TRIPADVISOR by Karim Koszmar Lyrics
Nie jeden małolat dziś tego słucha, chciałby być jak ja
Bo nigdy nie był w moich butach, rzadko trójka jest na tak
Musiałbyś zrobić milion złotych, przepierdolić go gdzieś z dymem jak ja
Później splunąć za siebie, nie żałować, robić rap
Wracam do podziemia rozbawił mnie ten przemysł
Nie chcę biec tutaj jak Forrest, żeby czuć się jak Jenny
Nie chcę zaprzedać relacji za drobne jak Donnie Brasco
Później patrzeć tępo w lustro wiedzieć, że już światło zgasło
Byłem dookoła świata, we fleszach, w mroku
I gdziekolwiek bym nie był - jestem z bloku
Stałem w Pekinie na Placu Niebiańskiego Spokoju
Myśląc jak historia czasem nam nie daje wyboru
W Moulin Rouge, Kabukicho możesz spłynąć do Styksu
Baw się dopóki masz siłę i nie zwariuj od cycków
A błyski, banery, szyldy, reklamy, brokat
Drake’owi Grammy za Hip-Hop, jeszcze Putinowi Nobla
To już nie jest nawet beka, a rzeka info popłynie
I uwierzyć to jak kupić LV na ulicy w Rzymie
Wszystko tylko nie spokój możesz zabukować z miejsca
Lot, hotel, pizzę, dziwkę i na końcu księdza
Nie chce wiedzieć kto z czym biega, kto kogo sprzedał
Nie chcę obracać za siebie, całe życie uciekać
I nie czekam, bo pauzy okazały się farsą
Idź, kochaj, czuj, tańcz, ode mnie tripadvisor
Wiem, że warto do tej pory żyć, nie ryzykować krat
Warto wiedzieć, wyszukiwać, śledzić underground
Ce ha u jot warte beztalencia bez pojęcia w ogóle
Taki kraj jaki raper, polityk, pani na poczcie
Ile można ciąć kupony, nie klei się ta bletka
Nie jesteście dawno perfekt, już nawet nie płacze Ewka
Kto jest dzisiaj kserobojem i przynosi wstyd
Te na siłę hashtagi i świetlówki na klip
Przez to ciśnienie mam wysokie, lekarz mówi, żebym zwolnił
Ale co on może wiedzieć, całe życie w przychodni
Wkładam nowe Airforce1 nic mnie co by było gdyby
Gram w szachy po siłowni, kładę wasabi na ryby
Poprzeczka wysoko, może nie potrzeba tyle
Ale zawsze byłem taki, wyciskałem każdą chwilę
Nie płaciłeś za tą płytę, to jej nie słuchaj gnojku
Mam w kutasie popularność od samego początku
Ale ulica pamięta, dobrze wie, nie jestem znikąd
W obcym mieście zbijam piątki, bramka wpuszcza nas za friko
I czy Ka na nielegalu ,czy na półce w Empiku
Zawsze sto procent Hip-Hopu, inaczej nie mam w nawyku
Bo nigdy nie był w moich butach, rzadko trójka jest na tak
Musiałbyś zrobić milion złotych, przepierdolić go gdzieś z dymem jak ja
Później splunąć za siebie, nie żałować, robić rap
Wracam do podziemia rozbawił mnie ten przemysł
Nie chcę biec tutaj jak Forrest, żeby czuć się jak Jenny
Nie chcę zaprzedać relacji za drobne jak Donnie Brasco
Później patrzeć tępo w lustro wiedzieć, że już światło zgasło
Byłem dookoła świata, we fleszach, w mroku
I gdziekolwiek bym nie był - jestem z bloku
Stałem w Pekinie na Placu Niebiańskiego Spokoju
Myśląc jak historia czasem nam nie daje wyboru
W Moulin Rouge, Kabukicho możesz spłynąć do Styksu
Baw się dopóki masz siłę i nie zwariuj od cycków
A błyski, banery, szyldy, reklamy, brokat
Drake’owi Grammy za Hip-Hop, jeszcze Putinowi Nobla
To już nie jest nawet beka, a rzeka info popłynie
I uwierzyć to jak kupić LV na ulicy w Rzymie
Wszystko tylko nie spokój możesz zabukować z miejsca
Lot, hotel, pizzę, dziwkę i na końcu księdza
Nie chce wiedzieć kto z czym biega, kto kogo sprzedał
Nie chcę obracać za siebie, całe życie uciekać
I nie czekam, bo pauzy okazały się farsą
Idź, kochaj, czuj, tańcz, ode mnie tripadvisor
Wiem, że warto do tej pory żyć, nie ryzykować krat
Warto wiedzieć, wyszukiwać, śledzić underground
Ce ha u jot warte beztalencia bez pojęcia w ogóle
Taki kraj jaki raper, polityk, pani na poczcie
Ile można ciąć kupony, nie klei się ta bletka
Nie jesteście dawno perfekt, już nawet nie płacze Ewka
Kto jest dzisiaj kserobojem i przynosi wstyd
Te na siłę hashtagi i świetlówki na klip
Przez to ciśnienie mam wysokie, lekarz mówi, żebym zwolnił
Ale co on może wiedzieć, całe życie w przychodni
Wkładam nowe Airforce1 nic mnie co by było gdyby
Gram w szachy po siłowni, kładę wasabi na ryby
Poprzeczka wysoko, może nie potrzeba tyle
Ale zawsze byłem taki, wyciskałem każdą chwilę
Nie płaciłeś za tą płytę, to jej nie słuchaj gnojku
Mam w kutasie popularność od samego początku
Ale ulica pamięta, dobrze wie, nie jestem znikąd
W obcym mieście zbijam piątki, bramka wpuszcza nas za friko
I czy Ka na nielegalu ,czy na półce w Empiku
Zawsze sto procent Hip-Hopu, inaczej nie mam w nawyku