Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

INTRO Dedykacja by Goblean Lyrics

Genre: rap | Year: 2017

Verse 1
To dla dzieciakow zagubionych po DXM, skosztowali smierci, wiec z pogarda biora zycie
Skatowanych po DXM, z biegiem czasu tak to widze, mialem ledwie nascie wiosen, gdy mi odszedl autorytet
Pewnie tez maja podobnie, tez zbyt malo wiosen, jednak to najblizsze wyjscie, gdy im ludzie niszcza psyche
Jak odwrocone krzyze, pietno kladzie kazdy z nich, bo nie udaja z nimi, ze to wszystko szybko minie
Jesli sie nie myle, to nie minie, jesli wdeples w takie gowno jak ja, to dla Ciebie klade linie

Jak jesz u dziadkow byle w domu starczylo rodzinie, sie nie wstydzisz, ze nie wyszlo, chociaz nic z tym nie zrobiles
Sie smieja tepe cizie, ze masz spodnie drugi tydzien, gdy obracasz im siostrunie, byle tylko zrobic krzywde
W odwet za te wszystkie bole i banicje, w kurwe masz ambicje, a skreslilo Cie zycie
Znam to jak nikt nigdzie i nikt nigdy nie pozna, tez tak myslisz skrycie, to spojrz na tych przy dworcach

Nie chcesz widziec takich w lustrze, bo juz wtedy im nie sprostasz, sam widzialem, zjazdy to sielanki przy tych nockach
Potem widzisz ojca i tak negujesz boga, bo lancuch tych wydarzen zaczal pogrzeb, nie choroba
Potem boisz sie spogladac, a ogladajac zdjecia nie wiesz co to za osoba, zagubionych do takiego stopnia


Verse 2
Pora powstac, pora nocna, znam ten obraz, kazdy kima w swoich domach, obudziles sie spozniony
Kazdy kwity, zwiazki, szkola, ty dopiero rzucasz prochy, tamten zywot to historia, chociaz wciaz robi nawroty
Zawroty glowy, psycholodzy i diagnozy, czytasz Freuda, zeby rozgryzc czesc ich mowy i tak rodzisz
Chec pomocy takim jak Ty, wiec wybierasz przyszle szkoly - nowe horyzonty
Ale wciaz dawni znajomi, nowe prochy, ale wciaz dawne klopoty, nowe bloki, ale wciaz siedzisz na swoich
Juz nie licza, ze zadzwonisz, tamta czesc rodziny tez zapomni, zanim zwatpi, ze przezyjesz z rodzicielka - to powody
Tez sie boisz, ale zyjesz, choc nie lekko, to na swoim, ziomki wespra, jak poproszisz, choc tez tu maja ciezko
Pragniesz chwili by odetchnac, by nie zetknac sie ze smiercia, wtem pojawia sie ta pieknosc

Chcesz tych kwitow, zwiazku, szkoly, zeby to juz nie odeszlo, chcesz sie zmienic lecz to pieklo, bo masz we krwi diabli embrion
Moglbym pisac tak codzien to, bo szmat drogi wciaz przede mna, jesli czaisz o czym mowie, to dla Ciebie cale scierwo, ktore zmienia w arcydzielo
Poklask ludzi dla destrukcji, ktora sam wciaz karmie przez to, co sie dzialo kiedys ze mna, dzieki temu masz mnie dzisiaj na stereo
Nic bez tego, nic szczerszego