Kalib-racja by Kalibus Lyrics
Nigdy nie byłem mistrzem piłki ani perłą jak Eusebio
Ani silny, nawet styl był Kalibusową... Piętą
Ty w moich butach wyjść i wybić swoją większość? (e-e)
Wyścigi na szczyty inni przebiegną gdzieś przede mną
Jak volleybal, to powiem wprost mogłem przejść pod siatką
Minąłem kolejkę po wzrost, a blok poznałem z klatką
Udawanie dorosłych pod żabką było jak automat
Ziom i nadal bliżej niż dwóch metrów jest mi do półtora
Oryginalny styl i zdanie od dawna
A Markowy syn to więcej niż prawda
Krokiem w przyszłość jak światła - akcja
Z ambicją w cel rzut #MavericksDallas
Dostaję kosze od lasek, Co, skrzydłowy jest za słaby?
A sam je rzucam i próbuję się pozbierać - double double
Nie będę jak te gwiazdki w TV, choć Bigger Brother
To jebię sławę z tvn show, i mam niezłe ruchy - Mick Jagger
Gram krótkie piłki i kanonadę (choć wolę niebieski autobus z Londynu)
Zrobię swoje gdzie kroki postawię, veni vidi vici virus
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja
Nadal nie topię nosa w kreskach, a ponoć lubię hardkor
I nie skończyłem na deskach, chociaż miał być ze mnie aktor
Jestem poliglotą, a Teatr marzeń to mój angielski akcent
(Poliglotą), a ugryzłem się w język nim przytuliłem te deski w walce
Poszedłem w chemię, mimo, że nie znam się na związkach
W szyję leję to znieczulenie, ale nie zawsze pomaga powstać
Nieokreślona postać, w grupie la Cosa Nostra
Najpierw błogi polot stan, potem lecę, potem Home Run
Rodzice chcieli żebym był jak Celsjusz #DobreStopnie
Prędzej kojarz mnie ze słowem Lexus, ta (hahahah) - wygodnie
Konflikty puszczam swobodnie, a Ty wciąż się dziwisz jak Kardynał
Wolę wielki Finał jak VIP niż koniec kiepski jak Ferdynand
Nie chcę nigdzie wyjść, i omijam Skarby #AntyGolum
Mogę wszystko bo moja W.E.N.A to nowa ziemia #Krzysztof Kolumb
I mój dobry czas, czas to nie drogi zegarek
Ta, się wreszcię doczekałem, robię dym-dym #HabemusTalent
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja
Kiedy mówiłem im o mundurze, oni mówili mi 'wierzysz w cuda'
A zamknąłem im wszystkim pyski tych parę miechów po maturach
Powietrze ma kolor whisky, krew jak czysty denaturat
Dziś jestem Legendą #WillSmith, choć gajer bez giwer akurat
Poszerzam dystrykt, patrzę szerzej od SieRapGry
Nagły przyrost ambicji, a wciąż daleko jest mi samo-zachwyt
Na przekór innym sobie ryja nie wyparzę - konsternacja
Nastaw się na to, że zawsze mam rację #kalib-racja
Fikcyjny vibe na mieście i dwadzieścia lat do przodu
Mój syndykat pchnie mnie w ręce jednego z powodów
Więcej. Wcześniej chcę przetestować szczęście za granicą #misja
Za stały kwit zrobię karierę prędzej #NikośDyzma
Spokojny sen to per aspera ad astra
A skazany na sukces jakoś nigdy nie tonąłem w laurach
Mam cel, liczę na farta, dwie siódemki rok czternastka
Plus mój wiek to trzy więcej, wreszcie wróci moja karma, prawda?
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja
Ani silny, nawet styl był Kalibusową... Piętą
Ty w moich butach wyjść i wybić swoją większość? (e-e)
Wyścigi na szczyty inni przebiegną gdzieś przede mną
Jak volleybal, to powiem wprost mogłem przejść pod siatką
Minąłem kolejkę po wzrost, a blok poznałem z klatką
Udawanie dorosłych pod żabką było jak automat
Ziom i nadal bliżej niż dwóch metrów jest mi do półtora
Oryginalny styl i zdanie od dawna
A Markowy syn to więcej niż prawda
Krokiem w przyszłość jak światła - akcja
Z ambicją w cel rzut #MavericksDallas
Dostaję kosze od lasek, Co, skrzydłowy jest za słaby?
A sam je rzucam i próbuję się pozbierać - double double
Nie będę jak te gwiazdki w TV, choć Bigger Brother
To jebię sławę z tvn show, i mam niezłe ruchy - Mick Jagger
Gram krótkie piłki i kanonadę (choć wolę niebieski autobus z Londynu)
Zrobię swoje gdzie kroki postawię, veni vidi vici virus
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja
Nadal nie topię nosa w kreskach, a ponoć lubię hardkor
I nie skończyłem na deskach, chociaż miał być ze mnie aktor
Jestem poliglotą, a Teatr marzeń to mój angielski akcent
(Poliglotą), a ugryzłem się w język nim przytuliłem te deski w walce
Poszedłem w chemię, mimo, że nie znam się na związkach
W szyję leję to znieczulenie, ale nie zawsze pomaga powstać
Nieokreślona postać, w grupie la Cosa Nostra
Najpierw błogi polot stan, potem lecę, potem Home Run
Rodzice chcieli żebym był jak Celsjusz #DobreStopnie
Prędzej kojarz mnie ze słowem Lexus, ta (hahahah) - wygodnie
Konflikty puszczam swobodnie, a Ty wciąż się dziwisz jak Kardynał
Wolę wielki Finał jak VIP niż koniec kiepski jak Ferdynand
Nie chcę nigdzie wyjść, i omijam Skarby #AntyGolum
Mogę wszystko bo moja W.E.N.A to nowa ziemia #Krzysztof Kolumb
I mój dobry czas, czas to nie drogi zegarek
Ta, się wreszcię doczekałem, robię dym-dym #HabemusTalent
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja
Kiedy mówiłem im o mundurze, oni mówili mi 'wierzysz w cuda'
A zamknąłem im wszystkim pyski tych parę miechów po maturach
Powietrze ma kolor whisky, krew jak czysty denaturat
Dziś jestem Legendą #WillSmith, choć gajer bez giwer akurat
Poszerzam dystrykt, patrzę szerzej od SieRapGry
Nagły przyrost ambicji, a wciąż daleko jest mi samo-zachwyt
Na przekór innym sobie ryja nie wyparzę - konsternacja
Nastaw się na to, że zawsze mam rację #kalib-racja
Fikcyjny vibe na mieście i dwadzieścia lat do przodu
Mój syndykat pchnie mnie w ręce jednego z powodów
Więcej. Wcześniej chcę przetestować szczęście za granicą #misja
Za stały kwit zrobię karierę prędzej #NikośDyzma
Spokojny sen to per aspera ad astra
A skazany na sukces jakoś nigdy nie tonąłem w laurach
Mam cel, liczę na farta, dwie siódemki rok czternastka
Plus mój wiek to trzy więcej, wreszcie wróci moja karma, prawda?
K bo kolejne drogi skracam jak kat kosą
A bo abstrakcja rodzi akcje... alkohol
L leniwy jak lemur po gibonie w klatce
I idiotów ignoruję jakbym lał po ściance
B bo z bananem na mordzie mam brecht jak bomba-bezbek
U uszy depczę słoniom, a słowa ubrałem w przerwę
S słuchacze spod sceny to mój support, bastard
I wszystko - to Kalib-racja