Comeback by Kemoi Lyrics
Działam niechciany coś jak stres, mieli już nadzieje na mój kres
Budzi się we mnie natury zew, jak polali wodę się poleje krew
Albo w sumie nie, chyba lepiej jak oleje grę
Szkoda mi czasu, to nie mój casus i nie doprowadzi mnie to do łez
Robię swoje a opiniodawcy w końcu wystawią spoko noty
Choć na razie to im nie styka ;bokobrody
Zamykamy nagranie i uwierz, że mi daje frajdę to
Mam dobrze gadane, z nikim tu lepiej się nie dogada ten mikrofon
I nawet jak od kolejnych nagrywek znowu robię sobie na trochę przerwę
To jak na razie mogą zapomnieć, że mi to rymowanie na dobre przejdzie
Mam do gry werwę, dawaj ziomek te tłustą perkę
Wszystko rozumiem, nie pytam „Perché?” A kiedy nie kminie znaczy, że nie chcę
Się nie boję za nic jeśli gadają, że dobro wraca
A się nie modle za nich tylko leżę i leczę kaca
Daje serce na bit, a oni że mnie opętał szatan
Nie łapiemy chemii, ja nie lubię kwasów a oni zasad
A jeśli to prawda, że działa karma no to hombre chwilkę
Jak rymowanie mi na dobre nie przejdzie to mi na dobre wyjdzie
Jaki stop? Muszę tu rozwijać dalej flow
Dla mnie nie ma drogi na lewo, a prawo też bywa daleko, było to?
Szerzej nieznany
Szczerze bez famy
Wierzę w nakreślone plany
W głowie mam tylko pokręcone stany
Niech to spychają na stronę wygranych
A jeśli pozostanę w gronie niezauważanych lub niedocenianych
To przynajmniej ziomie ze świadomością, że nigdy nie dałem plamy
Mój comeback na majka jak PSG i Barca
Połowę ma to zaboleć, a dla drugiej to ma być balsam
Do połowy spoko ale drugiej to nie uniosą na barkach
Do głowy im nie przychodzi to co u mnie znowu ląduje na kartkach
Co tam raperzy? Macie wygraną na papierze, ja rymy syte od skilla
Nawet jak bit mi nie leży, to ja na nim leże jak ciuchy szyte na wymiar
To inny wymiar, no ale skille niezmiennie w rymach
Znowu znamiennie coś nawijam, flow wymienne choć oryginał
Se plączę słowa, a raperów tylu, po co się pcham?
Będę to robił dopóki te głosy mi zagłusza uczucie jakim jest fun
Obrana droga, jak patrzę do tyłu zero czuję żalu, jedziemy jak tank
Może trochę wolno toczą się losy ale nigdy nie hamujemy na bank
Z kocimy oczami nie będę się prosił stada, jeebać
Po to zrobiłem po za rapami bragga inżyniera
Tracę tu kolejną pulę ale ten czas na zera
Jak nadejdzie no to się odkuję, jeszcze będzie mega!
Budzi się we mnie natury zew, jak polali wodę się poleje krew
Albo w sumie nie, chyba lepiej jak oleje grę
Szkoda mi czasu, to nie mój casus i nie doprowadzi mnie to do łez
Robię swoje a opiniodawcy w końcu wystawią spoko noty
Choć na razie to im nie styka ;bokobrody
Zamykamy nagranie i uwierz, że mi daje frajdę to
Mam dobrze gadane, z nikim tu lepiej się nie dogada ten mikrofon
I nawet jak od kolejnych nagrywek znowu robię sobie na trochę przerwę
To jak na razie mogą zapomnieć, że mi to rymowanie na dobre przejdzie
Mam do gry werwę, dawaj ziomek te tłustą perkę
Wszystko rozumiem, nie pytam „Perché?” A kiedy nie kminie znaczy, że nie chcę
Się nie boję za nic jeśli gadają, że dobro wraca
A się nie modle za nich tylko leżę i leczę kaca
Daje serce na bit, a oni że mnie opętał szatan
Nie łapiemy chemii, ja nie lubię kwasów a oni zasad
A jeśli to prawda, że działa karma no to hombre chwilkę
Jak rymowanie mi na dobre nie przejdzie to mi na dobre wyjdzie
Jaki stop? Muszę tu rozwijać dalej flow
Dla mnie nie ma drogi na lewo, a prawo też bywa daleko, było to?
Szerzej nieznany
Szczerze bez famy
Wierzę w nakreślone plany
W głowie mam tylko pokręcone stany
Niech to spychają na stronę wygranych
A jeśli pozostanę w gronie niezauważanych lub niedocenianych
To przynajmniej ziomie ze świadomością, że nigdy nie dałem plamy
Mój comeback na majka jak PSG i Barca
Połowę ma to zaboleć, a dla drugiej to ma być balsam
Do połowy spoko ale drugiej to nie uniosą na barkach
Do głowy im nie przychodzi to co u mnie znowu ląduje na kartkach
Co tam raperzy? Macie wygraną na papierze, ja rymy syte od skilla
Nawet jak bit mi nie leży, to ja na nim leże jak ciuchy szyte na wymiar
To inny wymiar, no ale skille niezmiennie w rymach
Znowu znamiennie coś nawijam, flow wymienne choć oryginał
Se plączę słowa, a raperów tylu, po co się pcham?
Będę to robił dopóki te głosy mi zagłusza uczucie jakim jest fun
Obrana droga, jak patrzę do tyłu zero czuję żalu, jedziemy jak tank
Może trochę wolno toczą się losy ale nigdy nie hamujemy na bank
Z kocimy oczami nie będę się prosił stada, jeebać
Po to zrobiłem po za rapami bragga inżyniera
Tracę tu kolejną pulę ale ten czas na zera
Jak nadejdzie no to się odkuję, jeszcze będzie mega!