Kim nie jestem by Karoleq95 Lyrics

Chciałbym kiedyś spokojnie rano wstać
Tak normalnie spojrzeć w lustro jak facet
Powiedzieć że problemy nie dotyczą nas
Wziąć cię za rękę i zabrać na spacer
Nie naprawie świata ciągle nosząc w sobie zło
Chociaż mijają lata ciągle mamy to coś, nieraz o włos
Wygraliśmy życie, pamiętam
A nieraz los dał nam ostro po piętach
Doświadczenie u mnie widać na włosach, wiesz
A na zegarze nie mam nawet trzydziestki
Moje korzenie ich nie znajdziesz na blokach, bo
Moje pochodzenie definiują o mnie wersy
Pewnie myślisz, że mnie doskonale znasz?
Pewnie myślisz, że jesteś krok do przodu
Jeszcze nie wiesz kurwa na co mnie stać
Ile jestem w stanie dać z siebie w drodze do tronu
Kiedyś przyjdzie na to czas, by wspominać
Teraz jest czas by pracować w pocie czoła
Chociaż moich sukcesów jeszcze nie widać, wiem że rap
To coś czego nie będę żałował
Ile zmarnowałem życia
Na bycie kimś kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Nie mogłem oddychać, bo byłem kimś
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem

Tyle syfu w życiu przeszło przeze mnie
Nie wiem jak mogłem być taki ślepy
Lejąc w gardło kolejną kolejkę
Przepierdoliłem pewnie z trzy mercedesy
Ale człowiek bywa młody i głupi
Woli upić się czasami niż widzieć wszystko na trzeźwo
Potem się nie dziw, że wszystko jest do dupy, bo na własne życzenie zgotowałeś sobie piekło
Teraz umiem patrzeć poza horyzont
Myśleć szerzej, wyjść poza szablon
Zobaczyć coś, czego oczy nie widzą
Spojrzeć gdzieś, gdzie inni nie patrzą
Prawie północ, zaczął się weekend
Kiedyś lubiłem te życie, dziś chyba wolę zostać
Siedzę przy oknie znowu do bitu piszę
Łapię chwile ulotne jak ulotka
Wiesz, obym się nie poddał nigdy
Nawet kiedy życie rzuci na kolana
Jestem efektem bożej iskry
I nawet śmierć tu nie zdoła mnie złamać
Ile zmarnowałem życia
Na bycie kimś kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Nie mogłem oddychać, bo byłem kimś
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem
Kim nie jestem