Z Dachu na Salony Freestyle by Goblean Lyrics
Jak mowie o czlowieku "nie wiem", to o czlowieku pewnie
Najpewniej, ze nie jestem Ciebie pewnien, comprende?
A jak "o czlowieku nie wiem", to o twym celu pewnie
Gebe zalac moge se codziennie, kompletnie
Nudzi mnie ten komplet, woda i ty - skadze?!
Jak suka i jej kompleks, czy gruba i jej gorset
Klamstwo by ktos dostrzegl
Jakze to proste, co?
I sprawa i one, nie chce monet na Moet, nie prosze o Porshe
Nie wnosze o pomste, ze mialem i gorzej, niz kumple ci w szkole
Bo wznosze sie ponad korone
Od glodu do Tommiego, czy Ralpha na sobie, choc mam wiecej na glowie
Niz logo, czy rozkmin kogo brakuje kolo mnie, a wielu zabraly pieniadze
Czy brak ich, gdy nie bylem kumplem do flachy, znalezli sie inni - "ci fajni"
Odpowiedzi dzis brak ich, bo za zadne skarby nie podam lapy, jak tamci
I te wszystkie starty, to zyski dla mnie, bynajmniej dla nich
Bo dzis leje Hennessy sto kilometrow od chaty, buziaki!
Wszystko sie kreci, razem ze mna, wiec nie zmienia sie nic
Jak swiat robi 180 to ja razem z nim
Wiec dalej i pale pojary, a roznica jest to, ze moge odplacic sie
Dalej powszechne sa braki, a roznica jest to, ze umiem odkladac kesz
Przestalem odkladac na jutro me plany i na bok marzenia
Mam zawroty glowy od ciaglego krecenia, lecz to chyba kanon
Ze gdy stoi kanon przede mna, to przeskocze i kanion
By zgadzaly sie wejscia, bo to mnie nakreca
Jakbym mial pozytywke w sobie, bo mysle pozytywnie o sobie
O rapie, o celach, o hajsie i jutrze, w sumie, to wszystko jedno
Wszystko to jednosc, wszystko to sedno, wszystko przede mna
I przede wszystkim i przede wszystkich, wiec precz te mysli
Ze to ten wyscig, w ktorym wszystko, kurwa, przede mna
"Na salony z Dachu" to nowa dewiza, jak widac sie sprawdza
Choc rzucalem te hasla, gdy w lodowce nie braklo tylko swiatla
A w zyciu ciemnosc, co za farsa?
Co za gadka, moj czas nastal, nastaw zegar na porazke, bo moj Armani go pozjadal
Najpewniej, ze nie jestem Ciebie pewnien, comprende?
A jak "o czlowieku nie wiem", to o twym celu pewnie
Gebe zalac moge se codziennie, kompletnie
Nudzi mnie ten komplet, woda i ty - skadze?!
Jak suka i jej kompleks, czy gruba i jej gorset
Klamstwo by ktos dostrzegl
Jakze to proste, co?
I sprawa i one, nie chce monet na Moet, nie prosze o Porshe
Nie wnosze o pomste, ze mialem i gorzej, niz kumple ci w szkole
Bo wznosze sie ponad korone
Od glodu do Tommiego, czy Ralpha na sobie, choc mam wiecej na glowie
Niz logo, czy rozkmin kogo brakuje kolo mnie, a wielu zabraly pieniadze
Czy brak ich, gdy nie bylem kumplem do flachy, znalezli sie inni - "ci fajni"
Odpowiedzi dzis brak ich, bo za zadne skarby nie podam lapy, jak tamci
I te wszystkie starty, to zyski dla mnie, bynajmniej dla nich
Bo dzis leje Hennessy sto kilometrow od chaty, buziaki!
Wszystko sie kreci, razem ze mna, wiec nie zmienia sie nic
Jak swiat robi 180 to ja razem z nim
Wiec dalej i pale pojary, a roznica jest to, ze moge odplacic sie
Dalej powszechne sa braki, a roznica jest to, ze umiem odkladac kesz
Przestalem odkladac na jutro me plany i na bok marzenia
Mam zawroty glowy od ciaglego krecenia, lecz to chyba kanon
Ze gdy stoi kanon przede mna, to przeskocze i kanion
By zgadzaly sie wejscia, bo to mnie nakreca
Jakbym mial pozytywke w sobie, bo mysle pozytywnie o sobie
O rapie, o celach, o hajsie i jutrze, w sumie, to wszystko jedno
Wszystko to jednosc, wszystko to sedno, wszystko przede mna
I przede wszystkim i przede wszystkich, wiec precz te mysli
Ze to ten wyscig, w ktorym wszystko, kurwa, przede mna
"Na salony z Dachu" to nowa dewiza, jak widac sie sprawdza
Choc rzucalem te hasla, gdy w lodowce nie braklo tylko swiatla
A w zyciu ciemnosc, co za farsa?
Co za gadka, moj czas nastal, nastaw zegar na porazke, bo moj Armani go pozjadal