Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Chemia by Kaczor BRS Lyrics

Genre: rap | Year: 2019

[Intro]
Otoczenie kusi i na drugą strone woła
Woli jebnąć w nocha
Pasujesz do grona, budzisz do życia demona
Tor przeszkód kręty, nie widać końca
Nowa era, nowych ludzi, pokolenie chemiczne
Riki tiki narkotyki
Przeszedłem ten etap gdy wpadłem sam w te wnyki

[Zwrotka 1: Kaczor BRS]
Chemia wypierdala korki, słychać stukot małych nóżek
Tato mówi synu luźno, zawiń sobie małą chmurę
Mózgowe zwoje jak struny, trzydziesty raz na odwyku
Nasem poratują buchy, relaniumy, krew przy piwku
Do boju biało czerwoni, Polacy jesteśmy wszędzie
Wyjebią się za michałki, chemia cię lubi i szepce
Na ucho ruszaj do boju, siekiery, maczety, klamki
Na ścianie wiszą obrazki, pod górę nie jadą sanki
Witamy w Polsce, w Krakowie wyłapiesz kose
Kopy na mordę, lecą tu zimą i wiosną
Kaleczą kolce, nie przejdziesz tu bosą nogą
Przyjaciel ostrzegł, zabierze miłości nocą
Chemia skutecznie wykręca korki strzeliły, nie ważne
Do góry czerwona kiecka, wypierdalacie jak ćpacie
Padacie na ziemie bracie, po kwasie witamy mamo
Pijany powiększa zasięg, spadasz gdy budzisz się rano
[Refren: Kaczor BRS]
Raz, dwa chemia wypierdala korki
Trzy, cztery małolat jest nieświadomy
Jak ci życie się nie wiedzie, to na Monar cię poniosą
W najlepszym wypadku kolo po mordzie polecą kosą
Raz, dwa chemia wypierdala korki
Trzy, cztery małolat jest nieświadomy
Jak ci życie się nie wiedzie, to na Monar cię poniosą
W najlepszym wypadku kolo po mordzie polecą kosą

[Zwrotka 2: Profus PPZ]
Zostawiają sumy, tracą zdrowie i rozumy
I widziałem ich już tłumy
Nie powód do dumy, jest przynajmniej o czym pisać
Kiedy pod kopułą szumy, z czasem się wycisza
Tu na ulicach nie rządzą wcale zasady
Lecz jebana chęć naćpania od rana dla zabawy
Ktoś na tym zarabia, więc mam obawy
Aby uzbrojone chamy chciały, abyś przerwał nawyk
Udanej zabawy życzy ci lokalny diler
Chociaż towar tak mieszany, że od razu wyrzuć w kibel
Lubisz te stany, wyjebany na orbitę
Napierdala ci pikawa, do rana ściana z sufitem
Znaczenie trzech liter jest ukryte w każdej zwrocie (PPZ)
Tak samo towar, który krąży wciąż w obrocie (cały czas)
Tu dzień jak codzień i naprawdę ciężko dociec
Ilu cieszyło by życiem się, gdyby proch nie był w modzie
[Refren: Kaczor BRS]
Raz, dwa chemia wypierdala korki
Trzy, cztery małolat jest nieświadomy
Jak ci życie się nie wiedzie, to na Monar cię poniosą
W najlepszym wypadku kolo po mordzie polecą kosą
Raz, dwa chemia wypierdala korki
Trzy, cztery małolat jest nieświadomy
Jak ci życie się nie wiedzie, to na Monar cię poniosą
W najlepszym wypadku kolo po mordzie polecą kosą

[Zwrotka 3: Fazi]
Litokarina, litokarina drętwieje ryj, drętwieje ślina
Koks bardziej wymieszany niż wieża babel
I dopiero śmierć przerywa ci zabawę
Gdy nie dojdziesz sam do tego, ale tak naprawdę sam
To skończysz tu chujowo jak ten przestrzelony dzban
Zostaniesz kurwa sam a miało być pięknie
Nie ogarniesz skręta i ci dupa pęknie
Meta, gon, polej ziom wchodzi kurwa w kości
Znowu na rok pojedziesz gdzieś w gości
Spiorą ci łeb, najebią herezji
Wyjdziesz i dostaniesz od razu amnezji
Tolerancja zbita, można znowu walić
Pierwsze co robisz, to musisz zapalić
Społeczny paraliż, nieżywy towarzysko
Ty masz wyjebane dosłownie już na wszystko
[Zwrotka 4: Kaczor BRS]
Pijany wbija na kwadrat, bierze od matki pojare
Ojciec sąsiadke zagaja, siostrzyczka liże samare
Chemia tu korki wykręca, na balecie lecą kosy
Przyszedł do kuchni, popatrzcie, szyje przebija nóż ostry
Widzę ludzi to nie ludzie, to zwierzęta będzie jatka
Po sraniu wylizał dupe i siadał tu na owczarka
Upada wieża pod nogi a farmazon cię zakręca
Chemia wypierdala trotyl, wypada z matki rąk dzieciak
GMO cię wyżera, skażone jedzenie chemią
Porno kusi z komputera, pijany tato z ciężką ręką
Spacer po linie o świcie, życie się zaczyna kminisz
Na odwyku wali strune, mefedron przyjmie do żyły
Kończy się życie twe kminisz, daj (?) polecę
Kwasem pod około okrasze, popije ćwiartką na mecie
Kosą po mordzie polecę, chemiczne życie bajlando
Witamy w europie loco, kieliszkiem stuknij się z matką