Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Feniks by KILASTY Lyrics

Genre: rap | Year: 2019

Ref
Z dymem, ja kurwa odradzam się
Ale już nie iskrzy, a coś płonie we mnie
Sztylet, a na nim skażona krew
A czy są już wszyscy? Ja czekam na resztę
Byle, to był ten ostatni dzień
Daleko są bliscy, a rozpacz na fejsie
Życie to przecież toksyczny zgiełk
Jak pozbierać myśli? Opadają ręce

1.Idę w moim mieście, w smogu bestie, a te dymy wszędzie
Ziejemy ogniem po wódzie jak smoki wawelskie
Tylko w kurwę częściej, nawet we śnie jedną nogą w piekle
Filmują Cie ludzie, kręcę packi, albo beczkę

Piękna bejbe, coś Ci szepnę tu na ucho
Wewnątrz strzępek, albo strzępem z fajna dupą - jesteś
W bit tu wejdę, grałem zawsze tu na tłusto
Niewyraźnie, no bo zawsze było grubo - pewnie

I nie mogę zawieść siebie i nie powiem już że nie wiem
Ginie powiew to zwątpienie, chwile z powiek ścieram w chemię
Czasu nie ma - jest znaczenie, w szacunku jest wybaczenie
Światło miało dać nadzieję, a dziś porwę się na cienie
Albo porwą mnie w kawałki, nie wiem
Nie! Te chłodne poranki,starte kartki
I te blade barwy, w których widzę uwolnienie
Pamiętaj, że zło ma cenę


Ref
Z dymem, ja kurwa odradzam się
Ale już nie iskrzy, a coś płonie we mnie
Sztylet, a na nim skażona krew
A czy są już wszyscy? Ja czekam na resztę
Byle, to był ten ostatni dzień
Daleko są bliscy, a rozpacz na fejsie
Życie to przecież toksyczny zgiełk
Jak pozbierać myśli? Opadają ręce

2.Ja popadam w bezsens, lawiruję częściej w pełnię
Byłem długo w błędzie, teraz już nie wiem w czym jestem
Teraz już nie wiem czym jestem
Budząc strach szelestem w lesie

Po trupach ja pnę się, całe kurwa życie w stresie
Jestem tym portretem szaleństwa w tym świecie
Tak powszechny, że wolisz o tym nie wiedzieć
Tak obszerny, ze przerasta przemyślenie
Spalam nerwy, zanim odbiorą marzenie (Nie, nie, nie)
Maski we krwi, szkarłat wróży śmierć na scenie (He, he, he)
A ich ciała zamarznięte, toczy kule śnieżne serce
Ogień wróży zemstę, ja nie służę tu społecznie

Demonem jestem powieś mnie, feniksem co śmierć wam niesie
Armagedon - odrodzenie, zabić ludzi - scalić siebie
Walić trupy, znaleźć pretekst, świat ten struty na receptę
Zranić duchy, szaleć wiecznie, obłęd, który znam jak kieszeń

Ref
Z dymem, ja kurwa odradzam się
Ale już nie iskrzy, a coś płonie we mnie
Sztylet, a na nim skażona krew
A czy są już wszyscy? Ja czekam na resztę
Byle, to był ten ostatni dzień
Daleko są bliscy, a rozpacz na fejsie
Życie to przecież toksyczny zgiełk
Jak pozbierać myśli? Opadają ręce