Kochamy wyobrażenia by Gierba x Roka Lyrics
[Zwrotka 1: Gierba]
Mój idealny świat pierdolną w sekundę
Paletę jasnych barw zalała bordowa krew
Ty powiedz jak mam żyć, nie wierząc już totalnie w nic
Nie wierząc już totalnie w nic, weź, kurwa, powiedz jak mam żyć
Byłem głuchy, byłem ślepy, pomyliłem priorytety
Samolubny, jebany kretyn, czasu nie cofnę, niestety
Dziś przyszło żyć z pakietem sznyt #Scarface
A chcę spokojnie żyć, błogo śnić #my_way
Jestem silny, nie daję wyobraźni dojść do głosu
Jeśli krzyczy, wsadzam jej chuja w dziób, mam na nią sposób
Bo ta bladź chce mnie w sobie rozkochać
Wykorzysta, opluje, skończy się to na szlochach
Nie wszystko złoto, co po wierzchu świeci
Ty, pierdolę ten tombak, chcę diamentu z Antwerpii
Kiedyś go znajdę, wyszlifuję, wycacam
A potem czule przytulę, jako lek na szczyt tego kaca
[Refren x2]
Wszyscy uwielbiamy żyć złudzeniami
Od małego walka, by z rzeczywistością grać na czas
Niektórzy dali im się nazbyt omamić
A mi nigdy nie wybaczą prawdy wykrzyczanej w twarz
[Zwrotka 2: Roka]
Wyobrażałem sobie, że gdy przekroczę granicę
To co, zarobię średnią polską pensję w jeden weekend?
Sądziłem, że znam życie, lepiej niż tylko z widzenia
A, a ten skurwysyn nawet nie krzyknął mi "siema"
Jak to jest z tym pudełkiem, o którym pisał Herbert
Mam do niego przemawiać, nawet gdy ono słuchać nie chce?
Co? A jak jest z rapem, popatrz, która to zwrota
Co buja garstką osób, a ja wciąż bujam w obłokach
I oczyma wyobraźni widzę sale pełne tłumów
Które znają moje tracki, nawet z pierwszego albumu
Szanse niewielkie, bo nie zamierzamy sprzedać dusz
Niech John Lennon lepiej nic nam nie śpiewa już
Dekadę temu byłem pyskatym szczylem
Miałem bujną wyobraźnię i taką samą czuprynę
Chciałem wtedy być polski Fredem Durstem
I byłem pewien, że znam siebie, ty znasz mnie?
[Refren x2]
Wszyscy uwielbiamy żyć złudzeniami
Od małego walka, by z rzeczywistością grać na czas
Niektórzy dali im się nazbyt omamić
A mi nigdy nie wybaczą prawdy wykrzyczanej w twarz
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Mój idealny świat pierdolną w sekundę
Paletę jasnych barw zalała bordowa krew
Ty powiedz jak mam żyć, nie wierząc już totalnie w nic
Nie wierząc już totalnie w nic, weź, kurwa, powiedz jak mam żyć
Byłem głuchy, byłem ślepy, pomyliłem priorytety
Samolubny, jebany kretyn, czasu nie cofnę, niestety
Dziś przyszło żyć z pakietem sznyt #Scarface
A chcę spokojnie żyć, błogo śnić #my_way
Jestem silny, nie daję wyobraźni dojść do głosu
Jeśli krzyczy, wsadzam jej chuja w dziób, mam na nią sposób
Bo ta bladź chce mnie w sobie rozkochać
Wykorzysta, opluje, skończy się to na szlochach
Nie wszystko złoto, co po wierzchu świeci
Ty, pierdolę ten tombak, chcę diamentu z Antwerpii
Kiedyś go znajdę, wyszlifuję, wycacam
A potem czule przytulę, jako lek na szczyt tego kaca
[Refren x2]
Wszyscy uwielbiamy żyć złudzeniami
Od małego walka, by z rzeczywistością grać na czas
Niektórzy dali im się nazbyt omamić
A mi nigdy nie wybaczą prawdy wykrzyczanej w twarz
[Zwrotka 2: Roka]
Wyobrażałem sobie, że gdy przekroczę granicę
To co, zarobię średnią polską pensję w jeden weekend?
Sądziłem, że znam życie, lepiej niż tylko z widzenia
A, a ten skurwysyn nawet nie krzyknął mi "siema"
Jak to jest z tym pudełkiem, o którym pisał Herbert
Mam do niego przemawiać, nawet gdy ono słuchać nie chce?
Co? A jak jest z rapem, popatrz, która to zwrota
Co buja garstką osób, a ja wciąż bujam w obłokach
I oczyma wyobraźni widzę sale pełne tłumów
Które znają moje tracki, nawet z pierwszego albumu
Szanse niewielkie, bo nie zamierzamy sprzedać dusz
Niech John Lennon lepiej nic nam nie śpiewa już
Dekadę temu byłem pyskatym szczylem
Miałem bujną wyobraźnię i taką samą czuprynę
Chciałem wtedy być polski Fredem Durstem
I byłem pewien, że znam siebie, ty znasz mnie?
[Refren x2]
Wszyscy uwielbiamy żyć złudzeniami
Od małego walka, by z rzeczywistością grać na czas
Niektórzy dali im się nazbyt omamić
A mi nigdy nie wybaczą prawdy wykrzyczanej w twarz
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]