Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Tele.Vidz by Kamikaze (NRGeek) Lyrics

Genre: rap | Year: 2004

[Intro: Kamikaze]
Halo, telewidzu, halo, obudź się

[Zwrotka 1: Kamikaze]
Nuda rano w domu a ja nie chcę się nudzić
Dobrym pomysłem telewizor zarzucić
Więc łapię za pilota
Kurwa, dziś jest sobota
Widzę, przy TV już siedzi mój sąsiad idiota
Macha do mnie łapą, ja schowany za kanapą
Tylko do rzeźni może iść pan z taką japą
Dobra, włączam pierwszy program, ziewam
Jakaś dupa na plaży, a ja w chacie przy herbacie
Jest ósma rano, będzie ziarno to fajno
Ksiądz Dobrodziej za chwilę
Chyba jest pedofilem
A może nie, tylko rzeczywiście lubi te dzieci
Dość myślenia, klik, program trzeci
Kolumbijski serial, teraz pilocie nie nawal
Z góry słyszę brawa, to też obejrzę może
Skomplikowana historia życiowa, o mój boże
Chyba gorzej być nie może, człowieku sprawdź to
[Bridge]
Jakiś czas temu miałam wyjść za mąż. A kiedy do tego nie doszło bardzo cierpiałam. Myślałam, że już nigdy się nie zakocham. A jednak udało się

[Zwrotka 2: Kamikaze]
Gonzalo i Ricardo kochają się od dawna
Ale jeden nie ma jaj bo ucięła mu mafia
Szlag mnie trafia, dalej rady chyba nie dam
Klik, czwarty program, spokój wyciszenie
Parada cymbałów przewija się na scenie
Jeden gada, reszta śpi, jaki ten świat jest mały
Bolą gały, w końcu może wezmę gazetę
Czy TV potrafi wyjść z jakimś konkretem?
Pytam ciebie, o widzę jakiś program rozrywkowy
Jaki tytuł? Zanurz głowę w kwasie do połowy
Trochę głupie, tak ale są wysokie nagrody
Gdzie indziej znów jak zapędzać świnie do zagrody
Jakiś talk-show kurwa, ciągle pytają "dlaczego?"
Czy ja jestem głupi, czy nie ma nic zajebistego?

[Refren: Kamikaze] x2
Telewizjo, proszę lasuj mój mózg
Będę jednym z twych sług
Będę grał w audio-tele
Będę oglądał reality piątek, świątek i niedziele
Posłuszny jak ciele, ja telewidz
[Zwrotka 3: Kamikaze]
Polski serial sekta, potem rodzina kretynów
Już brakuje mi słów, ludzie nie wychodzą z domów
Znowu turniej, czy to "Randka w ciemno"
Nie przelecisz jej i tak, to wiem na pewno
Dawaj dalej, sport
Widzę tenisowy kort
Gdzieś potem boiska, do dupy jest to wszystko
Czy można upaść aż tak nisko? Można
Lepszy show daje przecież w podstawówce woźna
Pornosa by dali, eee chyba by się bali
Ksiądz z ambony brzmi, słychać go w kątach sali
Jesteśmy tacy mali wobec katolickiej mafii
Bo haracz wymuszają mafiozi z każdej parafii
Wracam na ziemię, telewizor mózg mi grzeje
Za oknem [?]
Tracę nadzieję, że zobaczę coś ciekawego
Na jakimś kanale pokazują jakieś drzewo
Już przez parę godzin, dopada mnie splin
Godzina odpowiednia a rozrywka raczej średnia
Już nie ma szans na poprawienie sytuacji
Lepiej się baw stawiając klocki w ubikacji

[Refren: Kamikaze]
Telewizjo, proszę lasuj mój mózg
Będę jednym z twych sług
Będę grał w audio-tele
Będę oglądał reality piątek, świątek i niedziele
Posłuszny jak ciele, ja telewidz
[Zwrotka 4: Kamikaze]
Już wieczór, ciemno
Teraz będzie coś na pewno
Ja wiem to, przecież naród spragniony rozrywki
Na razie msza wieczorna potem może jakieś dziwki
Albo akcja, pościgi, pistolety bam bam
Już się podniecam, czekałem cały dzień
Teraz grand finale, ze mną czeka tyle istnień
Może jakieś inteligentne podadzą kino
Pójdę po wino, za oknem sąsiad z dziewczyną
Też na to czeka, on wie o co biega
Na razie godzina reklam, już twarz mam w wypiekach
W głowie scenariusz, może film fantastyczny
Albo psychologiczny, łee na pewno będzie śliczny
W końcu relaks, tak potrzebuję go teraz (o tak!)
Dochodzi dwudziesta to właśnie ten czas
Znów lecą reklamy
Jakiś fagas pojebany
Reklamuje spodnie
Mówi, że w nich teraz jest modnie
Nie przekonał mnie, z wyglądu to ostatni idiota
A te spodnie przemycają z kraju sierpu i młota
No kiedy ten film? Dochodzi już dziewiąta
Nareszcie się zaczyna, albo na to też wygląda (jeee!)
Jest, dzieciaki schodzą z podwórka
Co to kurwa jest? Kolejna w tym roku powtórka?
O ja pierdolę!