Wojna postu z karnawałem by Jacek Kaczmarski Lyrics
Niecodzienne zbiegowisko na śródmiejskim rynku
W oknach, bramach i przy studni, w kościele i w szynku
Straganiarzy, zakonników, błaznów i karzełków
Roi się pstrokate mrowie, roi się wśród zgiełku
Praca stała się zabawą, a zabawa - pracą:
Toczą się po ziemi kości, z kart się sypią wióry
Nic nie znaczy, ten co nie gra, ci co grają - tracą
Ale nie odróżnić w ciżbie, który z nich jest który
W drzwiach świątyni na serwecie krzyże po trzy grosze
Rozgrzeszeni wysypują się bocznymi drzwiami
Klęczą jałmużnicy w prochu pomiędzy mnichami
Nie odróżnić, który święty, a który świętoszek
Oszalało miasto całe
Nie wie starzec ni wyrostek
Czy to post jest karnawałem
Czy karnawał - postem!
Dosiadł stulitrowej beczki kapral kawalarzy
Kałdun - tarczą, hełmem - rechot na rozlanej twarzy
Zatknął na swej kopii upieczony łeb prosięcia
Będzie żarcie, będzie picie, będzie łup do wzięcia
Przeciw niemu - tron drewniany zaprzężony w księży
A na tronie wychudzony tkwi apostoł postu
Już przeprasza Pana Boga za to, że zwycięży
A do ręki zamiast kopii wziął Piotrowe Wiosło
Prześcigają się stronnicy w hasłach i modlitwach
Minstrel śpiewa jak to stanął brat przeciwko bratu
W przepełnionej karczmie gawiedź czeka rezulatu
Dziecko macha chorągiewką - będzie wielka bitwa
Oszalało miasto całe...
Siedzę w oknie, patrzę z góry, cały świat mam w oku
Widze co kto kradnie, gubi, czego szuka w tłoku
Zmierzchem pójdę do kościoła, wyspowiadam grzeszki
Nocą przejdę się po rynku i pozbieram resztki
Z nich karnawałowo-postną ucztą jak się patrzy
Uraduję bliski sercu ludek wasz żebraczy
Żeby w waszym towarzystwie pojąć prawdę całą:
Dusza moja - pragnie postu, ciało - karnawału!
W oknach, bramach i przy studni, w kościele i w szynku
Straganiarzy, zakonników, błaznów i karzełków
Roi się pstrokate mrowie, roi się wśród zgiełku
Praca stała się zabawą, a zabawa - pracą:
Toczą się po ziemi kości, z kart się sypią wióry
Nic nie znaczy, ten co nie gra, ci co grają - tracą
Ale nie odróżnić w ciżbie, który z nich jest który
W drzwiach świątyni na serwecie krzyże po trzy grosze
Rozgrzeszeni wysypują się bocznymi drzwiami
Klęczą jałmużnicy w prochu pomiędzy mnichami
Nie odróżnić, który święty, a który świętoszek
Oszalało miasto całe
Nie wie starzec ni wyrostek
Czy to post jest karnawałem
Czy karnawał - postem!
Dosiadł stulitrowej beczki kapral kawalarzy
Kałdun - tarczą, hełmem - rechot na rozlanej twarzy
Zatknął na swej kopii upieczony łeb prosięcia
Będzie żarcie, będzie picie, będzie łup do wzięcia
Przeciw niemu - tron drewniany zaprzężony w księży
A na tronie wychudzony tkwi apostoł postu
Już przeprasza Pana Boga za to, że zwycięży
A do ręki zamiast kopii wziął Piotrowe Wiosło
Prześcigają się stronnicy w hasłach i modlitwach
Minstrel śpiewa jak to stanął brat przeciwko bratu
W przepełnionej karczmie gawiedź czeka rezulatu
Dziecko macha chorągiewką - będzie wielka bitwa
Oszalało miasto całe...
Siedzę w oknie, patrzę z góry, cały świat mam w oku
Widze co kto kradnie, gubi, czego szuka w tłoku
Zmierzchem pójdę do kościoła, wyspowiadam grzeszki
Nocą przejdę się po rynku i pozbieram resztki
Z nich karnawałowo-postną ucztą jak się patrzy
Uraduję bliski sercu ludek wasz żebraczy
Żeby w waszym towarzystwie pojąć prawdę całą:
Dusza moja - pragnie postu, ciało - karnawału!