Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Wszystko mi jedno by KMS Lyrics

Genre: rap | Year: 2017

Z reguły niepretensjonalny jestem a chcieli wmówić mi
Że skończę się po pierwszym tekście gdy dali bit
Dotąd pamiętam pierwsze studio nagrywki
Wiem jak trudno być nikim ale czekaj to już nie mój film
Nie chce obracać się za siebie tam żyję gniewem
Spaliłem większość dobrych mostów nie znając siebie
Patrzyłem non stop by nie stać się jak inni i jak
Wszyscy się stałem przez to że brakło mi siły
Ile razy powtarzałem że coś zmienię na bank
A po tym pozostał tylko pusty ślad nie jeden raz
W życiu jest tak że chcesz nowy start, nową nadzieje
Ale przeszłość daje ciężar na kark, każde wspomnienie
Mam tą niezrównoważoną ochotę walki na siłę
Znam te chore myśli obok przez to ile już straciłem
I nie mogę żyć przyszłością jeśli przeszłość mnie co chwile
Ciągnie w kokon tych minionych spraw, chyba zwątpiłem

Ludzie szepczą że kozakiem mam być wszystko mi jedno
Kiedy padam na ryj, to widzę piekło
Znowu palę tych ludzi i pale przeszłość
Czy to ja jestem zły czy ludzie pieprzą
Stawiają mi kłody, a ja na twarzy mam krew
To droga krzyżowa a góra tak daleko tam jest
Dodaj mi siły, panie padam i nie podniosę się
Bez Ciebie jestem słaby, patrz jak tracę cały ten sens
Życie na odwyk bo brakuje mi już tlenu w chuj
Prawie się przejechałem niby luz bo czas zagoi rany
Ale ile musi zniknąć tych butelek co?
Żeby w końcu kurwa poczuł że nie jest
Tak samo jak jeden buch tchliwa fajka
Trafią po marzenia
Jebać laski mówią coś o związkach
Później przebacz
Typy mówią coś o ćpaniu
A to ich pierwsza kreska
Ja mówię polewaj bo znudziła mnie ta gadka siema
Zaufaj a znajdziemy raj na pewno gdzieś przy piwie
Nasłuchałem się
Już dosyć popatrz w moje oczy
Widzisz człowieka? Czy skurwiela?
W sumie nie wiem jak staję przed lustrem to nie widzę
Nic już chyba
Mam w dupie wszystko nie obchodzi mnie kim jestem
Zawsze szczery aż za bardzo i na wkurwie bywa
Czasem bywa śmiesznie
Mam nadzieję później nie mam
Wtedy najebany budzę się z kacem i witam nowy dzień

Ludzie szepczą że kozakiem mam być wszystko mi jedno
Kiedy padam na ryj, to widzę piekło
Znowu palę tych ludzi i pale przeszłość
Czy to ja jestem zły czy ludzie pieprzą
Stawiają mi kłody, a ja na twarzy mam krew
To droga krzyżowa a góra tak daleko tam jest
Dodaj mi siły, panie padam i nie podniosę się
Bez Ciebie jestem słaby, patrz jak tracę cały ten sens
Ile tu nie zrobiłem ciągle mało mało majo
Aten skurwiel znowu budzi się tu z kacem rano
I tak tu codziennie to była chora jazda
Gdy zepsułem wszystko odwiedziła mnie ta prawda
Chyba problem goni problem umówili się
A wszystko inne jebie się znowu oni zdradzili Cię
Ale w oceanie brudu trzeba tu wypłynąć
I znaleźć swoją wyspę ich jest tu ziomeczku z milion
Dragi, towar, kozaczenie dla debili
Ucz się zdobywaj tą wiedze kochaj matkę daj jej siły
Co Ci imponuje laski na to lecą głupie
Po co ci dziewczyna co myśli tylko o fiucie
Musisz to zrozumieć można tutaj żyć normalnie
Założyć rodzinę dobre życie żyć jak w bajce
Prawdziwy facet daje siły nie zabieraj jej
Ja wierze w Ciebie ziomal będzie dobrze to nadzieja wiem

Ludzie szepczą że kozakiem mam być wszystko mi jedno
Kiedy padam na ryj to widzę piekło
Znowu palę tych ludzi i pale przeszłość
Czy to ja jestem zły czy ludzie pieprzą
Stawiają mi kłody, a ja na twarzy mam krew
To droga krzyżowa a góra tak daleko tam jest
Dodaj mi siły panie padam i nie podniosę się
Bez Ciebie jestem słaby, patrz jak tracę cały ten sens
Życie spycha mnie do lin wali w ryj jak główkin
W życiu zgarniam statuetki tylko czemu złotych malin?
Przeżyje pójdę dalej tracąc to co materialne
Lecz się nie podniosę, gdy zawiodę własna matkę
Skurwiały mam charakter i w zaparte często idę
Akcje co pachniały zaproszeniem na mą stypę
Wyraźnie błędy widzę nie musisz ich wytykać
Nigdy prawdy nie unikam moja wina to się przyznam
Co na język niesie ślina gadam zero kalkulacji
Przychodzi mi tu przez to często słoną cenę płacić
Pragniesz się wzbogacić na tych co nie mają nic
Życzę Ci powolnej śmierci sukinsynu żebyś zgnił
Kim bym dziś był? Gdyby nie te upadki
Życie to smutna ballada a nie pieprzone country
Dalej łeb mam na karku nie oceniaj mnie z góry
Ci co kiedyś mnie skreślili dzisiaj mogą się uczyć

Ludzie szepczą że kozakiem mam być wszystko mi jedno
Kiedy padam na ryj to widzę piekło
Znowu palę tych ludzi i pale przeszłość
Czy to ja jestem zły czy ludzie pieprzą
Stawiają mi kłody a ja na twarzy mam krew
To droga krzyżowa a góra tak daleko tam jest
Dodaj mi siły panie padam i nie podniosę się
Bez Ciebie jestem słaby patrz jak tracę cały ten sens

Wielu chciałoby zobaczyć jak upadam to się nie zmieni
Na palcach policzyłbym nadal tych prawdziwych szczerych
Oczy skupione na mych wadach a na barkach przez problemy
Czuję ból po tych nie udanych zmianach znów
Nie miałem w planach się poddawać i to boli ich bo zamiast
Patrzeć jak się staczam znowu widzą nowy szczyt minionych
Dni nie nawracam bo się nie da chociaż wracają wspomnienia
I przez to do przodu ciężka droga
Bo trochę szkoda tych wszystkich straconych szans przez
Nie czasem widzę strach w oczach gdy patrzę sobie w twarz
Nie martwię się o czas bo pokazuje mi ludzi z perspektywy
Kłamstw i tej naiwności głupiej jeszcze rzucą mi na kark
Parę win za błędy innych, moje sumienie nie milczy nigdy
Ale przez blizny mam niewyważone chęci bycia silnym w tłumie
Jeśli milczysz kiedy krzywdy czujesz, to jesteś nikim