Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

To-nie-tak by Junes Lyrics

Genre: rap | Year: 2013

[Pierwsza zwrotka: Junes]
To nie tak, że nie umiem wygrać życia jak Ty
Na tych bitach rozliczam swe mentalne podatki
Płacę rachunki sumienia, często co miesiąc
I to nie tak, że nie umiem żyć się ciesząc
To nie tak, że zamulam na co dzień prywatnie
Z boku patrząc wiodę życie dobre po maksie
Choć dominuje klimat typu brud i obskurw
Grzeje się w cieple dogasających mostów
Czasem grzeje za szybko i kurwa za mocno
Całe jebane życie mówią mi: "płyn pod prąd!"
Całe jebane życie ktoś mnie jebał za coś
Dwa Osiem lat pecha, które wstrzykuje trackom
Wstrzykuje Ci go pod skórę, żebym nie był sam
Chowam twarz pod kapturem w kraju biedy
Jak słucham siebie to nie tak, że fałszywa skromność
Jaram się oporowo, choć to nietakt, podobno
Kiedy idę Czerniakowską jestem anonimem
Żyje dla rapu, chociaż kurwa z niego nie żyje
I dopóki jestem Junes, choć trzy lata nie byłem
Zawsze chętnie splunę na bit rozkminę
Nie mam problemu z tym co myślisz o mnie
Dotkniesz mnie tylko jak spotkają się nasze dłonie
Nauczyłem się filtrować ściek nienawiści
Posortowałem odpady i jestem czysty
[Cuty: Dj Pstyk]
To nie jest tak, że próbuję gdzieś uciec, aby ukoić nerwy i wygrać walkę
Coś jest tu nie tak
Ty gryziesz się w język, ja stoję na ziemi mocno
Jestem pewien
Wiesz, że nie kłamię i możesz mieć pewność, chociaż nie jest jak dawniej gry mnie tylko zawołasz
Przy wymianie spostrzeżeń, przy wódce i jazzie, jak już nawijam to szczerze
Jestem pewien

[Druga zwrotka: Junes]
To nie tak, że was kiedyś tam zostawiłem
Żyję by wygrywać i wygrałem bo wciąż żyję
Choć pętlę chciałem zakładać na szyję
Bo miałem dość tego co robiłem rodzinie
Dziś na pętlę podkładam ładunki emocji
Dziś jak ładuję, od fanów zawsze mam propsy
Nie wiedziałem, ze tylu nas jest takich
Jak nie chcąc w papierach syfu odmówiłem terapii
Dziś nie wiem którego dnia nacisnę spust
Narazie znów planuje, ale wyjdzie chuj
To nie tak, że celowo przestaję chcieć chcieć
Po prostu chcę spokój kurwa na własność mieć
Mam dwa domy, ale jestem w obu nieswój
To wkurwia mnie bardziej niż jebany dobór wersów
Chciałbym ułożyć się z życiem, a nie znowu zepsuć
Zaraz wstanę i stanie się to znowu bez sensu
I to nie tak, że Ci kłamie, choć mam problem
Prawdomówność nigdy nie była moim godłem
Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić celowo
Choć jak trzeba to jestem sztywny, wiadomo
Odbieraj mnie jak chcesz to jest Twoja rzecz
Bez prawdy obiektywnej moje "tak" jest Twoim "nie"
I gdy minę Cię, nie oglądaj się za mną
Chociaż bywa, że jestem sobą za bardzo
I to nie tak, że emocje mi słowa kradną
Ale po to to mówię, by zostawić je za mną
To nie tak, zupełnie nie

[Trzecia zwrotka: Kidd]
To nietakt, że dopiero teraz gramy razem
Dwutakt kończę podaniem, Junes, wiesz co dalej
To czas Phoenix Suns, będę żywą pochodnią
Bo by powstać z popiołu musisz najpierw spłonąć
To nie tak, że patrzę na życie poprzez pryzmat
Wszystkich własnych niedociągnięć i przed lustrem rzygam
Gadaj z ręką, ścierwo, jestem tajemnicą z zewnątrz
Niepokojem, Gniewem Bożym, co istnieje tu bez niego
Będą dzielić i rządzić, w imię swych ideologii
My będziemy pisać zwrotki patrząc na to z każdej strony
To nie tak, że nagle dam Ci, kurwa, jakąś prawdę
To jest Downtown klaunie, mam na rapgrę wyjebane
Grzałem palce nad ranem, Nad Jarem. fristajlem
Ty zmieniłeś moją pasję w pracę dla dotkniętych Downem
RapGenius? to nie tak, żaden z was nic nie kuma
Żeby pisać trzeba czytać, hasztag literatura
Patrz jak cierpnie mi skóra, Rowlf tnie powietrze dźwiękiem
Myśl, że jebnę rap i tak przypieczętuje nowym tekstem[Tekst - Rap Genius Polska]