Nie przewidzisz by Kaczor BRS Lyrics
[Zwrotka 1: Kaczor]
Nie przewidzisz tego co dzisiaj tu zrobię
Robię taki progres, że moczysz się w spodnie
Kaczy dziś nawija i ma ostry plan
Pod ścianę kurwiska, pa pa pa pa
Osiem-zero dla mnie, dzisiaj bijesz rękę
Mówiłeś jestem menel, chodzisz na oriencie
Wbijam tu na szczyt, moczysz się w portki
Ogarnij maniurek [?]
Tego co wykombinuje nikt nie przewidzi
Popalone styki, wychowanek ulicy
Co dzisiaj się stanie, nie wiesz tego dzieciak
Wjadą ci na chatę, zaliczysz plecak
Tego co wykombinuję dziś, nie wiem sam, co ty
Plan mam, idzie brat
Nie ma tego złego by na dobre mi nie wyszło
Widziałem koniec świata, paliło się wszystko
Nikt nie przewidzi, popalone styki
Otwierać mieszkania, dawać narkotyki
Takiego rapu w tym mieście już nie będzie
Grajcie kolędę a ja maczetę wezmę
Koniec pierdolenia, jebać was kurwy
Kaczor powrócił, choć nigdzie stąd nie szedł
Elo do więzienia, ty kontakt utnij
A tego w tym swetrze w końcu wybebeszę
Salony, melina, zawsze swego znajdę
Po oczach ci patrzę i odbijam, wiesz
Zemsta cierpliwa, na grobie zatańczę
Karetka przyjeżdża bo potrzebny tlen, elo
Raz, dwa, ile widzisz cyfer
Podjeżdża ekipa wyższego ryzyka
Łapiesz na cipę, że nie widzisz liter
I mówisz na dzielni, że wyszła ci kicha braa
Popalony wjeżdża, głowę taśmą zaklej, na kolana klękaj
To ja i orkiestra dęta, jest jazda tu ostra jak Wietnam
Popalone styki, twoje klimaty i ja
Propan do benzyny, za nogi na hak
Pstrykam gwizdkiem w bełta
Wypełnia się przestrzeń dymem, oczywiście, nareszcie, elo
Nie wiem sam gdy moja ekipa pije
Mogą lecieć kosy, pochlastane ryje
Może być to finał, wiedzie policja
Jak co melanż za czasów mego picia
Tylko bóg na niebie święty wie, co wydarzy się dziś
Pewnie ktoś dziś złapie tu na łeb, znowu palony liść
Popalony styk, popalona jazda
Szlaufy chcą się ruchać, naładowana klamka
Pamiętam to wszystko, podsyłam tam karka
Dzwoni o dziewiątej, że załatwiona akcja
Kominiarka jazda wszystko, jebane kurwisko zamykam na klucz
Popalony styk plus hip-hop, nagrywam tylko tak by ścinało cie z nóg
Wyjebało korki, dzieciaku dorośnij
Ty się nie napinaj, po mordach lecą kosy
Wyrzuty sumienia do kieszeni schowaj
Bombarduje banda i do domu wjeżdża
Bawię się tu rymem, bit mnie podkręca
Łapie takie korby, porównywalny Wietnam
Jak masz do mnie problem, w dissy się nie bawię
Kurwa lubię tańczyć, najlepiej w ciemnej bramie
Aaaah Elo BRS
Dzielnica prosto z getta, pogoniony fest
Na drzewach wiszą kurwy, za pazuchą klamki
Maczety lubią czerwień, jebane bażanty
Popalone styki, to znaczy gruba jazda
Kordon policyjny kontra litrowa flaszka
Tu lubi wracać karma i wrzuca na sztosy
Do chaty nie wracają szlaufy, białe nosy
Kończę pozdrawiam, życzę dobrej wczutki
Kto ma liczyć będzie z biedy do rozpusty
Co dziś się wydarzy, co na blokach będzie
Wjeżdża uliczny rap a wiec kurwa przejście
Nie przewidzisz tego to popalone korki
W kamienicy jasno, ogień wali stropy
Mundurowy cwelu, zejdźcie kurwa z drogi
Trepanacja czaszki, połamane nogi
Nie przewidzisz tego co dzisiaj tu zrobię
Robię taki progres, że moczysz się w spodnie
Kaczy dziś nawija i ma ostry plan
Pod ścianę kurwiska, pa pa pa pa
Osiem-zero dla mnie, dzisiaj bijesz rękę
Mówiłeś jestem menel, chodzisz na oriencie
Wbijam tu na szczyt, moczysz się w portki
Ogarnij maniurek [?]
