Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Meta by KPSN Lyrics

Genre: rap | Year: 2018

[Zwrotka 1]
Siedzisz przy stole kreślisz i słuchasz PSW?
Masa długów, gdzie koleżcy, przecież miałeś z siedmiu
Porobiony w cztery dupy znów scrollujesz facebook
Nie śpisz pewnie trzecią dobę, coś leży na sercu
Wóda gorzka jak proch, już kontroli nie masz
Sobie wkręcasz, że tak masz po prostu depresja
Na melanżach gwiazda, znowu żeś zgona zajebał
A na zlocie, czarne myśli i arytmia serca
Nie jeden tutaj zjechał po tych dragach i to widzisz
Płacze już nie jedna Matka syn się wjebał w tryby
Nie jedna gwiazda już upadła, Ty od innej łychy
Podgrzewała, i zjechała już niе wyjdzie z windy
Się sam nie ogarniesz nikt Ci niе pomoże
Złapać świeżego powietrza w końcu podnieść głowę
Zrobić coś kreatywnego, nawet szybki projekt
Wygonić demony, pieprzyć innych, robić swoje

[Refren]
Nie zwalaj winy już na świat, który widzisz
Inne miejsca, co dzień inne perspektywy
Dupa w troki, jak Ci pieprzą świat używki
Sam nie jestem święty znam to ziomek od przykrywki
Na mecie nie jeden upada i zwycięża
Drugi bierze rame szlugów spiryt, se wkręca, że pech ma
Sinusoida, kopiesz skarby, możesz przegrać
Nie jeden się poddał był milimetr od zwycięstwa
[Zwrotka 2]
Nie jeden się poddał i zmarnował talent
Teraz stoi żydzi grosza, zaniedbany w bramie
Kobita go rzuciła, miała dosyć sztucznych afer
Pomyśl może teraz zabrałbyś ją na wakacje
Jak ktoś mówi to tak robisz, gdzie jest Twoje zdanie
Rzucą monety pod nogi, to zaczynasz taniec
Cherry za cztery, oby klepło kierowniku
Tak cię klepie, że już łeb ten dykta opętała w pizdu
Nie po to robię rap o życiu
Byś gorzej się toczył, tylko ogarnął i był tu
Nałogi męczą ciągle głowy tak jak fiskus
Odpalam ich farmazony, tracę wiarę, że to dziś "new"
Oby kwitu lekko na plus, żeby nie oszaleć
Dbać o bliskich ciągle poprawiać z nimi relacje
Bo kto Ci tu zostanie?
Nie mówię jak masz żyć sam se poradź z bałaganem

[Refren]
Nie zwalaj winy już na świat, który widzisz
Inne miejsca, co dzień inne perspektywy
Dupa w troki, jak Ci pieprzą świat używki
Sam nie jestem święty znam to ziomek od przykrywki
Na mecie nie jeden upada i zwycięża
Drugi bierze rame szlugów spiryt, se wkręca, że pech ma
Sinusoida, kopiesz skarby, możesz przegrać
Nie jeden się poddał był milimetr od zwycięstwa