Na Szybkich Obrotach by Kamikaze (NRGeek) Lyrics
[Zwrotka 1: Kamikaze]
Na szybkich obrotach zaczynam ten dzień
Myśli strumień, szybka akcja, szach mat
Miasto atak, trzy-dwa-jeden-zero start
Błyskawiczny jak wiatr, nieuchwytny jak ptak
Sto dwadzieścia BPM jak ten track
Z czwartego na parter po schodach, a jak
Teraz do tramwaju rajd, Retkinia West Side
Czternastka, wsiadam wpadam
Kierunek śródmieście, wreszcie siadam
Walkman na uszach, play, volume up
A obmyślam nowy track
Wsiada kanar, o fuck
Szybki ewak, szlak
Kumpel czeka, czas ucieka
Meta jeszcze daleka
Wrzucam szósty bieg, będę biegł
Brak kondycji, pech, ehh
Płuca jak [?], gardło płonie, dalej gonię
To jest koniec, Kami poległ
Ale nie, dałem rady, yo dawaj te podkłady
Spadam na kwadrans, szybka stary
Ten dzień jak nocne koszmary
Więcej wiary potrzebuję
Chyba płuca dziś wypluję
Do domu nawrót bez przygód, chyba cud
Dzwoni kom, kalkulacja, umysł chłodny jak lód
Odbieram, Zaix yo, pyta o track
Delay trzy godziny, no tak
Biorę na warsztat podkład, nie będzie prosto
Klik, klika jest pro wersja shareware
Wszystko ready, no to fire
Mikrofon płonie, czas ustaje
Cały mój świat kończy się do tych czterech ścian
Szybki spontan, spokój, zbieram energię zen
Pierwsza zwrota już jest, yo, poszło gładko, teraz refren
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa
[Zwrotka 2: Kamikaze]
I druga zwrota stop, znowu telefon
Co za człon, halo tu Kamikaze, czego?
Chcesz, bo wiesz dziś wszędzie muszę biec
Więc co? Dobra, za trzydzieści minut
Drugi raz, windą zjazd, Retkinia West Side
Dziewięć-dziewięć, wsiadam, co za grat
Walkman padł, cała droga bez kanarów
Ha-ha no i dobra, przystanek Struga
Na Piotrkowską długa
Język do pasa, na czerwonym po pasach
Klakson, pisk, zielona Skoda Favorit
Na przeciwko psy, zgrzyt, yyy sorry
Wytrącony z rytmu nie łapię tchu
Obyło się bez mandatu, luz
Wzdłuż Piotrkowskiej szybko przemykam
Kumpla szukam tu i tam, jest, no cześć
Nie mam czasu, wiesz rzucaj sprawy treść
Wiem już wszystko, pięć
Ciśnienie jak rtęć, słoneczny dzień bez cień
Trzeba biec, ustawiony z niunią na siedemnastą
Mam minut dziesięć, znów szósty bieg
To nie na mój wiek, serce w gardle
Daj mi siłę, padłem, pluję, kaszlę
Ale bięgnę, co tam biegnę zapierdalam jak Flash
[?] cześć niunia, wnieś mnie do środka, brak siły
Nabrzmiałe żyły, trochę zły no i spragniony
Trochę posiedzę u ciebie, potem dalej pędzę no i cięcie
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa
[Zwrotka 3: Kamikaze]
Wieczór, do domu czas
Szybkim krokiem jeszcze raz
Piotrkowskiej blask, ulicy miasta smak
Trzeba zmyć, trzy razy V-I-P
Codename mózgojeby, tanie browary
Full siary stary, piję to
Jakie szczęście że stonka jest tak blisko
Jeszcze jedno, sajgonki na ostro
Chinatown pozdro
Na bebechach ciężko, kolka w boku, pieprzyć to
Przystanek usiądę, zajęte wszystko, stoję
Droga tramwajem to historia osobna
Strefa zrzutu Retkinia, koniec dnia nareszcie
Pod klatką jeszcze jeden browar w gardło mieszczę
Próba otworzenia drzwi, pierwsze podejście
Nieudane, na szczęście drugi raz w sam raz
Otwieram, wchodzę w górę, dziewięć schodów po drodze
Palec, przycisk winda
Kurwa, muszę iść do kibla
Jeszcze trochę wytrzymam, co za koszmar
Piętro czwarte, gardło zdarte
Otwieram, w domu sam szybko kibel na pohybel, yea
[Outro]
Na wolnych obrotach kończę ten dzień
Myśli gubię, wolna akcja
Padł, na łóżko atak
Trzy-dwa-jeden-zero start
Lekko jak wiatr, teraz do wyra rajd
Retkinia West Side, śpię
Jutro nowy dzień obudzi mnie
I tak całe życie w ciągłym pośpiechu
Od snu do snu na jednym wdechu
Kończę, język się plącze, no to cze
Okey, to wstaw tutaj cięcie
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa
Na szybkich obrotach zaczynam ten dzień
