Biała flaga by Janko zen Lyrics
[zwrota1]
Pogubiony bagaż i akta
Chyba nie poznali mnie, to jest standard
Właśnie legitymuje mnie jakiś pan tam
Słyszę tylko blabla i blabla (next)
Nie bój się nie jestem tęgi mała
Ewentualnie może w dół od pasa
Nie wiem co ja gadam
Bo się polał szampan
Nowym twarzom
Mówi nawet iphona "wara"
Próbują mi wejść na głowę
W sumie to jest indoor
Klapki i skiety to jest ich broń
Komuś tam w życiu nie wyszło
W sumie grzywy mi nie przykro
Balują ludzie
Jedna jest obok, jej paruje kubek
Miała do pary mieć typa i chuj wie
Nawet nie wie czy jest tu czy ówdzie
[refren]
To nie tak, że nie umiem
Po prostu nie potrzebuję
To nie tak, że nie lubię
Po prostu nie potrzebuję
Stawiam biała flagę, wieję
Gdzie są moi przyjaciele, tam tam
Jeden białą flachę leje
W sumie daleko mam do siebię, pa pa
[zwrota2]
Mało tu wspólnych tematów, kumasz
Jeden prawie od etatów umarł
Tamta gada, że se rapu słucha
I że rapera by chciała o
Coś mi mówi, żebym wziął ofertę
Ale od wyświetleń
To jej bluzka pęknie
Wyprzedza mnie inny macho, pewnie
Ogłaszając "bejbe ja ci fristajl jebne"
Duch apacza w niego włazł konkretnie
Ryja czerwień fituje z jej szminką pięknie
Równowagi trochę stracił nieźle
Więc se postanowił, że se na mnie legnie
Ktoś mi mówił, że mam dziewięć żyć
Właściwie jestem kotem, albo coś z tym
Tracę właśnie chyba jedno z nich
Jebane 102 kilo mnie zabiło i
[refren]
To nie tak, że nie umiem
Po prostu nie potrzebuję
To nie tak, że nie lubię
Po prostu nie potrzebuję
Stawiam biała flagę, wieję
Gdzie są moi przyjaciele, tam tam
Jeden białą flachę leje
W sumie daleko mam do siebię, pa pa
[outro]
Pogubiony bagaż i akta
Chyba nie poznali mnie, to jest standard
Właśnie legitymuje mnie jakiś pan tam
Słyszę tylko blabla i blabla
Pogubiony bagaż i akta
Chyba nie poznali mnie, to jest standard
Właśnie legitymuje mnie jakiś pan tam
Słyszę tylko blabla i blabla (next)
Nie bój się nie jestem tęgi mała
Ewentualnie może w dół od pasa
Nie wiem co ja gadam
Bo się polał szampan
Nowym twarzom
Mówi nawet iphona "wara"
Próbują mi wejść na głowę
W sumie to jest indoor
Klapki i skiety to jest ich broń
Komuś tam w życiu nie wyszło
W sumie grzywy mi nie przykro
Balują ludzie
Jedna jest obok, jej paruje kubek
Miała do pary mieć typa i chuj wie
Nawet nie wie czy jest tu czy ówdzie
[refren]
To nie tak, że nie umiem
Po prostu nie potrzebuję
To nie tak, że nie lubię
Po prostu nie potrzebuję
Stawiam biała flagę, wieję
Gdzie są moi przyjaciele, tam tam
Jeden białą flachę leje
W sumie daleko mam do siebię, pa pa
[zwrota2]
Mało tu wspólnych tematów, kumasz
Jeden prawie od etatów umarł
Tamta gada, że se rapu słucha
I że rapera by chciała o
Coś mi mówi, żebym wziął ofertę
Ale od wyświetleń
To jej bluzka pęknie
Wyprzedza mnie inny macho, pewnie
Ogłaszając "bejbe ja ci fristajl jebne"
Duch apacza w niego włazł konkretnie
Ryja czerwień fituje z jej szminką pięknie
Równowagi trochę stracił nieźle
Więc se postanowił, że se na mnie legnie
Ktoś mi mówił, że mam dziewięć żyć
Właściwie jestem kotem, albo coś z tym
Tracę właśnie chyba jedno z nich
Jebane 102 kilo mnie zabiło i
[refren]
To nie tak, że nie umiem
Po prostu nie potrzebuję
To nie tak, że nie lubię
Po prostu nie potrzebuję
Stawiam biała flagę, wieję
Gdzie są moi przyjaciele, tam tam
Jeden białą flachę leje
W sumie daleko mam do siebię, pa pa
[outro]
Pogubiony bagaż i akta
Chyba nie poznali mnie, to jest standard
Właśnie legitymuje mnie jakiś pan tam
Słyszę tylko blabla i blabla