Panie Raper by Junes Lyrics
[REF] x2
Jeśli jesteś tu dla fame'u to wypierdalaj
Ja zawsze wolałem iść swoją drogą
Od moich ludzi zawsze za to mam hałas
Gdy naprzeciw przemysłu wystawiam znów słowo
Siema, jestem Junes bywam zbyt emocjonalny
Pozdrowienia od rapowej czerwonej latarni
Przeliczają hajs na lajki, lajki na fanbase i
Kolejny whitey chcę tu robić za gwiazdę
Bez stażu chcą wyjść na powierzchnie
Później zdziwienie, że wytwórnia ich nie chce
Tu trafisz w bit, myślisz że jesteś dobry
To błędne rozumienie, terminu niepokorny
Raperzy w talent show, dla mnie beka
Znam ludzi z podziemia, tu nikt ciebie nie zna
Ja sam przestałem się łudzić że coś osiągnę i
W efekcie nagrałem właściwe proporcje
Przeliczamy chujowych setki godzin, cztery ściany
Jeden cel - rozpierdolić
To moja matematyka, królowa nauk
Choć zyskałem tylko dług wdzięczności na nielegalu
Zanim zaczniesz pierdolić panie raper
Lepiej policz ile ubrań z rapu masz w szafie i
Pomyśl o mnie zanim Cię to załamie
Biłem głową w mur stale zanim wbiłem się w pamięć
[REF] x2
Nie krytykuje rynku że ktoś ma a ja nie mam
Mówisz Junes, myślisz błędny rycerz podziemia
Tu się mylisz, jeszcze rok temu słałem dema
Nie pasowałem im, dziś to szczerze doceniam
Moje podejście do sceny
Dziś żałuję że nagrałem definicje troche
Co nie znaczy, że nagle rap hucza mi leży
Poprostu żal mi czasu, wolę robić swoje
Rap partyzancki stał się ułożony
Choć profesjonalny, wciąż omijam kompromis
A raperzy one shot'em łapią boga za rogi
Ja odwracam ich krzyż do góry nogami
Redefiniuje ich, słowo sponsoring
Jeśli mam jakąś religię to tylko rap addix
Wczoraj odmawiali, dziś proszą o numer
Pizdy, mój zbiór posunięć zaniża ambitnych
Jeśli jestem miły to kindersztuba
Ze mną ziomek się tobie i tak nic nie uda
A jak nie będzie śmigać po listach longplay
Wciąż warto pisać i pizgać z woskiem to
Jeśli jesteś tu dla fame'u to wypierdalaj
Ja zawsze wolałem iść swoją drogą
Od moich ludzi zawsze za to mam hałas
Gdy naprzeciw przemysłu wystawiam znów słowo
Siema, jestem Junes bywam zbyt emocjonalny
Pozdrowienia od rapowej czerwonej latarni
Przeliczają hajs na lajki, lajki na fanbase i
Kolejny whitey chcę tu robić za gwiazdę
Bez stażu chcą wyjść na powierzchnie
Później zdziwienie, że wytwórnia ich nie chce
Tu trafisz w bit, myślisz że jesteś dobry
To błędne rozumienie, terminu niepokorny
Raperzy w talent show, dla mnie beka
Znam ludzi z podziemia, tu nikt ciebie nie zna
Ja sam przestałem się łudzić że coś osiągnę i
W efekcie nagrałem właściwe proporcje
Przeliczamy chujowych setki godzin, cztery ściany
Jeden cel - rozpierdolić
To moja matematyka, królowa nauk
Choć zyskałem tylko dług wdzięczności na nielegalu
Zanim zaczniesz pierdolić panie raper
Lepiej policz ile ubrań z rapu masz w szafie i
Pomyśl o mnie zanim Cię to załamie
Biłem głową w mur stale zanim wbiłem się w pamięć
[REF] x2
Nie krytykuje rynku że ktoś ma a ja nie mam
Mówisz Junes, myślisz błędny rycerz podziemia
Tu się mylisz, jeszcze rok temu słałem dema
Nie pasowałem im, dziś to szczerze doceniam
Moje podejście do sceny
Dziś żałuję że nagrałem definicje troche
Co nie znaczy, że nagle rap hucza mi leży
Poprostu żal mi czasu, wolę robić swoje
Rap partyzancki stał się ułożony
Choć profesjonalny, wciąż omijam kompromis
A raperzy one shot'em łapią boga za rogi
Ja odwracam ich krzyż do góry nogami
Redefiniuje ich, słowo sponsoring
Jeśli mam jakąś religię to tylko rap addix
Wczoraj odmawiali, dziś proszą o numer
Pizdy, mój zbiór posunięć zaniża ambitnych
Jeśli jestem miły to kindersztuba
Ze mną ziomek się tobie i tak nic nie uda
A jak nie będzie śmigać po listach longplay
Wciąż warto pisać i pizgać z woskiem to