POŁUDNIE REPREZENT 2010 by Karim Koszmar Lyrics
MIUOSH:
Ej lepiej idź stąd, jestem z tych stron, z Katowic ziom
A to larmo, zacząć dziś mi tu przyszło
Z miejsca, które cechuje rozmieszczeń bliskość
I tanie banie, za tanie chlanie, tanie jak bistro
Gdzie tanie panie, co idą na tanie disco
Mimo wszystko mają smaki na jakieś rap tracki z tych stron
Ta ziemia to boże igrzysko, możesz nie wierzyć
Pionierzy w twej wierzy też mówią, że Śląsk to ich dom
My wbrew słabości, o której żałość twierdzi
My żołnierze sceny powstałej na wzór twierdzy
My w rytmie uderzeń, przekonań i wierzeń serc i
Kochając tlen, który węglem i rap tętnem śmierdzi
My znów mamy patent, a zatem każdy to zbroi
Znów z odwiecznym tematem, że nikt nas nie dogoni
Dla tych, co mimo gówna toni wiedzą, że to jest stąd
Siemce, Gliwice, Tychy, Mikołów i Bielsko
SIWY DYM:
To jest śląski dym, ty weź głęboki oddech
Pośliń skręć, a fest cię to pierdolnie
Polski część na ich cześć śle victorię
„Tu ostre jest życie to proste”
Dziś cała banda stawia czwarte skrzydło
Bo od dawna irytuje nas ta nie parzystość
Dziś cały Śląsk znów robi larmo
Dobił was joint, który zdobi miasto
Siwy Dym plus kozackich zwrotów armia
Jak DTP i Luda zakłócamy spokój sprawdź nas
Wariat tą kwestie ogarniam nieźle
A te słowa na kartkach, są jak szkice węglem
K.A.M.S.:
Dziwki kokaina to nie ten klimat
Czarna bila, niegdyś moja drużyna
Tu wódka czysta, bywa wódka w drinach
A najczęściej to kira się piwa kiwaj
Kiwaj głową to nasz kawałek
Nie mów, że nie chciałeś masz dostałeś
Czas byś posłuchał i docenił rap z podziemi
Co się rozprzestrzeni jak podczas epidemii
Trzymam majka, gdzie mi z łapami
Nie gadam o bajkach, przedstawiam realizm
Halo Londyn, Dublin, pozdrawiam ziomali
Ziomali, co zamieszkali poza granicami
Pokój dla nich i wracamy z powrotem
Na śląskie podwórka i szary widok z okien
Ja mam go, na co dzień, ty masz go, na co dzień
Bo to Śląsk człowiek, to stąd pochodzę
KARIM:
Wszystko jedno i tak wołają nas z piekła
To sekta, co depta intruza, insekta
Wektor skierowany na wroga sektor
Wiesz, że ten wiersz zawiera nie jedno sedno
To siedzi w głowach, betonowy wariant
Tu nie jedna ładna buzia wróży sobie mezalians
Tu z braku forsy urywa się wątek
I to nie apokalipsa, to dopiero początek
Mam na to konkret plan, wchodzę w to va banque
I na bank nie ustaje Meridialu saga
W zasadach, co działają pośród stada
Ten, co zwykle dużo gada, sam najwcześniej odpada
Wiem, co reprezentuję skąd jestem i gdzie wracam
Czuje to miejsce gdzie przekręt popłaca
Śląsk to teren, nic o podziałach nie wiem
I choć dramat przeplata dramat, koszmar jest jeden
BU:
Dwadzieścia dziewięć jesieni mija mi na ziemi
Dającej czorne złoto spółkom i hołdziorzom
Kto jak wyceni, tak żeni to się nie zmieni
Ci zarobią na prowiant, inni fortuny mnożą
Jo kajś po środku jako braci reprezentant
I miejsca nazywanego Śląsk czy Silesia
Znom życie na blokach jak ty twój internat
Po bibach śmigam niestety nie po referendach
To wersja ostateczna jak i waleczna
Ufom tym, co ufają mi puenta bezpieczna
Konieczna, pol świeczka tym, co ciemnia wieczna
Pisana, módl się za nas, bo palce na zawleczkach
Niebiesko-żółta chorągiew przy zamieszkach
Na winklu erka, momy własno apteczka
Kępa zielska, butla, tasza tasiemca
Być może nie potrzebna jak wszystko, co zakręca
Z nomi nie Masza z Ełku a Gizela z Bielska
Nago Pucela, Hela co gryfnie się oblekła
Uwielbiam ich kocie ruchy jak wrzuty spod pędzla
Dyndała po puchy Cedera, Spaza, Aspetka
I resztę elementów aromat zwycięstwa
Unosi się tak długo nim nie pojawi się klęska
Właśnie tak, aromat zwycięstwa
Unosi się tak długo nim nie pojawi się klęska
MAJKEL:
Wybija północ napór rapu, daje światu katów
Błysk przeciął mrok na pół, wykuł wyjście z za światów
Jak nić purpuratu złoty snob z nieba iskier
Nagle sześć par oczu unosi się nad boiskiem
Demoniczne postacie w pół świacie łuny
Południowych rubieży podziemia pod znakiem dumy
Z pochodzenia Śląsk, zrodzeni z korzenia chęci
Wiecznego buntu, żądz, pokus i pragnienia zemsty
Na sztandarach mistyczne symbole pana
Prastare zaklęcia zapisywane w pentagramach
Złożona ofiara, pętla zgrana, to zbrodnia i kara
Opętał chaos pałac, runie stara wiara
Anarchia czeluści katakumb pochłonie
Skostniały kościół idei sprzedany za parę monet
Południe płonie rządzą zmian na tronie
