Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Za Starzy Na Rimbauda by Evenings. (PL) Lyrics

Genre: misc | Year: 2018

zwykle 24, czasem 21.

ej... to co kiedyś uznawałem za wadę? to teraz mój charakter
mam déja vu, bo kiedyś jak i dziś - ludzka iluzja
częściej obcinam w koszuli rękawy niż jakąś nadzieję, kumasz fruźka?
kartę burzę, na której stał ten dom
walkę wznoszę, "again sail with my folks"
tom to kolejny, z oznakowaniem - lecz bez świateł
jak się wyryć - to na cegły, w mieście krzyku
walizki muszę rozpakować, to je przynoszę, wryj to sobie do pamięci
z zakurzonych styków synergiczny speed-ball, tańczę na stopie
ej... nikt nie musi być pierwszy, ani następny
będą zakręty, ale wolę, by nie straciły na wartości moje puenty
nic
się o nic już nie wkurwiam, popełniłem wiele błędów
to tylko rozliczanie czynów sprzed lat kilku
nawet jak sam w tym trwam - bo nie widzę się z nikim tak jak ze sobą sam
twarzą w twarz, przemierzam świat - którym jestem sam, oraz
twarzą w twarz, przemierzam świat - którym jestem sam, oraz
w którym jestem sam. wszystko i nic nabiera znaczenie większe, niż 'żyć'
świat platońskich idei nie patrzy na złożoność, jak ten głupek
zatem rzucam freestylem, po wylewie szoruję podłogi gdzieś w klubie
trochę się poprawiło, oby mieli mnie pod koniec za coś więcej niż za przegrywa
ale to na zawsze - nie chwilowa wizerunkowa inicjatywa
tempo w tym mam takie, że zasypiam we windach.
oczywiście, że kłamałem. zapytasz - co tam u mnie?
u mnie? jak zawsze - próbuję od siebie z wolna jak dym uciec
życie mnie torturuje bo dostałem świadomość, myślałem- relanium albo tramal
nie ma szans, za dużo na chodzie się staram, takie połączenia mi spalą beret
a zakończyć to? w swoim czasie, Sen o Śmierci, jak Schopenhauer + Niemen.
jedyny trap jaki szanuję to ten fanerozoiczny
oby spotkało nas znów to samo na ewolucji linii - stosunek mam do niej platoniczny
takie typowe dywagacje nocne, są zawsze gdy jest mnie dwóch
znów z pustki walę pięścią w pełen spędzonych godzin stół
jakbym wymieniał cechy których nie mam - behawioryzm mi nie siadł
mogę łamać ręce - nie wstanę już
jest dobrze, gdy ledwo przeciętnie - to zbyt proste, pięć po szóstej
dorośnij.
pętla na szyi, postmordęga, najlepszego kumpla mam w lustrze
tamci przyszli, macie nowy świat, w pięknych witrażach i
ukochanej w presupozycji oznajmiającej:
"to jest nudne i ohydne dla mnie, na ten czas przynajmniej"
po co tu byli? więc sobie mękę zostawię, czyli ból
taki ze mnie chuj, w niego zawiść form - cesarzowi co cesarskie, obojętne
wbijam w to forum, mam swój Mariot i Fermiego, tętno opuszcza pętle
widzę siebie za 6/7+, tnę wertykalnie
piekła wrota, aby przebić spętane zbroje ról, w tempo odgłosu nowych żeś wlazła
tako rzecze Zaratustra - biegnij, przez kryształy włócznia światła prostopadła
znowu nie wiem jak zamknąć zwrotkę - jak wstanę - nie patrz za siebie
port razi ogniem, z pogranicza snu i jawy - jak wstanę - przenośnia w glebę
nie mam absolutnie ci nic za złe - tylko sobie,
wiem wiem, moje problemy znaczą nic
oglądałem i czytałem regularnie ten getaway Tumblr.
oglądałem i czytałem regularnie ten getaway Tumblr.
oglądałem i czytałem regularnie ten getaway Tumblr.
tam zdrowie szargam
nie o sobie mam pisać - to o kim?
mamy zimę, to był zimny tydzień, a przecież sekunda - to u mnie godziny w przenośni
pragmatyzm przyklejam czarną śliną na kartkach - stwarza to szatan
gdyby kwiat zła - stał się religią świata?
relatywnie - zabrakłoby nam kurzu na tle światła.
JESTEM MENTALNIE ZA STARY NA WIERSZE PIERDOLONEGO RIMBAUDA.