Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Szkhielet AR8 by Evenings. (PL) Lyrics

Genre: rap | Year: 2021

When I was a younger man, art was a lonely thing. No galleries, no collectors, no critics, no money. Yet, it was a golden age, for we all had nothing to lose and a vision to gain. Today it is not quite the same. It is a time of tons of verbiage, activity, consumption. Which condition is better for the world at large I shall not venture to discuss. But I do know, that many of those who are driven to this life are desperately searching for those pockets of silence where we can root and grow. We must all hope we find them

Niebieski neon, z dalszego planu pod nim
Heauton Timorumenos a nie Hamlet
Walczę o każdy zamiennik do gnicia w
Mroku, każda nitka z ów wrzecionu
Jak crow’s beak na otwartą ranę
Czy Goliat trzech faz na epitafium pecha
Łącząc balet, breakdance i bezczynne stanie
Z mglistej zatoki w kółko ten sam niemy film
Czyli domowy łotewsko-irlandzki Aes
Nanosi na stelaż, przekłada na nośnik
Tajne spotkanie w złych konfiguracjach
Skarabeusz obcy dla świata wznosi lament
Do kultywowanej powolnymi krokami
Chwili nieufności - ten wiadomy temat
Słowa niczym kurz i stalowa presja bez..
Przerwy się powiela na krzyż strzelam
Sprzężeniem zwrotnym w afekcie doceniając
Odbijający się nów księżyca w zębach
Leżąc po nokaucie na deskach teatru
Zwanego Polowanie Na Integralność
Moje myśli to amatorzy skateparku
Ostrym lancetem dopisywane znaczenia
Do tychże, tam gdzie ich nie ma
Zielony osad na kamieniach i maszyny
Pozbawiające cię tego co.. już wiesz?
Wzrasta liczba zniczy, prędzej czy później
Zawsze trzecia zwrotka z Nie Byłoby Mnie
Zamienia się kątem spojrzenia a'la kamera
W Zanim Zaczął Się Czas, ciasto formuje
Się samo w donut, tworząc arkana metafor
W sklepie dla każdego i masz zabronione
Przesypiać śmierć różnorodności ich barw
Tkwimy w trybie "wieczny poślizg" od wieku
Mort Cinder? dobrze że to nie byłem ja
Dojmujące wrażenie tymczasowości
Wywiera feeling na człowieku, typu:
Jumping jacks plus booster seat - a jaźń?
Uszkodzona permanentnie, tak jowialnie
Podaję ją po ultra-heksagonie dalej
Odwiedza po kolei wszystkie cmentarze
Zawsze stałem obok i się nie odezwałem
Czuję że coś tracę przez Kafkański zeitgeist..
Że magia wyprała do końca status quo..
I od początku tylko mina poważna, a
Do prawdziwego "Nicki i Cardi" brakuje rąk
W sensie, Nick Land i David Ricardo
Odpal Fanged Noumena czy Tax Ekonomię
Nie bez powodu tam jest ten trudny żargon
Znajdziesz coś więcej niż Był Sobie Człowiek
Czy jego zwykłe nastroje, rzucam szept
Gdzieś tam w głębi w dole - "dołącz do mnie"
Ja ze sobą spojrzeliśmy po sobie pokornie
Aby pójść ten ostatni raz na koniec
Aby nadać nowe znaczenie, daj coś w cudzysłowie tutaj gdziekolwiek
Od tego punktu zacznij składać nowy tekst, nowy remix, nowy model
Wszystko i tak już zostało wymyślone (wcale nie), sam tak czasem robię
Brązowy mebel rodem z Racing Stripes
Tkwi jako owoc rzemiosła nieśmiertelnie
Uplasowany dokładnie tam gdzie ma miejsce
A my w tym wiecznym-marnym pędzie do
Namiastki Czuz Tu Daj Najs śladami V
Tylko życia nienawidzę bardziej od nazw
Jakie on daje swoim płytom, kurwa mać
Już teraz zaraz wracam, na właściwy tor
Stukam w zegar na którym tysiąc o' clock
A grabarz brnie w tę blagę dalej jakby sequel
Niezły z niego Homer niezła z niego Ripley
Rodzimy tylko pomysły które idą nigdzie
Siedzimy w wytwórni która się kończy na "Row"
Znaczy nie w wytwórni, no, wiesz o-co-ho
Moja oso-bowość to styl życia nie narzędzie
Mumifikacji nie otrzyma ode mnie serce
Całe istnienie to kolejka w urzędzie
Taka żeby z niej wyjść to oddasz nerkę
Uroboros? wydłużany każdym gestem
Wezmę kilka warzyw i zniknę jak co noc
Wiem że burzę kolejny pomost podejściem
Wymierny zamiar na siłę, miał być Saturn
Wyszło zaledwie Saturn Cel-in Davis
O tym mówiłem ale mi dalej nie wierzysz
Dziwko