Nie chcę być jak Ty by KILASTY Lyrics
Po w wczoraj struty, kac przechodzi koło mnie
Gdzieś tam grał lutnik, kurwa im na nosie
Coś robili w kuchni, przygotowali porcję
Wbij w moje buty, one takie nie wygodne
1
Co w mej głowie siedzi, nie znam odpowiedzi wcale
Nie lubią mnie sąsiedzi, bo coś im wciąż dziwnie pachnie
Mówią, że palę jointy i mają rację
Mówią, że palę mosty i dają szansę mi?
Kurwa, ja nie pokładam nadziei w ludziach
Samemu jest ciężko, więc lekko z mordami fruwać
Ja dziś się nie wczuwam, bo mnie zawodziła większość
Paczka stanowiła jedność, a teraz nam wszystko jedno?
Zostało tu trochę szczerych, piona bracia z fartem
Wjebałem się w swe bajery, bo dostałem lepszą kartę
Nie żyję poważnie, nie wiem co ważne dla mnie
Trochę się zgubiłem, ale na pewno się znajdę - kiedyś
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2
To zabawa, a czasami to brudny pamiętnik
Piszę kawał, a ty wpierdalasz go w śmietnik
Mam udawać, że się przejmuję tym biedny?
Biję brawa, imponujesz mi jak wrestling klaunie
Co chciałem to miałem, a po resztę wrócę
Co miałem oddałem, zostało oplute
Nie budzę się nad ranem, bo do rana nie usnę
Nie trudzę się na kartce, a pracuje nad studiem
Popełniam błędy - jak każdy
Wjebałem w to - tyle kasy
Potknąłem się - tyle razy
Zerwałem więzy, stałem się mocniejszy tu, niż kurwa każdy z was!
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2
Nie poznałeś mnie no to - zamknij mordę
Kimałem w piwnicy, a nocowałem w kurorcie
Nie wiesz co jest pięć, ja gotowy na wojnę
Bo jestem z dzielnicy, gdzie nawet dni niespokojne są
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2
Gdzieś tam grał lutnik, kurwa im na nosie
Coś robili w kuchni, przygotowali porcję
Wbij w moje buty, one takie nie wygodne
1
Co w mej głowie siedzi, nie znam odpowiedzi wcale
Nie lubią mnie sąsiedzi, bo coś im wciąż dziwnie pachnie
Mówią, że palę jointy i mają rację
Mówią, że palę mosty i dają szansę mi?
Kurwa, ja nie pokładam nadziei w ludziach
Samemu jest ciężko, więc lekko z mordami fruwać
Ja dziś się nie wczuwam, bo mnie zawodziła większość
Paczka stanowiła jedność, a teraz nam wszystko jedno?
Zostało tu trochę szczerych, piona bracia z fartem
Wjebałem się w swe bajery, bo dostałem lepszą kartę
Nie żyję poważnie, nie wiem co ważne dla mnie
Trochę się zgubiłem, ale na pewno się znajdę - kiedyś
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2
To zabawa, a czasami to brudny pamiętnik
Piszę kawał, a ty wpierdalasz go w śmietnik
Mam udawać, że się przejmuję tym biedny?
Biję brawa, imponujesz mi jak wrestling klaunie
Co chciałem to miałem, a po resztę wrócę
Co miałem oddałem, zostało oplute
Nie budzę się nad ranem, bo do rana nie usnę
Nie trudzę się na kartce, a pracuje nad studiem
Popełniam błędy - jak każdy
Wjebałem w to - tyle kasy
Potknąłem się - tyle razy
Zerwałem więzy, stałem się mocniejszy tu, niż kurwa każdy z was!
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2
Nie poznałeś mnie no to - zamknij mordę
Kimałem w piwnicy, a nocowałem w kurorcie
Nie wiesz co jest pięć, ja gotowy na wojnę
Bo jestem z dzielnicy, gdzie nawet dni niespokojne są
R
Nie chcę być jak Ty, nie chcę być jak twoja banda
Ja mam własny styl, moje życie to jest DRUG ART
Ja nie liczę liczb, bo to jest szczera zajawka
Gdy ożywiam sny, Ty się spuszczaj w komentarzach
X2