Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Rzeczywistość by Kaczor BRS Lyrics

Genre: rap | Year: 2018

[Intro: Fazi]
Fazi i Kaczor BRS
Rzeczywistość
Hardcore

[Zwrotka 1: Fazi]
Rzeczywistość wciąga w wira
Bezdomnemu gnije gira
Pod granicą przeładunek tira
Bo nie ma pieczątki ani papira
Na aluminium brązowa lawa
Płynie powoli i uspokaja
Na sześć godzin, dalej juma
Trzeba zarobić, sytuacja trudna
O heroina! O, o heroina!
Znowu jakiś kurs za Wisłę
Z [?] trzyma listę
A znów pały na sygnale
Jeżdżą tropią kurwy stale
Wyżywają się na ludziach
Po godzinach chlana wódzia
Chce mi się rzygać, widzę hipokryzje
Ktoś poleciał na lokalną wizję
Nie uzdrowię świata, ani go nie zbawię
Wykładam kawę na ławę
Dzięki Kaczor za zaproszenie
Takie gesty bardzo cenię
Pchajcie ten wózek dalej bo trzeba
Nic za darmo nie spada z nieba
A jak spadnie to kurwa na łeb
Gdy masz chleb to nie bądź sęp
Podziel się – karma wróci
Nerwy, kurwica często mnie dusi
Nie jestem zły, ale czasem trzeba
Bo każdy czeka żeby cię wyjebać
W białych rękawiczkach, jebać
Robić swoje i nigdy się nie sprzedać
[Refren: Kaczor BRS]
He heroina, he-he heroina
Z wózeczkiem jedzie dziewczyna
Na sanie zwija komisarz
He heroina, he-he heroina
Towar wciąga, igła, znikasz
Płaczesz znowu, drzwi zamykasz
He heroina, he-he heroina
Zobacz jak cię towar dyma
Jedziesz na las, taki finał
Che-chemia wita, oh oh znowu rzygasz
Rzeczywistość cię dotyka
A chara po twarzy spływa

[Zwrotka 2: Kaczor BRS]
Pod klatkę zajeżdża znów Mercedes Benz (siemano)
Chce się znowu ćpać, chce się znowu jeść
Życie robi test i sprawa sądowa
Wysyła na odwyk, coco plus kosa
Real, real witam w burdelu
Nie ma pieniędzy, nie bujaj się cwelu
Towar leci na każde rewiry
Dzielnicowy kipi i statystyki
Tu gdzie małolaty po lat kilkanaście pchają wózeczki na teren
Ziomeczek z dzieciństwa częstuję cię szajsem i mówi ci: bracie, nic nie wiem
Beret ryje ci życie we wnyki zapycha
Kto kogo kogo wydyma i zarobi hajs?
Jadę przez rewir, ulicę obcinam, chce kakao dać matka typa co znam
Co tu się dzieje od rana wiedziałem
Choroby psychiczne, od rana na fazie
Pokoloruj świat, zadzwoń do mamy
Nie ma sygnału bo pije, się wali
Domówki konkretne, kozackie panie, zamiast do szkoły na rokse se leci
Chory narkoman robi dziwce śniadanie, zębami z kapusty ściąga jej badejki
Provident zaprasza, pukają jehowi
Kto kogo wydyma, kto kogo dogoni
Różańce do ręki na sprawach sądowych
A Kaczy tnie mordy jak stary nożownik
Kiry pod klatką, wymiana pasztetem, rury bogate nie dadzą złotówki
Moje teksty podpalają tu teren, z workiem na głowie odkręcone kurki
W dupę jebany kurator leje tu babę i lubi se dygnąć w tygodniu
Ziomeczek serdeczny kręci swoją babą, dojadą nożami się pewnie tu w końcu
Elo, witam cię u mnie na dzielni, zamknęli już dawno tu klatki schodowe
Oszczane piwnice i wrzuty na ścianach, kto szybciej tu biega niech siada przy oknie
Co tam u ciebie małolat? Lecisz jak Concorde i padasz na cycki
Lubisz mefedron, rozwalone cipki
Wąsy pod klatką ściągają odciski
Elo na rejon, witam i pozdrawiam, rury się śmieją, nie widać ich łez
Życie namierzy, pod klatką poskłada, Popalone Styki, elo BRS
[Refren: Kaczor BRS]
He heroina, he-he heroina
Z wózeczkiem jedzie dziewczyna
Na sanie zwija komisarz
He heroina, he-he heroina
Towar wciąga, igła, znikasz
Płaczesz znowu, drzwi zamykasz
He heroina, he-he heroina
Zobacz jak cię towar dyma
Jedziesz na las, taki finał
Che-chemia wita, oh oh znowu rzygasz
Rzeczywistość cię dotyka
A chara po twarzy spływa