Fobia by Kacper Nowak Lyrics
Teraz główna misja to wytrwać na zawistnym padole
Martwi widok codzienności, łapię się za głowę
Podzieleni murem nie pomyślą: co jest dobre?
A najgorsze, że to wszystko z boku przypomina wojnę
Jebać pseudo-katolików, ktorzy mówią: to dla Ciebie Boże!
To upadek człowieczeństwa, co najgorsze
Potem wytrze PiS(mem) sobie mordę
A w niedzielę po opłatek leci szybkim krokiem
Jestem taki jak ty
Oni są przecież tacy jak my
Człowiek człowiekowi wilkiem - to wstyd
Jutro będzie mi za pochodzenie wstyd
Teraz mowie - to wy
Nie przyznaję się do tego - jak zły
Chociaż serce twarde mam to wiem
Ze gdzieś Tam w środku złota odpryski pojawiły się
Polej braciak, teraz wychyl do dna
Jesień już otwiera podejrzliwie swe ramiona
Gdybym kiedyś nie zostawił nic po sobie - sprawa prosta
Jedni się utopią, a dla innych? Wieść radosna
Ej no, stary, ale nie martw się - przecież zaraz będzie wiosna
Przez pół roku będzie zmiana nocna
Większość nadal ma mnie za zwykłego chłopca
Siedząc wtedy w oknie zastanawiam się
Czy normalna będzie kiedyś Polska
Myśli zjedzą mnie
Zniknę nim nastanie dzień
Puszka pandory z mojej głowy rozszczelniła się
Jestem taki jak ty
Oni są przecież tacy jak my
Człowiek człowiekowi wilkiem - to wstyd
Jutro będzie mi za pochodzenie wstyd
Teraz mowie - to wy
Nie przyznaję się do tego - jak zły
Chociaż serce twarde mam to wiem
Ze gdzieś Tam w środku złota odpryski pojawiły się
Nie jestem taki jak wy
Oni też nie są tacy jak wy
Przypomina mi to jakiś cyrk
Dzisiaj jest mi za to po prostu wstyd
Kolorowa Polska
Tęcza? Dla nich wojna
A nienawiść dla nich zdrowa
Ciężarówka na niej chore słowa
To jest Polska i wojownicy w imię Boga
Człowiek przed człowiekiem się tu chowa
Martwi widok codzienności, łapię się za głowę
Podzieleni murem nie pomyślą: co jest dobre?
A najgorsze, że to wszystko z boku przypomina wojnę
Jebać pseudo-katolików, ktorzy mówią: to dla Ciebie Boże!
To upadek człowieczeństwa, co najgorsze
Potem wytrze PiS(mem) sobie mordę
A w niedzielę po opłatek leci szybkim krokiem
Jestem taki jak ty
Oni są przecież tacy jak my
Człowiek człowiekowi wilkiem - to wstyd
Jutro będzie mi za pochodzenie wstyd
Teraz mowie - to wy
Nie przyznaję się do tego - jak zły
Chociaż serce twarde mam to wiem
Ze gdzieś Tam w środku złota odpryski pojawiły się
Polej braciak, teraz wychyl do dna
Jesień już otwiera podejrzliwie swe ramiona
Gdybym kiedyś nie zostawił nic po sobie - sprawa prosta
Jedni się utopią, a dla innych? Wieść radosna
Ej no, stary, ale nie martw się - przecież zaraz będzie wiosna
Przez pół roku będzie zmiana nocna
Większość nadal ma mnie za zwykłego chłopca
Siedząc wtedy w oknie zastanawiam się
Czy normalna będzie kiedyś Polska
Myśli zjedzą mnie
Zniknę nim nastanie dzień
Puszka pandory z mojej głowy rozszczelniła się
Jestem taki jak ty
Oni są przecież tacy jak my
Człowiek człowiekowi wilkiem - to wstyd
Jutro będzie mi za pochodzenie wstyd
Teraz mowie - to wy
Nie przyznaję się do tego - jak zły
Chociaż serce twarde mam to wiem
Ze gdzieś Tam w środku złota odpryski pojawiły się
Nie jestem taki jak wy
Oni też nie są tacy jak wy
Przypomina mi to jakiś cyrk
Dzisiaj jest mi za to po prostu wstyd
Kolorowa Polska
Tęcza? Dla nich wojna
A nienawiść dla nich zdrowa
Ciężarówka na niej chore słowa
To jest Polska i wojownicy w imię Boga
Człowiek przed człowiekiem się tu chowa