Multiwitamina by Karlik Lyrics
Nie urodziłem się jako dziecko banana
Mam nadzieję też, że nie skończę jako warzywo
Żyłem rapem, nie miałem jabłko Adama
A życie wtedy jak pokrzywa parzyło
Niektórzy mają mnie za buraka
Choć, jak cytryny, jestem zjadliwy
Mają polewę, bo ze mnie truskawa
Przynajmniej nie wyprowadzę cię w maliny
Nie miałem pod okiem śliwy
A mam trochę czosnek zryty
Złych owoców ciągłe wpływy
Ale został mi jakiś olej w dyni
Polej ty mi, a ja poleję tobie
Przegryziemy to ogórkiem
Wszystko będzie okej
Jak fasola odwalę znów tu przypał
Rano będę ugotowany, kukurydza
Wolę piwogrono, małe starczy
Broń boże, nie zaciągniesz mnie do pomarańczy
Dobra, tańczmy najebani, ale w domu
Jak przebojowe warzywa Bonduelle
Jak kręcisz bakłażany to się skitraj, mordo
Żebyś nie wpadł jak śliwka w kompot
Ćwiartka po ćwiartce, kawałek za kawałkiem
Chcesz to mnie kręć swoim nadgryzionym jabłkiem
Skocz po ziomka z nim do Groszka
Niech siądzie, łyk zimnego Grolscha
Jak wisienka na torcie
To nie hit w stylu Mandaryny, chcę niewiele
Tylko te rymy staną się bestsellerem
Olej? Jak mówiłem, trochę mam go w dyni
Moja kapusta nie zasila Mango Gdyni
Niestety, wciąż nie mam sałaty za dużo
Chciałbym chociaż te wczasy pod gruszą
Kokosy palmy i pijmy na wczasach
Roboty już dosyć, cannabis, whisky, ananas
Jak Krzysiu Jarzyna, mało co mówię
Z politykę nie zaczynam jak Magda Ogórek
Jak kartofle obieram swój cel życiowy
Na pewno jest nim scena, ale nie pomidory
Jak ten czereśniak muszę wyruszyć na front
To nie pestka, dojrzeć, wycisnąć z siebie sok
Czasem trzeba być twardym, żeby stać się miękkim
Czuć się przegryzanym, jednocześnie móc to przegryźć
Zwykle zieloni w tym i w tamtym używają pięści
A przedojrzali myślą, jak w samotności nie zgnić
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Mam nadzieję też, że nie skończę jako warzywo
Żyłem rapem, nie miałem jabłko Adama
A życie wtedy jak pokrzywa parzyło
Niektórzy mają mnie za buraka
Choć, jak cytryny, jestem zjadliwy
Mają polewę, bo ze mnie truskawa
Przynajmniej nie wyprowadzę cię w maliny
Nie miałem pod okiem śliwy
A mam trochę czosnek zryty
Złych owoców ciągłe wpływy
Ale został mi jakiś olej w dyni
Polej ty mi, a ja poleję tobie
Przegryziemy to ogórkiem
Wszystko będzie okej
Jak fasola odwalę znów tu przypał
Rano będę ugotowany, kukurydza
Wolę piwogrono, małe starczy
Broń boże, nie zaciągniesz mnie do pomarańczy
Dobra, tańczmy najebani, ale w domu
Jak przebojowe warzywa Bonduelle
Jak kręcisz bakłażany to się skitraj, mordo
Żebyś nie wpadł jak śliwka w kompot
Ćwiartka po ćwiartce, kawałek za kawałkiem
Chcesz to mnie kręć swoim nadgryzionym jabłkiem
Skocz po ziomka z nim do Groszka
Niech siądzie, łyk zimnego Grolscha
Jak wisienka na torcie
To nie hit w stylu Mandaryny, chcę niewiele
Tylko te rymy staną się bestsellerem
Olej? Jak mówiłem, trochę mam go w dyni
Moja kapusta nie zasila Mango Gdyni
Niestety, wciąż nie mam sałaty za dużo
Chciałbym chociaż te wczasy pod gruszą
Kokosy palmy i pijmy na wczasach
Roboty już dosyć, cannabis, whisky, ananas
Jak Krzysiu Jarzyna, mało co mówię
Z politykę nie zaczynam jak Magda Ogórek
Jak kartofle obieram swój cel życiowy
Na pewno jest nim scena, ale nie pomidory
Jak ten czereśniak muszę wyruszyć na front
To nie pestka, dojrzeć, wycisnąć z siebie sok
Czasem trzeba być twardym, żeby stać się miękkim
Czuć się przegryzanym, jednocześnie móc to przegryźć
Zwykle zieloni w tym i w tamtym używają pięści
A przedojrzali myślą, jak w samotności nie zgnić
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]