Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

NIE MAM W NAWYKU 3 by Karim Koszmar Lyrics

Genre: rap | Year: 2015

Polska naród piękny, tylko ludzie to kurwy
Nie mam w nawyku być miły, a byłem taki potulny
Byliśmy jak Sex Pistols, ale pogoda się zmienia
Choć nie do końca, konfidentom zawsze do widzenia
Purple haze wprawia w kaszel, pieprzę boczne efekty
Ziom nie pytaj mnie o drogę, ale wal śmiało o bletki
Synku sprawdzam karty, co jest grane na scenie
Rozwiązanie zagadki, kto przebierańcem, kto raperem
Totka puszczam raz do roku biorę, co daje karma
Bo jeśli do mnie miała by wpaść ta bańka, już by wpadła
To nie prohibicja, nie grają charlestona dziś
Ale palimy sporo stafu pod „sound of da police”
Pokolenie igrek piеrdoli zapach i co teraz
Ja chcę kurczaka na talerz nie na еkran komputera
Nie mam w nawyku drobnych, tanich banderoli pić
Jestem kot – mam cztery apteczki i siedem żyć

Nie mam w nawyku skurwysyny się tu z wami pierdolić
Nie mam w nawyku aspiryny niech cię głowa rozboli
Nie zamknę się choćbyś kurwa przyszedł z gerdą
O! nie zamknę się choćbyś kurwa przyszedł z gerdą
Jestem kot i uwierz moja niunia ma pazur
A czterdzieści sześć cali nie wpadło w kuwetę od razu
Nie mam w nawyku płakać, że brakuje mi forsy
Jak ta o chuja rozbić scena, co drugi to gorszy
I w środku ja - jakbym znów miał osiemnastkę na karku
W ręce cannabis, na kolanach cycki, tequilę w barku
I umiem liczyć, się nie przelicz jak nie jesteś fair
Chociaż nie jestem kurwa biznesmenem HaiHaieR
Nie mam w nawyku chłopie już ci tłumaczyć i mówić
To jakbym winił sam siebie za to, że nie jestem głupi
Zabierz tą scenę, nie przyszedłem po pracę w przedszkolu
Ani na patologii wykład tych z pod sklepu matołów
Ja - trzydzieści jeden na dwanaście, ty - podkuj buty
Bo jesteś tu z przypadku, co najwyżej jak luty
Nie mam w nawyku odejść, więcej niż jeden powód
Za moją kolekcję płyt kupiłbyś sobie samochód

Ni mom w nawyku po ciuchu lizać odbytów paniczom
Ci co liżą zakwiczą choby na świniobiciu
Ludzie dzisio nie widzą nie słyszą i jak kukiełki tak se wiszą
Na sznurkach czyjejś kurwa ręki, moment
Urwać szelki i przykurwić jak Mazoch na Krokwi Wielkij
Gorzyj wierz mi prziść furgać nazot
Ni ma ziom u nas w nawyku granio geroja
Niech gra go kutas na dichu jo to pierdola
Kinola wola nie wstyrkać do cudzej miski
Mosz swoja to wypierdalaj z ciekawskim pyskiym
Już pora motłoch przeorać i zrobić czystki
Pokozać matołom pro rap z klasą jak whiskey
Mom prawo nie tolerować zachowań wszystkich
Więc zdarzo się godać słowa raniące bliskich
Nie zdoła zmienić przekonań mych osobistych
Jakiś luj z pola bo ni mom w nawyku się z takim mynczyć