Ja mówię biada w Babilonie, póki tron nie spłonie
Ej lepiej idź stąd, jestem z tych stron, z Katowic ziom
A to larmo, zacząć dziś mi tu przyszło
Z miejsca, które cechuje rozmieszczeń bliskość
I tanie banie, za tanie chlanie, tanie jak bistro
Gdzie tanie panie, co idą na tanie disco
Mimo wszystko mają smaki na jakieś rap tracki z tych stron
Ta ziemia to boże igrzysko, możesz nie wierzyć
Pionierzy w twej wierzy też mówią, że Śląsk to ich dom
My wbrew słabości, o której żałość twierdzi
My żołnierze sceny powstałej na wzór twierdzy
My w rytmie uderzeń, przekonań i wierzeń serc i
Kochając tlen, który węglem i rap tętnem śmierdzi
My znów mamy patent, a zatem każdy to zbroi
Znów z odwiecznym tematem, że nikt nas nie dogoni
Dla tych, co mimo gówna toni wiedzą, że to jest stąd
Siemce, Gliwice, Tychy, Mikołów i Bielsko
SIWY DYM:
To jest śląski dym, ty weź głęboki oddech
Pośliń skręć, a fest cię to pierdolnie
Polski część na ich cześć śle victorię
„Tu ostre jest życie to proste”
Dziś cała banda stawia czwarte skrzydło
Bo od dawna irytuje nas ta nie parzystość
Dziś cały Śląsk znów robi larmo
Dobił was joint, który zdobi miasto
Siwy Dym plus kozackich zwrotów armia
Jak DTP i Luda zakłócamy spokój sprawdź nas
Wariat tą kwestie ogarniam nieźle
A te słowa na kartkach, są jak szkice węglem
K.A.M.S.:
Dziwki kokaina to nie ten klimat
Czarna bila, niegdyś moja drużyna
Tu wódka czysta, bywa wódka w drinach
A najczęściej to kira się piwa kiwaj
Kiwaj głową to nasz kawałek
Nie mów, że nie chciałeś masz dostałeś
Czas byś posłuchał i docenił rap z podziemi
Co się rozprzestrzeni jak podczas epidemii
Trzymam majka, gdzie mi z łapami
Nie gadam o bajkach, przedstawiam realizm
Halo Londyn, Dublin, pozdrawiam ziomali
Ziomali, co zamieszkali poza granicami
Pokój dla nich i wracamy z powrotem
Na śląskie podwórka i szary widok z okien
Ja mam go, na co dzień, ty masz go, na co dzień
Bo to Śląsk człowiek, to stąd pochodzę
KARIM:
Wszystko jedno i tak wołają nas z piekła
To sekta, co depta intruza, insekta
Wektor skierowany na wroga sektor
Wiesz, że ten wiersz zawiera nie jedno sedno
To siedzi w głowach, betonowy wariant
Tu nie jedna ładna buzia wróży sobie mezalians
Tu z braku forsy urywa się wątek
I to nie apokalipsa, to dopiero początek
Mam na to konkret plan, wchodzę w to va banque
I na bank nie ustaje Meridialu saga
W zasadach, co działają pośród stada
Ten, co zwykle dużo gada, sam najwcześniej odpada
Wiem, co reprezentuję skąd jestem i gdzie wracam
Czuje to miejsce gdzie przekręt popłaca
Śląsk to teren, nic o podziałach nie wiem
I choć dramat przeplata dramat, koszmar jest jeden
BU:
Dwadzieścia dziewięć jesieni mija mi na ziemi
Dającej czorne złoto spółkom i hołdziorzom
Kto jak wyceni, tak żeni to się nie zmieni
Ci zarobią na prowiant, inni fortuny mnożą
Jo kajś po środku jako braci reprezentant
I miejsca nazywanego Śląsk czy Silesia
Znom życie na blokach jak ty twój internat
Po bibach śmigam niestety nie po referendach
To wersja ostateczna jak i waleczna
Ufom tym, co ufają mi puenta bezpieczna
Konieczna, pol świeczka tym, co ciemnia wieczna
Pisana, módl się za nas, bo palce na zawleczkach
Niebiesko-żółta chorągiew przy zamieszkach
Na winklu erka, momy własno apteczka
Kępa zielska, butla, tasza tasiemca
Być może nie potrzebna jak wszystko, co zakręca
Z nomi nie Masza z Ełku a Gizela z Bielska
Nago Pucela, Hela co gryfnie się oblekła
Uwielbiam ich kocie ruchy jak wrzuty spod pędzla
Dyndała po puchy Cedera, Spaza, Aspetka
I resztę elementów aromat zwycięstwa
Unosi się tak długo nim nie pojawi się klęska
Właśnie tak, aromat zwycięstwa
Unosi się tak długo nim nie pojawi się klęska
MAJKEL:
Wybija północ napór rapu, daje światu katów
Błysk przeciął mrok na pół, wykuł wyjście z za światów
Jak nić purpuratu złoty snob z nieba iskier
Nagle sześć par oczu unosi się nad boiskiem
Demoniczne postacie w pół świacie łuny
Południowych rubieży podziemia pod znakiem dumy
Z pochodzenia Śląsk, zrodzeni z korzenia chęci
Wiecznego buntu, żądz, pokus i pragnienia zemsty
Na sztandarach mistyczne symbole pana
Prastare zaklęcia zapisywane w pentagramach
Złożona ofiara, pętla zgrana, to zbrodnia i kara
Opętał chaos pałac, runie stara wiara
Anarchia czeluści katakumb pochłonie
Skostniały kościół idei sprzedany za parę monet
Południe płonie rządzą zmian na tronie
Ja mówię biada w Babilonie, póki tron nie spłonie