NOVEMBER RAIN by Karim Koszmar Lyrics
Wczoraj upadłem na dywan i zatrzymał się czas
Nie wiem co to, ale koorva to już był drugi raz
Jak nie możesz oddychać i przeszywa cię ból
To życie leci przed oczami szybko w chooy
Przewiń w tył, ten melodramat L jak Love
Przewiń w przód jak kroimy wspólnie tort
Wtedy nikt nie wiedział co jest zbrodnią i karą
A dzisiaj stoję przed kaplicą jak Slash z gitarą
To nie sport, to jak depresja zwala z nóg
Pierwszy sort, coś o tym jak pachnie bruk
Nie mów skąd wziąć tu pozytywne myśli
Koziorożec nie płacze nad rozlanym whiskey
Rock N Roll jest dla mnie jak brat
Choć był moment, że mnie zawiózł prawie na drugi świat
Czujesz ten puls i ten spadek ciśnienia
Na moim facebooku o tym nie ma
To supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Pieprzony supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Komu nadzieja, komu psycholog, komu prozak
Nigdy nie miałem czasu się rozglądać na rozdrożach
Nasz wybór, nasza strata, nasz droga
Ale mój alkohol w miejscach daleko od Boga
Twój samolot, Twój bilet i Twój bagaż
Moje zmysły, przeczucie, moja temida i waga
Nie musimy pić kawy, przyśle papiery papuga
Piję merlota gdzie indziej się uśmiecham i mrugam
To była długa podróż ale nasze bushido nie stąd
Niech dzisiaj spłonie w ogniu tamten na wyspie dom
Kości rzucone a nie sentymenty kminić
Złość jest dla chłopców, nikt nikogo nie wini
Czasem dojdziesz za daleko, żeby wiedzieć czego nie chcesz
Jak upadnie twoje ego, to wstanie twoje serce
Jutro nowy dzień, kto wie może nie zmokniesz
Teraz, złapać oddech, tylko złapać oddech
To supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Pieprzony supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Nie wiem co to, ale koorva to już był drugi raz
Jak nie możesz oddychać i przeszywa cię ból
To życie leci przed oczami szybko w chooy
Przewiń w tył, ten melodramat L jak Love
Przewiń w przód jak kroimy wspólnie tort
Wtedy nikt nie wiedział co jest zbrodnią i karą
A dzisiaj stoję przed kaplicą jak Slash z gitarą
To nie sport, to jak depresja zwala z nóg
Pierwszy sort, coś o tym jak pachnie bruk
Nie mów skąd wziąć tu pozytywne myśli
Koziorożec nie płacze nad rozlanym whiskey
Rock N Roll jest dla mnie jak brat
Choć był moment, że mnie zawiózł prawie na drugi świat
Czujesz ten puls i ten spadek ciśnienia
Na moim facebooku o tym nie ma
To supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Pieprzony supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Komu nadzieja, komu psycholog, komu prozak
Nigdy nie miałem czasu się rozglądać na rozdrożach
Nasz wybór, nasza strata, nasz droga
Ale mój alkohol w miejscach daleko od Boga
Twój samolot, Twój bilet i Twój bagaż
Moje zmysły, przeczucie, moja temida i waga
Nie musimy pić kawy, przyśle papiery papuga
Piję merlota gdzie indziej się uśmiecham i mrugam
To była długa podróż ale nasze bushido nie stąd
Niech dzisiaj spłonie w ogniu tamten na wyspie dom
Kości rzucone a nie sentymenty kminić
Złość jest dla chłopców, nikt nikogo nie wini
Czasem dojdziesz za daleko, żeby wiedzieć czego nie chcesz
Jak upadnie twoje ego, to wstanie twoje serce
Jutro nowy dzień, kto wie może nie zmokniesz
Teraz, złapać oddech, tylko złapać oddech
To supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż
Pieprzony supeł, nie wszystko jest takie super
Tak jak ten plusz, przemoknięty przez deszcz zwiędłych róż