Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Niepokój by Karwan Lyrics

Genre: rap | Year: 2021

[Refren: Szpaku, Tuzza, Karwan, Rolex]
Ta Morąska robota, pachnie to szwindlem
(Hajsem i splifem), splifem
Robimy biznes (biznes) to moja wizja
TUZZA to misja, GUGU to igła
Leję truciznę, życie to chwila (chwila)
Buch, buch, driny, burbon, chillin'

[Zwrotka 1: Karwan]
Karwan i TUZZA, Armani bluza nie zdobi mnie, nie
Suki chcą bym robił je, jakbym był ten stworzyciel
Szkoda mi czasu na brednie jak nawinął wcześniej Kubano
Kładę na dechy kaleki jak Gamrot i zawijam siano, siemano
Wokół niepokój, opisałem go tu jak pesoa
Ona tak wesoła od tych tablet, zioła
Pyta mnie dlaczego właśnie łapię doła
Każda ikona tu pada i kona, gdy wychodzę z cienia jak skrytobójca
Chcieli wmówić mi, że sny to bujda
Bo sami przespali ich no kurwa
Marzy mi się auto, cabrio stary
Z fajną małolatą autostrady
Nie do Vegas, inne dawno stany
Szerszy obraz mam jak w panoramy
[Bridge: Karwan]
Wszyscy już wokół mnie
Jakbym na podium wszedł
Nie ma już z oczu łez
Karwan to potwór jеst

[Zwrotka 2: Ricci, Benito]
Tuzza i Karwan, dawaj to siano, a nie graj nam fanfar
Na stole Holandia i perła jak Jеfferson Farfán (nie, to nie fun fact)
Ciągle niepokój ten czuje, jakbym był Tutsi wśród Hutu (Hutu, Hutu)
Ciągnie do złego, jak grałem w piłę to styl Adrian Mutu
Tuzza i GUGU
Nie mam już długów zaufaj mi wcale nie chodzi o kwit
Chyba to jasne, że nigdy z byle kim się nie nagram feat. (byku weź ten kwit)
Z tobą się bujać to wstyd i po to mi spryt, żeby odróżnić fujarę
Z bratem na scenie, ogień dajemy, ty pytasz ziomali o pojare
Życie kabaret, ale jak psy pytają to ani mru mru
Byś potem nie czuł moralny niepokój plimo na duku (duku, duku)
Pedaliada, a nie Medellín
Chcecie medal za robienie popelin
Macie maski na ryju, to nie Maybelline
Muszę zwolnić was tak jak thiocodin

[Zwrotka 3: Benito]
Beni, Ricci i Karwun, my nie śnimy tu, bo to fabryka snów
To co ja widziałem we śnie, to widzę znów, to nie déjà vu
Spełnianie marzeń, w koło na zmianę, ból i triumf
Tu za każdym razem większa satysfakcja im większy znój
Pod podeszwą mam gruz i twardy grunt
Jak Warszawa buduję od podstaw
Życie to żart jak Lotek
Gorszy żart, jak wierzysz w lotka
Suce patrzeć po fotkach
Ona jest nieszczęśliwa, choć słodka
Była gorąca jak Bombay Sapphire
Na ręku do dna piła mój koktajl
[Bridge: Benito]
Trzeba żyć tak by czasem trochę zapierdalać
Odpoczywać i czasem trochę odpierdalać
Znam niepokój towarzyszy mi od zawsze
Nawet w mroku spełnię sen zanim zasnę

[Refren: Szpaku, Tuzza, Karwan, Rolex]
Ta Morąska robota, pachnie to szwindlem
(Hajsem i splifem), splifem
Robimy biznes (biznes) to moja wizja
TUZZA to misja, GUGU to igła
Leję truciznę, życie to chwila (chwila)
Buch, buch, driny, burbon, chillin'
Ta Morąska robota, pachnie to szwindlem
(Hajsem i splifem), splifem
Robimy biznes (biznes) to moja wizja
TUZZA to misja, GUGU to igła
Leję truciznę, życie to chwila (chwila)
Buch, buch, driny, burbon, chillin'