Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Stamina by Kaczor BRS Lyrics

Genre: rap | Year: 2019

[Zwrotka 1: Kaczor BRS]
Nie wytrzymasz tego tempa, stamina wyrywa czaszki
Budzisz się pod łóżkiem, zakrwawione podpaski
Kurwy, nie laski, ziomeczku, uważaj życie cię kąsa
Też lubię tu przypierdolić, ale unikam poroża
Odsypiasz bardzo tu długo, mieszasz sterydy ziom z prochem
Jestem tu po to, by mówić, że cię kurwa tu poniosę
Chemia, strzykawki, odwyki, witamy, riki i tiki
Ty, chuj, że bolą cię kichy, bez Boga nie ma modlitwy
Kaczor i Fazi, stamina, wypinasz dupę, nie wnikam
Miałaś chłopaka, zaczynasz, gaisz tu do skurwysyna
Koledzy gają do maniur, SMS-ki i fejsbuczki
Za dziesięć (?) dzieciaka i porozbijane lufki
Wychodzę z kosą na dzielnie, witam depresję, pozdrawiam
Między sierpami, młotami popalona ziomek czaszka
Uważaj dzieciak, bo kąsa chemia, nie tykaj poroża
Bo cię wyrucha tu życie, a boli jak w brzuchu kosa

[Zwrotka 2: Fazi]
Jadę, kurwa, terror z tłuczkiem do mięsa
Ty się nie śmiej, pozostaniesz w strzępach
Psychika pogięta, mikstury substancji
Kombinacje wzorów bez kurwa nonszalancji
Moje dragi, moje drogi, niezbadane moje drogi
Trzeba poznać piekło, żeby w końcu coś zarobić
Pomnożyć dobrobyt, trzeba to podzielić
Trzeba także odjąć bez zbędnych ceregieli
Zawartość portfeli, już zaciera łapy
A z okna na osiedlu lecą kurwa nasze rapy
Leci dźwięk nadziei na lepsze czasy
Bo na razie to jak w centrum złote tarasy
Coś tu kurwa nie pasuje, wyznania bez całości
Wychodzę na osiedle, bo mam zaległości
Kogo swędzi, kogo boli - nie będę zabawiał
I nie będę się już nigdy dwa razy zastanawiał
[Zwrotka 3: Kaczor BRS]
Stamina, witam na finał, ostatni raz se zapalę
Sześć dni przeleciało bokiem, kurwa znowu poniedziałek
Wokoło Maciusia, siemano co mnie obudziło rano
Szkoda, że nie listonosz z komendy, wysłali chamów
Stamina, adrenalina, wygina dupę i finał
Poniosły prochy kochanie, proszę wybacz, nie zaczynaj
I tak kurwa się to toczy, popatrz ladacznico w oczy
Po stropie kruchym tu kroczysz, w rzygowinach moczysz włosy
Popalone styki, Wietnam, polskie podwórka i wojna
Lubili adrenalinę i schowali do wora
Niejeden dostał tu kora, niejeden krzyczy siemano
Chodziliście tu w ostrogach, mówiłem skończy się tango
Pow, pow, pow, pow, pow, pow, na podwórku stale wojna
Chemia przekręca receptor, ziom nie dotrzymuje słowa
Oczy kobry, wypierdalać, dość mam patologii, lecę
Ojciec armię co prowadzi, parter mieszany z sukcesem, braa