Tego co wykombinuje nikt nie przewidzi
Popalone styki, wychowanek ulicy
Co dzisiaj się stanie, nie wiesz tego dzieciak
Wjadą ci na chatę, zaliczysz plecak
Tego co wykombinuję dziś, nie wiem sam, co ty
Plan mam, idzie brat
Nie ma tego złego by na dobre mi nie wyszło
Widziałem koniec świata, paliło się wszystko
Nikt nie przewidzi, popalone styki
Otwierać mieszkania, dawać narkotyki
Takiego rapu w tym mieście już nie będzie
Grajcie kolędę a ja maczetę wezmę
Koniec pierdolenia, jebać was kurwy
Kaczor powrócił, choć nigdzie stąd nie szedł
Elo do więzienia, ty kontakt utnij
A tego w tym swetrze w końcu wybebeszę
Salony, melina, zawsze swego znajdę
Po oczach ci patrzę i odbijam, wiesz
Zemsta cierpliwa, na grobie zatańczę
Karetka przyjeżdża bo potrzebny tlen, elo
Raz, dwa, ile widzisz cyfer
Podjeżdża ekipa wyższego ryzyka
Łapiesz na cipę, że nie widzisz liter
I mówisz na dzielni, że wyszła ci kicha braa
Popalony wjeżdża, głowę taśmą zaklej, na kolana klękaj
To ja i orkiestra dęta, jest jazda tu ostra jak Wietnam
Popalone styki, twoje klimaty i ja
Propan do benzyny, za nogi na hak
Pstrykam gwizdkiem w bełta
Wypełnia się przestrzeń dymem, oczywiście, nareszcie, elo
Nie wiem sam gdy moja ekipa pije
Mogą lecieć kosy, pochlastane ryje
Może być to finał, wiedzie policja
Jak co melanż za czasów mego picia
Tylko bóg na niebie święty wie, co wydarzy się dziś
Pewnie ktoś dziś złapie tu na łeb, znowu palony liść
Popalony styk, popalona jazda
Szlaufy chcą się ruchać, naładowana klamka
Pamiętam to wszystko, podsyłam tam karka
Dzwoni o dziewiątej, że załatwiona akcja
Kominiarka jazda wszystko, jebane kurwisko zamykam na klucz
Popalony styk plus hip-hop, nagrywam tylko tak by ścinało cie z nóg
Wyjebało korki, dzieciaku dorośnij
Ty się nie napinaj, po mordach lecą kosy
Wyrzuty sumienia do kieszeni schowaj
Bombarduje banda i do domu wjeżdża
Bawię się tu rymem, bit mnie podkręca
Łapie takie korby, porównywalny Wietnam
Jak masz do mnie problem, w dissy się nie bawię
Kurwa lubię tańczyć, najlepiej w ciemnej bramie
Aaaah Elo BRS
Dzielnica prosto z getta, pogoniony fest
Na drzewach wiszą kurwy, za pazuchą klamki
Maczety lubią czerwień, jebane bażanty
Popalone styki, to znaczy gruba jazda
Kordon policyjny kontra litrowa flaszka
Tu lubi wracać karma i wrzuca na sztosy
Do chaty nie wracają szlaufy, białe nosy
Kończę pozdrawiam, życzę dobrej wczutki
Kto ma liczyć będzie z biedy do rozpusty
Co dziś się wydarzy, co na blokach będzie
Wjeżdża uliczny rap a wiec kurwa przejście
Nie przewidzisz tego to popalone korki
W kamienicy jasno, ogień wali stropy
Mundurowy cwelu, zejdźcie kurwa z drogi
Trepanacja czaszki, połamane nogi