Frajda by KILASTY Lyrics
1
Oglądam DVD , to nie ma znaczenia
Lepiej dać bity mi, niż tym sukom sprzedać
Popełniam błędy - tylko od niechcenia
Nagrywam kaszel i też się podniecam
Czemu się sapiesz? Mam ocenić twoje dzieło?
Czytam je Braille’m - jeśli to twoje dziecko
Uczą mnie o rapie, ja sobie jadę fristajlem
Mówią do mnie raper, a ja się czuję inaczej
Moje flow wypełza z klatek
Twoje flow to jest płacz matek
Siedzi jak Joaquín na bloku
Biegał jak był małolatim na prochu
Bronić muszę się kutasem, bo do broni klękasz z czasem
Czekam tu jak zwyrol na dozór, pokłony świrom - Ja kocur
R
I znowu smażę frajdę, mordeczko coś tam znajdę
Znowu lecę slajdem, Ja znowu sam - myśli na kartce
I znowu tonę w łajnie, a wieczność jest lekarstwem
I znowu mówią zamknę, ten cudny świat ma piękną barwę
2
Się wkurwiam nieraz, jadę po sukach jak Piscatella
A dama coś smutna i dziś z portfela, leci gotówka
Na granie i melanż, bo woła mnie wódka
Nie ufam teraz i pierdole wasze zdrówka
Z podłogi się zbieram tam leży twoja kurwa
Do kogo mnie porównasz
W chuju Cie mam, bo cenię oryginalność
Dla Ciebie to chujnia
Bo kiedy mnie słuchasz, Cie kuję ordynarność
Wydaję wszystko na muzykę i podróże
Muzyki nie wydaję, bo wydaje mi się krukiem
Chuj z życiem w luksusie, chociaż lubię
Tu zanim się dorobisz, to drogie ciuchy kupujesz
R
I znowu smażę frajdę, mordeczko coś tam znajdę
Znowu lecę slajdem, Ja znowu sam - myśli na kartce
I znowu tonę w łajnie, a wieczność jest lekarstwem
I znowu mówią zamknę, ten cudny świat ma piękną barwę
Oglądam DVD , to nie ma znaczenia
Lepiej dać bity mi, niż tym sukom sprzedać
Popełniam błędy - tylko od niechcenia
Nagrywam kaszel i też się podniecam
Czemu się sapiesz? Mam ocenić twoje dzieło?
Czytam je Braille’m - jeśli to twoje dziecko
Uczą mnie o rapie, ja sobie jadę fristajlem
Mówią do mnie raper, a ja się czuję inaczej
Moje flow wypełza z klatek
Twoje flow to jest płacz matek
Siedzi jak Joaquín na bloku
Biegał jak był małolatim na prochu
Bronić muszę się kutasem, bo do broni klękasz z czasem
Czekam tu jak zwyrol na dozór, pokłony świrom - Ja kocur
R
I znowu smażę frajdę, mordeczko coś tam znajdę
Znowu lecę slajdem, Ja znowu sam - myśli na kartce
I znowu tonę w łajnie, a wieczność jest lekarstwem
I znowu mówią zamknę, ten cudny świat ma piękną barwę
2
Się wkurwiam nieraz, jadę po sukach jak Piscatella
A dama coś smutna i dziś z portfela, leci gotówka
Na granie i melanż, bo woła mnie wódka
Nie ufam teraz i pierdole wasze zdrówka
Z podłogi się zbieram tam leży twoja kurwa
Do kogo mnie porównasz
W chuju Cie mam, bo cenię oryginalność
Dla Ciebie to chujnia
Bo kiedy mnie słuchasz, Cie kuję ordynarność
Wydaję wszystko na muzykę i podróże
Muzyki nie wydaję, bo wydaje mi się krukiem
Chuj z życiem w luksusie, chociaż lubię
Tu zanim się dorobisz, to drogie ciuchy kupujesz
R
I znowu smażę frajdę, mordeczko coś tam znajdę
Znowu lecę slajdem, Ja znowu sam - myśli na kartce
I znowu tonę w łajnie, a wieczność jest lekarstwem
I znowu mówią zamknę, ten cudny świat ma piękną barwę