Intro by Frank Lyrics
Brak punktu zaczepienia zmienia co mam na bani
Budzę się po raz kolejny w miejscach, które mogę nazwać snami
Co teraz będzie z nami nie wiem, bo parę spraw znowu olałem
Swój brak argumentów definiuje gniewem
Ale wiem ze kiedyś to naprawie
Wychodzę na ulice późna pora nikt nie idzie nieistotne czy zostawię to w środku czy komuś wykrzyczę
Kazimierz Odnowiciel, gdy wchodzę do klubu i oczyszczam się piciem
Spotykam tam bratnie dusze
Po czym wnioskuje ziom patrze w źrenice
Rzucając wzrok z innej perspektywy to nie było tego dużo
Ten czas po zmianie przysłonił moje szyby do zobaczenia dużo
Światło migało jak jebany stroboskop, bo w uszach kolejny bit, wiec pisze to gdybym nie mógł tego przelać to Frank nie dalby spać i gdzie miałbym noc, noc
Na ogol stanowczy i twardy nie ulega byle jakim argumentom w sumie zadnym wypierdala przez swoje chore jazdy to nie w innych stanach stanach świadomości transatlantyk
Pomimo to zajmuje się trzymaniem warty bo na ile go wycenie tyle jestem warty
Kurwa Franko romantyk
Budzę się po raz kolejny w miejscach, które mogę nazwać snami
Co teraz będzie z nami nie wiem, bo parę spraw znowu olałem
Swój brak argumentów definiuje gniewem
Ale wiem ze kiedyś to naprawie
Wychodzę na ulice późna pora nikt nie idzie nieistotne czy zostawię to w środku czy komuś wykrzyczę
Kazimierz Odnowiciel, gdy wchodzę do klubu i oczyszczam się piciem
Spotykam tam bratnie dusze
Po czym wnioskuje ziom patrze w źrenice
Rzucając wzrok z innej perspektywy to nie było tego dużo
Ten czas po zmianie przysłonił moje szyby do zobaczenia dużo
Światło migało jak jebany stroboskop, bo w uszach kolejny bit, wiec pisze to gdybym nie mógł tego przelać to Frank nie dalby spać i gdzie miałbym noc, noc
Na ogol stanowczy i twardy nie ulega byle jakim argumentom w sumie zadnym wypierdala przez swoje chore jazdy to nie w innych stanach stanach świadomości transatlantyk
Pomimo to zajmuje się trzymaniem warty bo na ile go wycenie tyle jestem warty
Kurwa Franko romantyk