Wchodzę by Kaczor BRS Lyrics
[Zwrotka]
Nie krzyczę bez powodu, zamknijcie pysk
Zawsze pod prąd, mordo pali się styk
Widzę podwójnie, wyprowadzam ciosy
Jak narkoman żyły na smakach pornosy
Wchodzę, jestem u siebie
To moje tereny, to brudne podziemie
Czasem mam dosyć, wchodzę tu pierwszy
Nerwy ze stali, na koronkach zęby
Jestem obecny ma mordo
Jeden przy drugim ustawiony szyk
Policyjny kordon, kurwy co szmącą
TO jedna wataha i zerowy wpływ
Na otoczenie me, jak rury co we mgle
Bujaj kurwa się Kaczy BRS
Pijesz dziś rtęć, mówisz ładnie cześć
Gardło podcina wers, znowu słychać dźwięk, elo
Tu gdzie ciemny rejon i mordy pocięte, elo BRS
Możesz się śmiać, to ja czyszczę teren
Wydzwania elita, zaprasza na wers, braa
Jak to zrobiłem w imie ducha i ojca świętego
Nie życzę ci złe, do mnie nie podbijaj
Bo nerwy to dziwka plus że jesteś zero, elo
Dla moich kumpli, świadomych słuchaczy niech niesie się wers
Wchodzę na teren jak wariat do klatki
Życie szalone i taniec we mgle, braa
Zasańska elita, Kaczy na szczytach
Bo jestem prawdziwy i szanuje brata
A kto się napina, tego życie ścina i w dupę harata
Nie przewidzisz i padniesz na cycki
Idą pojeby, przejmujemy teren
Jak husarz pod Wiedniem
I węzeł gordyjski
Popalone styki, nie wejdziesz do elity
Z gardła lecą rymy jak stara banda
Nie ma skutku bez przyczyny
Lecę kurwa jak wariat, ładuje shotguna
Witam się z ziomkiem, bo mówił że problem
Podaje mi rękę, z kopa tu wjeżdżam
Popalone styki a za mną orkiestra
Co ryje ci beret jak roczna kolęda
Wchodzę, nie stawaj na drodze
Mimo, że nie pije czasem nawet wchodzę
Zawodzę niestety, maszyna nie jestem
Zabieram co moje i odjeżdżam mercem
Nie ma, że boli ja wchodzę po swoje
Wychodzę powoli a kogo to boli
I do oka soli, bujają się kurwy, ucieczki za szkoły
Wchodzę na teren, nie pytam którędy
Swój na swego trafi lub polecą zęby
Wierz mi, że wejdę gdy będzie piętnastu
Koronki na zębach i muzyczny hardcore
Popalone styki, elita i ja
Ja wchodzę se śmiało tam gdzie ty byś chciał
Gwiazdy kurwa, pseudo gwiazdeczki
Spadacie na ziemie, zostały dwa zęby
Którędy ta droga, pytają się mnie
Ściskają mi ręce, o boże co jest
Przecież mówiłeś, że jestem tu nikim
Riki i tiki, wóda, narkotyki
Jebani zasadowcy, rączki za plecki
Gdy wjeżdża policja gryziecie orzeszki
Chuja w to wbijam, kurwy zejdźcie z drogi
Bo lecę na bicie, za pasem dwie kosy
Chuja ci wkładam do pyska, wyciągam pistolet
I strzelam ci w nogę lamusie
Kto kłamie tu ciągle i nie ma sumienia
Poprawiam na bicie, wchodzę jak na melanż
Nie krzyczę bez powodu, zamknijcie pysk
Zawsze pod prąd, mordo pali się styk
Widzę podwójnie, wyprowadzam ciosy
Jak narkoman żyły na smakach pornosy
Wchodzę, jestem u siebie
To moje tereny, to brudne podziemie
Czasem mam dosyć, wchodzę tu pierwszy
Nerwy ze stali, na koronkach zęby
Jestem obecny ma mordo
Jeden przy drugim ustawiony szyk
Policyjny kordon, kurwy co szmącą
TO jedna wataha i zerowy wpływ
Na otoczenie me, jak rury co we mgle
Bujaj kurwa się Kaczy BRS
Pijesz dziś rtęć, mówisz ładnie cześć
Gardło podcina wers, znowu słychać dźwięk, elo
Tu gdzie ciemny rejon i mordy pocięte, elo BRS
Możesz się śmiać, to ja czyszczę teren
Wydzwania elita, zaprasza na wers, braa
Jak to zrobiłem w imie ducha i ojca świętego
Nie życzę ci złe, do mnie nie podbijaj
Bo nerwy to dziwka plus że jesteś zero, elo
Dla moich kumpli, świadomych słuchaczy niech niesie się wers
Wchodzę na teren jak wariat do klatki
Życie szalone i taniec we mgle, braa
Zasańska elita, Kaczy na szczytach
Bo jestem prawdziwy i szanuje brata
A kto się napina, tego życie ścina i w dupę harata
Nie przewidzisz i padniesz na cycki
Idą pojeby, przejmujemy teren
Jak husarz pod Wiedniem
I węzeł gordyjski
Popalone styki, nie wejdziesz do elity
Z gardła lecą rymy jak stara banda
Nie ma skutku bez przyczyny
Lecę kurwa jak wariat, ładuje shotguna
Witam się z ziomkiem, bo mówił że problem
Podaje mi rękę, z kopa tu wjeżdżam
Popalone styki a za mną orkiestra
Co ryje ci beret jak roczna kolęda
Wchodzę, nie stawaj na drodze
Mimo, że nie pije czasem nawet wchodzę
Zawodzę niestety, maszyna nie jestem
Zabieram co moje i odjeżdżam mercem
Nie ma, że boli ja wchodzę po swoje
Wychodzę powoli a kogo to boli
I do oka soli, bujają się kurwy, ucieczki za szkoły
Wchodzę na teren, nie pytam którędy
Swój na swego trafi lub polecą zęby
Wierz mi, że wejdę gdy będzie piętnastu
Koronki na zębach i muzyczny hardcore
Popalone styki, elita i ja
Ja wchodzę se śmiało tam gdzie ty byś chciał
Gwiazdy kurwa, pseudo gwiazdeczki
Spadacie na ziemie, zostały dwa zęby
Którędy ta droga, pytają się mnie
Ściskają mi ręce, o boże co jest
Przecież mówiłeś, że jestem tu nikim
Riki i tiki, wóda, narkotyki
Jebani zasadowcy, rączki za plecki
Gdy wjeżdża policja gryziecie orzeszki
Chuja w to wbijam, kurwy zejdźcie z drogi
Bo lecę na bicie, za pasem dwie kosy
Chuja ci wkładam do pyska, wyciągam pistolet
I strzelam ci w nogę lamusie
Kto kłamie tu ciągle i nie ma sumienia
Poprawiam na bicie, wchodzę jak na melanż