Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

MOŻE TO DZIWKI I BASEN by Karim Koszmar Lyrics

Genre: rap | Year: 2011

Pogoda może się zmienić, może wezmę Dodę na melanż
Może teraz rapujesz, jutro zapomnisz co jest teraz
Przygoda nad morzem, może to może się zdarzyć
Może to może być więcej niż to pieprzenie na plaży
Nie każdy ma racje, bo może każdy mieć racje
I jeśli trochę znam życie jutro zrobimy libacje
Może to ta Marzena z którą marzenia naprawie
Jak się nie skończy na kawie pewnie i tak ją zostawię
Może mówisz, że lubisz, a może lubisz tu zysk
I może jest duży popyt na to żebyś zamknął pysk
Może jеst to ryzyko, lepiej nie mówić za mało
Możе ja mówię za dużo, może mnie już pojebało
Ej wódka z Palikotem, może nie zmienię zdania
Może tabu to nie anal ale wciąż marihuana
Może jak ci zależy to może wiesz gdzie jest sedno
I może jej się należy zmienić to może w na pewno

Czasem styl pro forma wystarczy i koniec
Ale razem to to, czego tu szukasz podświadomie
Lewym pasem, bez patrzenia wstecz a tymczasem
Ten rap to bit z basem, nie z dziwkami basen
Ej żartowałem z tą Dodą, chociaż ma tyłek jak z bajki
A swoją drogą przerabiałem już te porno zabawki
I ta wódka z Palikotem to może średni jest pomysł
Bo może jutro mnie wkurwi i znów będę zawiedziony
Masz te dziwki i basen i drinki z palmą w jakuzzi
Dla nich napiwki na barze i czy to bawi czy nudzi
Byliśmy młodzi jak How High leciał na każdej ulicy
NBA w tv, Denis brał wszystko z tablicy
Później chcieliśmy więcej, już mało kto tu grał w kosza
A więcej imprez i wódki i szaleństwa w oczach
Pijemy rudą do rana, nie chcemy soku
Te laski mają tak samo, ich mamy byłyby w szoku
Dla mnie to jakiś talent, możesz mówić, że problem
Bo mam ekipę do tańca i jest na złe i na dobre
Jesteśmy razem i wszędzie tak kiedyś i teraz
Ty doklej nam nową metkę, ja zwinę bletkę na relax

Kto by pomyślał, że tyle mamy lat
I nie mamy nic, życie zżera nas jak rak
Gdybym urodził się w bogatej rodzinie
Ojciec powiedziałby mi to twój basen synek
A tak cały czas pod górkę
Nie dziwne, że ćpuny uciekają ciągle w rurkę
Pieprzyć świat, cały czas kurwa kłody mi pod nogi
Ale pierdole, dam radę nie chcę żadnej zapomogi
Mam wypierdolić za granicę Polski
Pieprzyć ten bałagan, zostawić klimat śląski
Nie, twoją kasę chętnie bym przytulił
Bo nie moje życie kurw i ie moje życie żuli
Nie wpierdalam się w nie moje, nie czekam aż zamulisz
Robie rap tylko dla kasy, to się ciągnie jak kulig
Może dziwki i basen, może przyjdzie na to i czas
Ale tymczasem, jak narazie werbel i bas