Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Realtalk by Goblean Lyrics

Genre: rap | Year: 2017

Bridge
Co mam Ci powiedziec? Ze mi sie przelewa codzien?
Mam przelew - ide w balet, chwile po przymieram glodem
Piec najblizszych max mam na krzyz, co za Ponczka pojda w ogien
Niewazne czy nazwa bogiem mnie, czy internet zmiesza z blotem

Jak w pogoni rowno tydzien i ten caly ciag za moje
Przyniesli mi chleb i wode, zebym nie zszedl im na glodzie
Nie zostawisz zioma w dole, wszystkich potrzeb, lecacych na glowe
Jak na wojnie, chociaz chuj tam, nie spokojnie


Verse 1
Czysty realtalk, zaden Bober, idz im powiedz na rejonie, ze Mati idzie po swoje, jak nie wierzysz, to sam sam powiem
Gdy zawitam, to ich koniec, nie po to zarywam nocke, zeby rzucic milion sylab, tylko o tym, ze chce odejsc - przeminalem
A ze mna 17 wiosen i to czuje z kazdym rokiem, odkad puszczam tracki w obieg, ze jestem jak ogien
Tylko glupcy zblizaja sie do mnie, kurwa co jest? I zamieniam z nimi zdania, lecz nic z tego nie wyciagne

Chocby dolozyli staran, to mnie raczej nie podjara, bo i tak wycisne swoje
Tak wiec nie mam z kim pogadac, choc messenger wciaz na chodzie, to jest chore
Chcesz to zmieniaj wizje swiata, to moj dom jest, to jest moje
Odkad pochowalem ojca, to sam sobie jestem ojcem, po czym wychowalem siostre
A gdzie czas na bycie gnojem? Gdzie na rapy, kumpli, rower, szkole, ruchy, no i zwiazek?
Nie wysypiam sie tu ciagle, bo musze wydluzac dobe, a pierdole!
Lepsze tracki niz offical to laduja na soundclodzie, sie skonczylem na gobleanie, pewnie gowno tu osiagne
To mi siedzi nonstop w glowie, to juz mania, czy wciaz zdrowe, ze mnie fakt ten tak przytlacza, ze sam ogarniam tlocznie?

To nie koniec. Liczne fobie moim domem, licze forse by cos podjesc, krzywe wzorce daja droge, krzywdze chocbym chcial tak dobrze
To jest Mati, Goblean, Ponczek, ale jeszcze wierny fan, tak wiec daj mi byc idolem - bo reszte sam sobie dopowiesz


Verse 2
Przyjacielski nie przyjazny, w miejscu akcji, co nie sprzyja, jak mi zycie spada na leb, to sie pnie w gore muzyke
Nie mam pytan, kazdy wokol cierpi, a mi wbija projekt zycia, w sumie wlasnie tak jak dzisiaj, to jest moja wizja
Koniec z koncem wiazac koncze, to nie koniec, to jest sedno, podwoje podboje, po dwoje podchodzcie predko
Poki dziecko we mnie drzemie widze piekno, to zwyciestwo, bo rok wczesniej zagubiony sie utozsamialem z smiercia

To jest pieklo, to jest getto, krzycza z niebios, bo ich nogi serio nie obcowaly z ziemia
Ledwie nascie na kark weszlo, a widzialem jak tu cierpia, wiec mnie kurwa nawet cieszy swiezy chleb i zimne mleko
Ciepla woda, stary merol, przeciwn-osci, dwuznaczn-osci, w rymach jak i w zyciu, bo Ci rzuce tylko osci, sciero
We mnie gosci demon, jak mnie w gosci wezma na salony to im zrobie taki bajzel, ze sie nadasz, sciero

To nie bragga, to jest szczerosc, zaden nacisk, to juz przelom, wez zapetlaj to osiedlom
Niech to puszcza szoste pietro do parteru jak ten Pshemo, bo mnie na upadek wzielo
Tak wiec pioro idzie lekko, sie nie dzialo, bo to dzielo, elo