Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Muzyka Dla Dżdżownic AR1 by Evenings. (PL) Lyrics

Genre: misc | Year: 2018

wypełniam przestrzeń - jedząc poezję
przyklejając się do zatruwającej panoramiki - odparłem fałszywą przestrzeń
idealne repliki, z widokiem na wskazówki akustyki 'drum solos'
grałem w minesweeperze, wypłukując trampki w zatopionym mieście
definitywnie rzuca cień kolos
'kill all morons', dobre wyniki w problematycznych wymiarach, manatki zawijam
łyżwiarstwo slalomowe, przez te mordercze kolumny, wściekłość się staram zabijać
nienawidzić odrzuconej, spadek klas podobny.

połączeniom neuronów pozwalamy powstrzymywać powieki i odloty ze stoiska pilota
zagadka handlu, boskości, kompozytorów, próby igły, ognia, szkiełka i oka
jestem obserwatorem bocznym blisko szaleństwa, który jeszcze się nie wycofał
jestem tu, aby wsiąść w pociąg nocny, zanuć cokolwiek na krokach
pozostałe dwa kwadranse - równoważą wartości polarne w połowie zakresu, chodźmy
w każdej ścianie wyciąłem wycięcie w mojej ścianie, na piaskach czasu stopy
zmierzają już bardziej fraktalnie, archetyp dawał szaleństwo w stylu
noc w dzień temperament
do publicznych pokazów przekształcono me poglądy, na zdrowe i normalne?

wybacz, blask na bazie węgla wśród stagnacji szaleństwa tendencji, to mnie obraża
serce pod aparaturą, schowałem w tanto i katanach
pod tym mistrzem marionetek, ciągnę swoje struny, niestrawny dla takich durni
przez ułamek moich frakcji, pustka mojej ręki - to koordynaty, jestem za trudny
widocznie widoczne - tak dobrze, jak powietrze na dłoni,
przeciwnie do umysłu wiecznie schludny
czy mogę to polubić? wyobraźnia jak wszystkie silne składniki jej podobnych
polegamy wzdłuż tych wielkich murów, czy mogę się łudzić? by ktoś mnie zdobył?
nikt nie przytrzymał drzwi, nigdy nie lubiłem tego serialu, zbyt popularny był
zamrożę sezon z mocniejszym ściskiem niż Aaron Cometbus
wypływam na strach, wspinam się na drzewa by spisać życie i ciskam buty w piach
stosy rymów, nie pasuję do kopalni, nadziei, śladów, połysku, niewiernych spalmy
gwałtownie rozprowadzany, przez efekty uboczne powtarzanej mantry
leżę szarą duszą bezbronną, wbiję w technikę, nawiązania szybciej dojdą, proste
jak ty, poetycko przebitych, podczas gdy imperia same się rozpadną nie-dosłownie
wyjeżdżam tylko z terytorium, gdy nic nie zostało, pozwól mi mówić, lubisz to
ten monolog z tobą, dialog z samym sobą, chęć bycia... z nawiązką? gubisz ostrość
czegokolwiek się po mnie spodziewasz. czego chcesz? na podwójnych wrzucam bieg
prześlizgiwszy się przez wyryte sylwetki, skórzane mosty, reality check
dotknij głupców, którzy walczą z fenotypem dominującym, zatapiając usta w niej
ostrzeżenie, które głosimy do łuków mózgu, jak Sagittarius Shield
ukrywając się i podążając nocą, po sześciu milionach dróg, wybrania jeden lek
i lęk przed odrzuceniem, the father's true came
i odwagi, by przebić sixth sense turning blue
docieram do sedna wszystkiego, co uważam za grzech, bieg zmieniam w trucht
rysuję kropkowane linie, pomiędzy zwierzyną a polującymi
to bezlitosna maskarada,
łącząca w jedno przepływy wszystkich męczenników muzyki
walczę za cały pułk, by opijać z tobą zwycięstwa i co lepsze zwrotki
zapomniałem o szacunku, Alzheimer, na wzgórzu, tam masz orczyk.