Aspołeczny by Gracek Lyrics
[Zwrotka 1: Gracek]
Nie spoglądam na tych ludzi
Dużo osób już mnie nudzi
Nie mam chęci nawet gadać o nich
Aspołeczny mówisz o mnie, nie zapomnij
Jakim byłeś gnojem, kiedy waliłeś w nos przy znajomych
Twoja twarz, moja ręka, twój zapach
Twoje serce, mój czas, by je złapać
Nigdy nie myślałem, czy to pyknie, he
Brak talentu stawiam na ambicję
Zawsze chciałem mieć więcej niż oni
Więcej zarobić, mieć większy tu profit
Same problemy mi przychodzą wieczorami
Paczka fajek mi nie starcza, ile nocy nieprzespanych mam?
Światła z ulic już nie gasną jak kiedyś
Na podwórku już nie jest jak wtedy
Światła z ulic już nie gasną jak kiedyś
Jak kiedyś
Jak kiedyś
[Refren: Faku]
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie
[Zwrotka 2: Gracek]
Od dzieciaka miałem przejebane
Ciągle szpital, parę miechów przeleżane
Nie miałem wcale żadnych już perspektyw
Chociaż miałem parę osób, które nie widziało między nami przerwy
Są tu ciągle bez przerwy
Nawet wtedy kiedy spiny były pomiędzy
Mówisz o mnie dziś na mieście, nie zapomnij
Jak wyglądam, jaki byłem szary
Wtedy kiedy przechodziłeś obojętny
Nie mam czasu i kasy
W kółko zabawy
Ziomki (?)
Lubię twoje włosy
Zapach ciągle lata
(?) bluzę mieć nad sobą
Gdzieś na ławce palić bata
I w sumie ciągle jestem jaki jestem
Szlugi się skończyły
Skoczę gdzieś na stację
Wrócę po dwudziestej
[Refren: Faku]
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie
Nie spoglądam na tych ludzi
Dużo osób już mnie nudzi
Nie mam chęci nawet gadać o nich
Aspołeczny mówisz o mnie, nie zapomnij
Jakim byłeś gnojem, kiedy waliłeś w nos przy znajomych
Twoja twarz, moja ręka, twój zapach
Twoje serce, mój czas, by je złapać
Nigdy nie myślałem, czy to pyknie, he
Brak talentu stawiam na ambicję
Zawsze chciałem mieć więcej niż oni
Więcej zarobić, mieć większy tu profit
Same problemy mi przychodzą wieczorami
Paczka fajek mi nie starcza, ile nocy nieprzespanych mam?
Światła z ulic już nie gasną jak kiedyś
Na podwórku już nie jest jak wtedy
Światła z ulic już nie gasną jak kiedyś
Jak kiedyś
Jak kiedyś
[Refren: Faku]
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie
[Zwrotka 2: Gracek]
Od dzieciaka miałem przejebane
Ciągle szpital, parę miechów przeleżane
Nie miałem wcale żadnych już perspektyw
Chociaż miałem parę osób, które nie widziało między nami przerwy
Są tu ciągle bez przerwy
Nawet wtedy kiedy spiny były pomiędzy
Mówisz o mnie dziś na mieście, nie zapomnij
Jak wyglądam, jaki byłem szary
Wtedy kiedy przechodziłeś obojętny
Nie mam czasu i kasy
W kółko zabawy
Ziomki (?)
Lubię twoje włosy
Zapach ciągle lata
(?) bluzę mieć nad sobą
Gdzieś na ławce palić bata
I w sumie ciągle jestem jaki jestem
Szlugi się skończyły
Skoczę gdzieś na stację
Wrócę po dwudziestej
[Refren: Faku]
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie
Potrzebuję tylko paczki papierosów
Kontaktu paru osób
Żeby wypluć swoje emocje
To budzi bunt we mnie
Od paru lat łapie chwile które siedzą we mnie, typie
Horyzonty widzę, więc który mam wybrać
Używając liter
Nie, że jestem zagubiony
To tylko moje życie
Nie jestem zarobiony
Ciągle pracuję obficie, na bicie