Paraliż by Kaczor BRS Lyrics
[Zwrotka]
Witam, mówi czerwo król
Nic nie dzieję bez przyczyny
Czujesz mocny dupy ból i jak drętwieją kończyny
W końcu pod oknami huk, gdy nadejdzie ta godzina
Kto do kogo, a kto wróg, dawno ruszyła maszyna
Popalone Styki, witam z miasta patologii
Już nie lubi ziomek ziomka, wyruchana oczy kobry
Każdy niesie własny krzyż, czy uniesie go na barach
Mefedron wydziera tryb, gdyby tylko to gitara
Zamknąć dupy kurwiska
Ulica nawija rymem i na potyczki twe czyha
Przejebane, chce się ćpać, na głowę łapie paraliż
Pytanie co będzie dalej, czy spadnie na cztery łapy
Znowu głowa nie ogarnia i na bachę gruby kwit
Chemia w krwiobiegu krąży, witam popalony styk
E-E-E-ELO, zapraszam na rejon
Nie ma wyrzutów sumienia, liście spadają jesienią
Kto komu wyjebie kwit, a kto wyłapie na tryb
Ostrzą noże się od dawna, na moment czeka i błysk
Tu gdzie dawno wściekłe psy, znają więcej swego życia
Niż tato, siostra i ty alkoholizm i wszawica
Witam z ulic patologii, tak samo masz na rejonie
Kto odwalił łapie w cipę i leci na kolonie
Zasady są takie same i podobny teren
W oddali płacze i lament, kolorowe podziemie
Witam w świecie patologii, znowu dopada paraliż
Ojciec wali haka matce i pyta gdzie są dolary
Terroryści najebani i wóda co ryje ogon
Na kolędę znowu smaki między wtorkiem a sobotą
Popalony mówi, doktor, inżynier i talent
Alkohole i rozróby
W końcu dzieciak się powali i życia łapiesz paraliż
A matule chcą me bluzy by podać na zakład karny
Raz, mówią ludzie na rejonie, system będzie rozjebany
Ogólnokrajowy obieg, muzyka co ryje głowę
I przewierca myśli twoje
Wyrzuty sumienia bolą, pieką jak kwas pod okiem
Wjeżdżam na salony, dobre słowo moim lekiem
A twoim chemiczne loty
Kto praktykuje kłopoty tu daleko nie zajedzie
Na rejonie ostrzą kosy a na psychice przecier
Tuż za rogiem młoda gwardia i kurwa granatów huk
Stój bo strzelam krzyczy faja, przez klatki złamanie nóg
Ratuje ostatni buch, przez ten będzie dobrze może
Za plecami hordy szuj, twe posypane podłoże
Nie ogarniesz tego wcale, mocno zaciskają tryby
Kiedy dopadnie paraliż, elo Popalone Styki
Riki tiki i meliny, kurwy okoliczne szlaufy
W powietrzu zapach padliny i ze zwierząt kolacji
Witam, mówi czerwo król
Nic nie dzieję bez przyczyny
Czujesz mocny dupy ból i jak drętwieją kończyny
W końcu pod oknami huk, gdy nadejdzie ta godzina
Kto do kogo, a kto wróg, dawno ruszyła maszyna
Popalone Styki, witam z miasta patologii
Już nie lubi ziomek ziomka, wyruchana oczy kobry
Każdy niesie własny krzyż, czy uniesie go na barach
Mefedron wydziera tryb, gdyby tylko to gitara
Zamknąć dupy kurwiska
Ulica nawija rymem i na potyczki twe czyha
Przejebane, chce się ćpać, na głowę łapie paraliż
Pytanie co będzie dalej, czy spadnie na cztery łapy
Znowu głowa nie ogarnia i na bachę gruby kwit
Chemia w krwiobiegu krąży, witam popalony styk
E-E-E-ELO, zapraszam na rejon
Nie ma wyrzutów sumienia, liście spadają jesienią
Kto komu wyjebie kwit, a kto wyłapie na tryb
Ostrzą noże się od dawna, na moment czeka i błysk
Tu gdzie dawno wściekłe psy, znają więcej swego życia
Niż tato, siostra i ty alkoholizm i wszawica
Witam z ulic patologii, tak samo masz na rejonie
Kto odwalił łapie w cipę i leci na kolonie
Zasady są takie same i podobny teren
W oddali płacze i lament, kolorowe podziemie
Witam w świecie patologii, znowu dopada paraliż
Ojciec wali haka matce i pyta gdzie są dolary
Terroryści najebani i wóda co ryje ogon
Na kolędę znowu smaki między wtorkiem a sobotą
Popalony mówi, doktor, inżynier i talent
Alkohole i rozróby
W końcu dzieciak się powali i życia łapiesz paraliż
A matule chcą me bluzy by podać na zakład karny
Raz, mówią ludzie na rejonie, system będzie rozjebany
Ogólnokrajowy obieg, muzyka co ryje głowę
I przewierca myśli twoje
Wyrzuty sumienia bolą, pieką jak kwas pod okiem
Wjeżdżam na salony, dobre słowo moim lekiem
A twoim chemiczne loty
Kto praktykuje kłopoty tu daleko nie zajedzie
Na rejonie ostrzą kosy a na psychice przecier
Tuż za rogiem młoda gwardia i kurwa granatów huk
Stój bo strzelam krzyczy faja, przez klatki złamanie nóg
Ratuje ostatni buch, przez ten będzie dobrze może
Za plecami hordy szuj, twe posypane podłoże
Nie ogarniesz tego wcale, mocno zaciskają tryby
Kiedy dopadnie paraliż, elo Popalone Styki
Riki tiki i meliny, kurwy okoliczne szlaufy
W powietrzu zapach padliny i ze zwierząt kolacji