Hermit by Evenings. (PL) Lyrics
komat pitagorejski
tak bardzo nie dążyłem ze światem do wspólnej tercji
(że dziś)
jestem podzielony
jak pustelnik czy mnich
na trzy na dwa, czy i na trzy i na dwa - nie przyszedł nastroić
nikt
i chciałbym walczyć by żyć
pewnie doceniłbym to - co dziś za na wodę mam pic
'Protokół' Le Clezio udowodnił mi do czego mam pić
nie pytaj.
nie pytaj czy wniosę ten.. znicz
bo chyba się nie rozwijam
miasta krzywych wież, a w nich Schopenhauer - zdziwiłbyś się
metafizyka gdyby była kobietą pewnie non-stop pytałaby mnie
czego chcę od jestestwa
mogę siedzieć wcięty, jak ten co czytam akapit
po narodzinach, czy stypie - echo nadchodzących problemów..
a myślicieli ich własnej miary?
streszczam jednym słowem, tych "poetów":
poszukiwacze paradoksów, oksymoronów, hoaxów i potęg
właściwie to wiele słów, ale w jednym wylewie - na takie to z mopem jestem kotem
ubieram ich w interpretacji szaty, szanuję, podnoszę do światła i podziwiam
że mają tyle czasu - by w zamyślonych światach pływać
"może?" "czy?" "gdyby?" poszerzyły promień tego akwarium
więc mam na względzie ryby - co mają twardsze pomniki
i pomimo śmierci.. nadal potrafią w strofach pływać.
dłonie mi ściągnięto ze skłonu - aż do den wulkanów i spokojnych parków
oczy skierowałem z Dogmy dziewięć-pięć siedząc na skraju
rozpuszczalne ryby klasy średniej, złudy w byciu liftowanym, i urodzaju
geniusza nie zrobi z nich biały szum i kolesiostwo, zamiast refleksji nazajutrz
będziemy równi dopiero na cmentarzach, wraca rzadziej już fantomowy ból
'nie masz prawa wiedzieć nic o cierpieniu' - tak?
każdy wieśniak i doktor medycyny ma własną osobistą jego miarkę kurwa mać
to co zaznałem ja - to tej jedynej brak, to co zaznałeś ty - nie moja brożka, fakt
więc nie wrzucaj mi, że wiesz więcej
choć pewnie tak jest, powiem że masz racje - takich gości ego potrzebuje jeszcze?
sam nie jestem bez winy, ale to JA wypisuję te rzeczy - z sercem na ręce.
wiesz, jak wyzbywam się resztek żrącego kwasu?
nie słucham huku, spisuję haiku - kreuję zastój
słucham powietrza, Ellingtona i Valium ciem - nadal w parku.
wiesz, jak wyzbywam się resztek żrącego kwasu?
nie słucham huku, spisuję haiku - kreuję zastój
słucham powietrza, Ellingtona i Valium ciem - nadal w parku.
tak bardzo nie dążyłem ze światem do wspólnej tercji
(że dziś)
jestem podzielony
jak pustelnik czy mnich
na trzy na dwa, czy i na trzy i na dwa - nie przyszedł nastroić
nikt
i chciałbym walczyć by żyć
pewnie doceniłbym to - co dziś za na wodę mam pic
'Protokół' Le Clezio udowodnił mi do czego mam pić
nie pytaj.
nie pytaj czy wniosę ten.. znicz
bo chyba się nie rozwijam
miasta krzywych wież, a w nich Schopenhauer - zdziwiłbyś się
metafizyka gdyby była kobietą pewnie non-stop pytałaby mnie
czego chcę od jestestwa
mogę siedzieć wcięty, jak ten co czytam akapit
po narodzinach, czy stypie - echo nadchodzących problemów..
a myślicieli ich własnej miary?
streszczam jednym słowem, tych "poetów":
poszukiwacze paradoksów, oksymoronów, hoaxów i potęg
właściwie to wiele słów, ale w jednym wylewie - na takie to z mopem jestem kotem
ubieram ich w interpretacji szaty, szanuję, podnoszę do światła i podziwiam
że mają tyle czasu - by w zamyślonych światach pływać
"może?" "czy?" "gdyby?" poszerzyły promień tego akwarium
więc mam na względzie ryby - co mają twardsze pomniki
i pomimo śmierci.. nadal potrafią w strofach pływać.
dłonie mi ściągnięto ze skłonu - aż do den wulkanów i spokojnych parków
oczy skierowałem z Dogmy dziewięć-pięć siedząc na skraju
rozpuszczalne ryby klasy średniej, złudy w byciu liftowanym, i urodzaju
geniusza nie zrobi z nich biały szum i kolesiostwo, zamiast refleksji nazajutrz
będziemy równi dopiero na cmentarzach, wraca rzadziej już fantomowy ból
'nie masz prawa wiedzieć nic o cierpieniu' - tak?
każdy wieśniak i doktor medycyny ma własną osobistą jego miarkę kurwa mać
to co zaznałem ja - to tej jedynej brak, to co zaznałeś ty - nie moja brożka, fakt
więc nie wrzucaj mi, że wiesz więcej
choć pewnie tak jest, powiem że masz racje - takich gości ego potrzebuje jeszcze?
sam nie jestem bez winy, ale to JA wypisuję te rzeczy - z sercem na ręce.
wiesz, jak wyzbywam się resztek żrącego kwasu?
nie słucham huku, spisuję haiku - kreuję zastój
słucham powietrza, Ellingtona i Valium ciem - nadal w parku.
wiesz, jak wyzbywam się resztek żrącego kwasu?
nie słucham huku, spisuję haiku - kreuję zastój
słucham powietrza, Ellingtona i Valium ciem - nadal w parku.