Secondhandy by Goblean Lyrics
Hook:
Niegdys second handy, dzis towar z pierwszej reki, bede Pharaohem Polski i Bialasem podziemi
To nie H8M4 bo nienawisc do tej ziemii juz którys raz z kolei chce zapelnic me synapsy
Nie wiem dokad pedzisz, skoro boisz sie tak smierci, czy moze swiadomosci i dalej nie chcesz wierzyc
Tonie most kolejny, gasi plomieñ strumieñ rzeki, juz którys raz z kolei, tak sie bardzo nie chce sparzyc
Verse 1:
I biore co moje za dwoje sie troje, by zostac idolem, choc troche sie boje
Ze gdy juz tam dojde, to dojdzie tez do mnie i w koñcu przerosnie, wprost i przenosnie
Jeden z drugim, gnojek gnojkiem, na odsluchy wrzuca moje stare nuty, potem nowe
Palac szlugi pójda w ogieñ
A ze glupie to, bo mlode, zle rozkminia metafore, pójdzie kupic prochy z ziomem, zaczna nucic ma Psychoze
Na obecny moment to pierdole kode, nosek i procent, liscie i top tez, bo znalazlem glowe ponownie po wojnie ze soba samym, a tak bardzo nie chce jej stracic
Hook:
Niegdys second handy, dzis towar z pierwszej reki, bede Pharaohem Polski i Bialasem podziemi
To nie H8M4 bo nienawisc do tej ziemii juz którys raz z kolei chce zapelnic me synapsy
Nie wiem dokad pedzisz, skoro boisz sie tak smierci, czy moze swiadomosci i dalej nie chcesz wierzyc
Tonie most kolejny, gasi plomieñ strumieñ rzeki, juz którys raz z kolei, tak sie bardzo nie chce sparzyc
Verse 2:
Jak obralem droge to juz sie nie cofne, a nawet gdy zwatpie, to watpie, ze wskuram cokolwiek
Bo miejsce mym domem, gdzie synonimy to most i ogieñ
To stale, bo wody nie leje, gdy plote, a ploty pierdole, jak mode, bo to stale jak stany w mej glowie - New Jersey, skupienia, lekowe; Ty lykaj co nowsze
I kochaj co z logiem, przywyklem juz ziomek, jak pierdolili mnie, gdy nosilem ciuchy te prostsze, co wczeœniej Brytole, a dzisiaj pytaja skad wzialem pomysl i folte
Matka nie dala mi zginac, ojciec zabronil mi plakac, te kurwy chca sie bratac - ja wyroslem na Bialasa, nara
Niegdys second handy, dzis towar z pierwszej reki, bede Pharaohem Polski i Bialasem podziemi
To nie H8M4 bo nienawisc do tej ziemii juz którys raz z kolei chce zapelnic me synapsy
Nie wiem dokad pedzisz, skoro boisz sie tak smierci, czy moze swiadomosci i dalej nie chcesz wierzyc
Tonie most kolejny, gasi plomieñ strumieñ rzeki, juz którys raz z kolei, tak sie bardzo nie chce sparzyc
Verse 1:
I biore co moje za dwoje sie troje, by zostac idolem, choc troche sie boje
Ze gdy juz tam dojde, to dojdzie tez do mnie i w koñcu przerosnie, wprost i przenosnie
Jeden z drugim, gnojek gnojkiem, na odsluchy wrzuca moje stare nuty, potem nowe
Palac szlugi pójda w ogieñ
A ze glupie to, bo mlode, zle rozkminia metafore, pójdzie kupic prochy z ziomem, zaczna nucic ma Psychoze
Na obecny moment to pierdole kode, nosek i procent, liscie i top tez, bo znalazlem glowe ponownie po wojnie ze soba samym, a tak bardzo nie chce jej stracic
Hook:
Niegdys second handy, dzis towar z pierwszej reki, bede Pharaohem Polski i Bialasem podziemi
To nie H8M4 bo nienawisc do tej ziemii juz którys raz z kolei chce zapelnic me synapsy
Nie wiem dokad pedzisz, skoro boisz sie tak smierci, czy moze swiadomosci i dalej nie chcesz wierzyc
Tonie most kolejny, gasi plomieñ strumieñ rzeki, juz którys raz z kolei, tak sie bardzo nie chce sparzyc
Verse 2:
Jak obralem droge to juz sie nie cofne, a nawet gdy zwatpie, to watpie, ze wskuram cokolwiek
Bo miejsce mym domem, gdzie synonimy to most i ogieñ
To stale, bo wody nie leje, gdy plote, a ploty pierdole, jak mode, bo to stale jak stany w mej glowie - New Jersey, skupienia, lekowe; Ty lykaj co nowsze
I kochaj co z logiem, przywyklem juz ziomek, jak pierdolili mnie, gdy nosilem ciuchy te prostsze, co wczeœniej Brytole, a dzisiaj pytaja skad wzialem pomysl i folte
Matka nie dala mi zginac, ojciec zabronil mi plakac, te kurwy chca sie bratac - ja wyroslem na Bialasa, nara