Myśli strumień, szybka akcja, szach mat
Miasto atak, trzy-dwa-jeden-zero start
Błyskawiczny jak wiatr, nieuchwytny jak ptak
Sto dwadzieścia BPM jak ten track
Z czwartego na parter po schodach, a jak
Teraz do tramwaju rajd, Retkinia West Side
Czternastka, wsiadam wpadam
Kierunek śródmieście, wreszcie siadam
Walkman na uszach, play, volume up
A obmyślam nowy track
Wsiada kanar, o fuck
Szybki ewak, szlak
Kumpel czeka, czas ucieka
Meta jeszcze daleka
Wrzucam szósty bieg, będę biegł
Brak kondycji, pech, ehh
Płuca jak [?], gardło płonie, dalej gonię
To jest koniec, Kami poległ
Ale nie, dałem rady, yo dawaj te podkłady
Spadam na kwadrans, szybka stary
Ten dzień jak nocne koszmary
Więcej wiary potrzebuję
Chyba płuca dziś wypluję
Do domu nawrót bez przygód, chyba cud
Dzwoni kom, kalkulacja, umysł chłodny jak lód
Odbieram, Zaix yo, pyta o track
Delay trzy godziny, no tak
Biorę na warsztat podkład, nie będzie prosto
Klik, klika jest pro wersja shareware
Wszystko ready, no to fire
Mikrofon płonie, czas ustaje
Cały mój świat kończy się do tych czterech ścian
Szybki spontan, spokój, zbieram energię zen
Pierwsza zwrota już jest, yo, poszło gładko, teraz refren
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa
[Zwrotka 2: Kamikaze]
I druga zwrota stop, znowu telefon
Co za człon, halo tu Kamikaze, czego?
Chcesz, bo wiesz dziś wszędzie muszę biec
Więc co? Dobra, za trzydzieści minut
Drugi raz, windą zjazd, Retkinia West Side
Dziewięć-dziewięć, wsiadam, co za grat
Walkman padł, cała droga bez kanarów
Ha-ha no i dobra, przystanek Struga
Na Piotrkowską długa
Język do pasa, na czerwonym po pasach
Klakson, pisk, zielona Skoda Favorit
Na przeciwko psy, zgrzyt, yyy sorry
Wytrącony z rytmu nie łapię tchu
Obyło się bez mandatu, luz
Wzdłuż Piotrkowskiej szybko przemykam
Kumpla szukam tu i tam, jest, no cześć
Nie mam czasu, wiesz rzucaj sprawy treść
Wiem już wszystko, pięć
Ciśnienie jak rtęć, słoneczny dzień bez cień
Trzeba biec, ustawiony z niunią na siedemnastą
Mam minut dziesięć, znów szósty bieg
To nie na mój wiek, serce w gardle
Daj mi siłę, padłem, pluję, kaszlę
Ale bięgnę, co tam biegnę zapierdalam jak Flash
[?] cześć niunia, wnieś mnie do środka, brak siły
Nabrzmiałe żyły, trochę zły no i spragniony
Trochę posiedzę u ciebie, potem dalej pędzę no i cięcie
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa
[Zwrotka 3: Kamikaze]
Wieczór, do domu czas
Szybkim krokiem jeszcze raz
Piotrkowskiej blask, ulicy miasta smak
Trzeba zmyć, trzy razy V-I-P
Codename mózgojeby, tanie browary
Full siary stary, piję to
Jakie szczęście że stonka jest tak blisko
Jeszcze jedno, sajgonki na ostro
Chinatown pozdro
Na bebechach ciężko, kolka w boku, pieprzyć to
Przystanek usiądę, zajęte wszystko, stoję
Droga tramwajem to historia osobna
Strefa zrzutu Retkinia, koniec dnia nareszcie
Pod klatką jeszcze jeden browar w gardło mieszczę
Próba otworzenia drzwi, pierwsze podejście
Nieudane, na szczęście drugi raz w sam raz
Otwieram, wchodzę w górę, dziewięć schodów po drodze
Palec, przycisk winda
Kurwa, muszę iść do kibla
Jeszcze trochę wytrzymam, co za koszmar
Piętro czwarte, gardło zdarte
Otwieram, w domu sam szybko kibel na pohybel, yea
[Outro]
Na wolnych obrotach kończę ten dzień
Myśli gubię, wolna akcja
Padł, na łóżko atak
Trzy-dwa-jeden-zero start
Lekko jak wiatr, teraz do wyra rajd
Retkinia West Side, śpię
Jutro nowy dzień obudzi mnie
I tak całe życie w ciągłym pośpiechu
Od snu do snu na jednym wdechu
Kończę, język się plącze, no to cze
Okey, to wstaw tutaj cięcie
[Refren: Kamikaze]
Za krótki dzień, za mało czasu
Chciałbym więcej, znów pędzę gdzieś
Wiesz, mój świat to bieżnia
Ucieka wskazówka, dla mnie czas razy dwa
Szybkie myśli, szybkie słowa
Dzień jak tydzień i od nowa