę zasięg bo jebie mnie to
Ja dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Wiem o tym życiu niewiele, niesie mnie natchnienie i mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Zwrotka]
Już nie batoniki w rękach, za to ładuje w siebie dzisiaj tu inny syf
Za cholerę nie chcę przegrać i udawać na fotach jak oni dorosłych
Myślą o mnie ten dzieciak, Ci co porzucili marzenia dla byle roboty
I pytają gdzie przekaz, ustabilizowani a szukają tu podpory
Ze mną nieliczni to na nich liczę
Zaufanie mnie nie zniszczy bo ma granicę
Może tylko są mi bliscy bo stale picie
A może nie i są jak blizny na całe życie
Dalej nie wiem nic, do tego przyzwyczajony nawinę, że git
Do tego osaczony, daj dopaminę w mig albo dawaj plik
Niczego po za tym nie potrzeba dziś, takie nic
Chce cieszyć się z małych rzeczy nie zadowalać niczym
Nie są gotowi na sukcesy, płoszy ich fala krytyki
Wygodne schematy zabierają szanse na szczyty
Tylko przynoszą straty, sam komfort nie robi różnicy
Przenigdy nie chcę już działać wbrew sobie nawet jeśli dla moich mord
Wierze, że to nas nie podzieli, za to podzielimy powoli tort
Spróbuję go, dzieciak i front, niech uciekają
Ja idę pod prąd, po lepsze jutro!
[Refren x4]
Nie wiem za kogo mnie macie ale tracę zasięg bo jebie mnie to
Ja dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "Jak to?" Sam siebie pytam jak coś
Wiem o tym życiu niewiele, niesie mnie natchnienie i mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
[Outro]
Dalej się czuję dzieciakiem, na ryju mam zaciesz a lata lecą
Się pytasz "jak to?" Sam siebie pytam jak coś (pytam "jak to?")
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop
Mam nadzieję, że to nie nasza pora na stop