Pragnienia Szczyt Live by Kamil Bednarek Lyrics
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Potykamy się o próg
Swych marzeń
Których nie spełni nawet Bóg
Budujemy na swej drodze nowy mur
Potykamy się o próg
Doświadczeń
Które stanowią życia grunt
Uciekamy wierząc, że się spełni cud
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
W pogoni za tym czego szukamy już błądzę
Nowy świat, nowe pokolenia, nowe żądze
Żądze, których nikt nie docenia, mam coś do powiedzenia?
Przestań się bać i wyjdź z tego cienia
Poczuj to flow, bardziej efektowne niż amerykańskie show
Out of control
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Jak artyleria ta energia nadciąga
Wszystko, duży tłum, każdy się tu rozgląda
To dźwięki, słowa łączą się
Jak niebanalny styl
Kilka chwil, mniej niż promil
Lżejszy niż motyl, jest naszego przekazu stan
Czujesz grass, słyszysz bas?
Chcę byś zrozumiał wibrację, która jest w nas
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt...
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Potykamy się o próg
Swych marzeń
Których nie spełni nawet Bóg
Budujemy na swej drodze nowy mur
Potykamy się o próg
Doświadczeń
Które stanowią życia grunt
Uciekamy wierząc, że się spełni cud
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
W pogoni za tym czego szukamy już błądzę
Nowy świat, nowe pokolenia, nowe żądze
Żądze, których nikt nie docenia, mam coś do powiedzenia?
Przestań się bać i wyjdź z tego cienia
Poczuj to flow, bardziej efektowne niż amerykańskie show
Out of control
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Jak artyleria ta energia nadciąga
Wszystko, duży tłum, każdy się tu rozgląda
To dźwięki, słowa łączą się
Jak niebanalny styl
Kilka chwil, mniej niż promil
Lżejszy niż motyl, jest naszego przekazu stan
Czujesz grass, słyszysz bas?
Chcę byś zrozumiał wibrację, która jest w nas
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt
Woła nas pragnienia krzyk
Który ciągle każe się wzbijać na szczyt
Tak wysoko gdzie nie dotarł jeszcze nikt...