Nieważne by Goblean Lyrics
Verse 1
Chce rzucac, co czuje, a nie wiem co czuje, czy czuje, nie pisze w ogole, bo jak?
To fajne i super, miec kase i fure, czy skore, dac numer o tym, ze to trap
To latwe i sztuczne, sam czasem tak rzuce, jak wlasnie czuje sie tak
Choc dla mnie to tworcze, robilem to w kurwe, nie miechow temu, a juz lat
I czesto mnie boli, powoli pierdoli, ze nie umiem zlozyc jak za dawnych lat
Sie musze porobic, wycierpiec i zgnoic, by rzucic wartosci tu wieksze od was
Bez zadnej sztucznosci, tym bardziej pokory, nie boje sie wstac
Choc miesza powoli mi w glowie ta mysl - tez sadzisz, ze to juz nie ja? Bo ja chyba tak
Trzezwosc zabija artystow, nie szkola, a przesuwa pioro, nie bomba, a zjazd
Mam dosyc domyslow, sie mozesz odwolac, jak Twoi idole sa czysci jak lza
Choc tylko sprobowal, wywolal demona, co zostawi slad
A wiekszosc tych hitow, czy plyta ta zlota, co nucisz pod nosem, tez wyszly spod nosa, czy innych faz
#never-mind
Verse 2
W tym cale pietno i dar, ze piekno robie se z dna
Lecz w pieklo zamieniam life, gdy staram sie skonczyc track
Mam pustke juz tylko, choc brzmi poetycko, to tyle juz bylo, ze nie ma juz jak
A ambicje przewyzsza mnie szybko jak tylko pomysle co jak nie rap?
I strasznie mi przykro, taki mam feeling, po prostu tak wyszlo, zadnej rozkminy
To poszlo zbyt nisko, ze zyje tak tylko, by pisac i nagrywac rymy jak as
Tak opor mi zbrzydlo juz wszystko, lecz jestem tym w glebi, bo zlo jest w nas
Samo nie przyszlo i samo nie zniknie, jak nie chcesz sam, to nie pojdzie w las
I jestem rozdarty bo jara mnie krawedz, choc latwo sie zaciac, to przerzucam kartke
Juz czasem bezradny i klade sam spac sie i mysle, ze w pizde upadlem, a raz
Siedze po nocy, zrobiony jak szpadel i jara mnie zycie, gdy lece nad miastem
Czestuja mnie batem, gdzie sie nie pojawie i moze to przez to lapie buchy, nie szanse
#niewazne
Chce rzucac, co czuje, a nie wiem co czuje, czy czuje, nie pisze w ogole, bo jak?
To fajne i super, miec kase i fure, czy skore, dac numer o tym, ze to trap
To latwe i sztuczne, sam czasem tak rzuce, jak wlasnie czuje sie tak
Choc dla mnie to tworcze, robilem to w kurwe, nie miechow temu, a juz lat
I czesto mnie boli, powoli pierdoli, ze nie umiem zlozyc jak za dawnych lat
Sie musze porobic, wycierpiec i zgnoic, by rzucic wartosci tu wieksze od was
Bez zadnej sztucznosci, tym bardziej pokory, nie boje sie wstac
Choc miesza powoli mi w glowie ta mysl - tez sadzisz, ze to juz nie ja? Bo ja chyba tak
Trzezwosc zabija artystow, nie szkola, a przesuwa pioro, nie bomba, a zjazd
Mam dosyc domyslow, sie mozesz odwolac, jak Twoi idole sa czysci jak lza
Choc tylko sprobowal, wywolal demona, co zostawi slad
A wiekszosc tych hitow, czy plyta ta zlota, co nucisz pod nosem, tez wyszly spod nosa, czy innych faz
#never-mind
Verse 2
W tym cale pietno i dar, ze piekno robie se z dna
Lecz w pieklo zamieniam life, gdy staram sie skonczyc track
Mam pustke juz tylko, choc brzmi poetycko, to tyle juz bylo, ze nie ma juz jak
A ambicje przewyzsza mnie szybko jak tylko pomysle co jak nie rap?
I strasznie mi przykro, taki mam feeling, po prostu tak wyszlo, zadnej rozkminy
To poszlo zbyt nisko, ze zyje tak tylko, by pisac i nagrywac rymy jak as
Tak opor mi zbrzydlo juz wszystko, lecz jestem tym w glebi, bo zlo jest w nas
Samo nie przyszlo i samo nie zniknie, jak nie chcesz sam, to nie pojdzie w las
I jestem rozdarty bo jara mnie krawedz, choc latwo sie zaciac, to przerzucam kartke
Juz czasem bezradny i klade sam spac sie i mysle, ze w pizde upadlem, a raz
Siedze po nocy, zrobiony jak szpadel i jara mnie zycie, gdy lece nad miastem
Czestuja mnie batem, gdzie sie nie pojawie i moze to przez to lapie buchy, nie szanse
#niewazne