Nic osobistego by Karian Lyrics
[Zwrotka 1: Karian]
Dobrze wiem - nie wypada mi źle wypaść
Masa spojrzeń, które ciążą na mnie, dla mnie
Karol - skomplikowanie prosty unikat, który posunął się do tego co nienaruszalne
Na początku myślałem, że to koniec świata
Ciężka przeszłość obciąża mi pamięć
Zwiększam dystans do tego, ale mniejsza o to
To skomplikowane jak gordyjski węzeł
Stale nie wierzę własnym oczom, własnym przekonaniom
Idę jak po grudzie, ale nie że narko
Mijam refleksje, idee i i cały światopogląd
Który chce dobrać się do mojej skóry jak garbarstwo
Los - przecież nie ma szans by to pojąć
Nietrzeźwe myśli? Mam monopol na to
Po chwili stajesz się nieco inny od reszty
Ponoć chory na urojenia, mimo to zdrowy rozsadek, za to
Masz szybko podnieść się, co?
Wolne żarty jak "zrób to za mnie"
Ja stale idę starym śladem argonautów; Gold Rush
Ciężki okres, chude lata?
Mam je za sobą? Przed sobą? Nie wiem, nie wiem
Jestem czysty jak łza w życiowym chlewie
Który ciągnie mnie tam, gdzie odpycha mnie to wszystko
Co gorsza to lepsze niż liczenie na samego siebie
[Zwrotka 2: Karian]
Staram sie nie pisać o moich emocjach, ale muszę
Inaczej duszę duszę
Słono za to płacę na własny rachunek
Robię co mi sie podoba jak hedonista, stale burzę
Siebie sam, siebie sam
Moja autodestrukcja woła "Karian, pchaj ten chłam!"
Już w pełni zdołałem poczuć pustostan
Który połamał mnie w pół i błagał żebym się poskładał sam
Dźwigam bielmo na oczach jako syn ciemności
Nie ma drugiej okazji by zrobić pierwsze wrażenie
A to na czym się przejechałem wprowadza mnie w poślizg Stop! Jeszcze moment, a oszaleję
Czy to jeszcze historia czy histeria?
Pozdro Białas, też nie wiem co tworzę
Moja sylwetka dawno wyszła poza ramy czasu
Braku czasu, pełni czasu
Krzyków i hałasów, kurwa, co jest?
Nie mogę stać w miejscu, przeciez to nie przejdzie Bezpodstawnie wychodzi mi to bokiem
W moich stronach jestem na marginesie
Stoję na krawędzi a zdobywam złoty środek
Tak jak widać, nie widzę już przeszkód
Tak jak widać, nie chowam już emocji
Już nie strugam wariata jak Gepetto
Co? Czekaj, czekaj, weź to cofnij
Dobrze wiem - nie wypada mi źle wypaść
Masa spojrzeń, które ciążą na mnie, dla mnie
Karol - skomplikowanie prosty unikat, który posunął się do tego co nienaruszalne
Na początku myślałem, że to koniec świata
Ciężka przeszłość obciąża mi pamięć
Zwiększam dystans do tego, ale mniejsza o to
To skomplikowane jak gordyjski węzeł
Stale nie wierzę własnym oczom, własnym przekonaniom
Idę jak po grudzie, ale nie że narko
Mijam refleksje, idee i i cały światopogląd
Który chce dobrać się do mojej skóry jak garbarstwo
Los - przecież nie ma szans by to pojąć
Nietrzeźwe myśli? Mam monopol na to
Po chwili stajesz się nieco inny od reszty
Ponoć chory na urojenia, mimo to zdrowy rozsadek, za to
Masz szybko podnieść się, co?
Wolne żarty jak "zrób to za mnie"
Ja stale idę starym śladem argonautów; Gold Rush
Ciężki okres, chude lata?
Mam je za sobą? Przed sobą? Nie wiem, nie wiem
Jestem czysty jak łza w życiowym chlewie
Który ciągnie mnie tam, gdzie odpycha mnie to wszystko
Co gorsza to lepsze niż liczenie na samego siebie
[Zwrotka 2: Karian]
Staram sie nie pisać o moich emocjach, ale muszę
Inaczej duszę duszę
Słono za to płacę na własny rachunek
Robię co mi sie podoba jak hedonista, stale burzę
Siebie sam, siebie sam
Moja autodestrukcja woła "Karian, pchaj ten chłam!"
Już w pełni zdołałem poczuć pustostan
Który połamał mnie w pół i błagał żebym się poskładał sam
Dźwigam bielmo na oczach jako syn ciemności
Nie ma drugiej okazji by zrobić pierwsze wrażenie
A to na czym się przejechałem wprowadza mnie w poślizg Stop! Jeszcze moment, a oszaleję
Czy to jeszcze historia czy histeria?
Pozdro Białas, też nie wiem co tworzę
Moja sylwetka dawno wyszła poza ramy czasu
Braku czasu, pełni czasu
Krzyków i hałasów, kurwa, co jest?
Nie mogę stać w miejscu, przeciez to nie przejdzie Bezpodstawnie wychodzi mi to bokiem
W moich stronach jestem na marginesie
Stoję na krawędzi a zdobywam złoty środek
Tak jak widać, nie widzę już przeszkód
Tak jak widać, nie chowam już emocji
Już nie strugam wariata jak Gepetto
Co? Czekaj, czekaj, weź to cofnij